LONDYŃSKIE CLINERKI (CZ.5)

Autor: Beatka1161
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Do tej pory opisywałam dziewczyny z którymi  miałam możliwość, szansę czy zaszczyt pracować. Ale ja w końcu tez  zaczęłam sprzątać. Nie trwało to może bardzo długo, czy nie było też nadzwyczaj  przykładne, ale zaczynając przygodę w wielkim mieście też włóczyłam się i próbowałam zarobić na życie właśnie jako ta ‘londyńska clinerka’ Pewnie powinnam napisać,  że ja starałam się zniwelować wszystkie stereotypy  i pracowałam ciężko jak w kopalni prawie że, by swoje funty dostać.  Pracowałam owszem to się zgadza i tutaj właściwie kończy się obalanie mitu… Przede wszystkim Londyn był da mnie ogromna przygodą, poznałam dzięki tej pracy również mnóstwo ludzi . Osoby, których nie spotkała bym na ulicy, a na pewno już nie weszła bym do ich domu.  Jedni bardzo sympatyczni, inni mniej, Chodź Anglikom trzeba przyznać, że są narodem niesamowicie tolerancyjnym i emanującym sympatią.  W większości przypadków nie musisz nawet niesamowicie władać językiem, by  zostać zaakceptowany, by ktoś okazał Ci  empatię i wyciągnął pomocna dłoń.  Mówiłam to wiele razy, aczkolwiek musze powtórzyć. Londyn to niesamowite miasto, w który żyję się inaczej, według schematu, który nie jest nigdzie zapisany, a ludzie są z założenia sympatyczni, bo tak jest łatwiej…

        Ale dość zachwalania. W puste sowa nikt Wierzyc nie powinien, wiec i ja podeprę się przykładami. Historiami, które przytrafiły się mnie samej.  Wyjechałam do Londynu na dwa miesiące, ale jak większość tam przebywających Polaków zakochałam się w tym mieście i zostałam rok. (Najbardziej szalony rok). Pośród kilku zajęć  jakie tam wykonywałam byłam tez sprzątaczką.  Ale to tam, w Polsce przede wszystkim była studentką, na owe studia tam pracowałam, by angielskie funty zamienić na polskie książki. W całości pomijam fakt, że sprzątanie zwykle mnie nudziło i nie chciało mi się tego robić, więc przykładnym pracownikiem nigdy nie byłam. Jak wszystkie dziewczyny uciekłam wcześniej z pracy . Oszukiwałam  przy jakości sprzątania i zjadałam czekoladę i żelki z domów moich klientów. Ot taka zwyczajna oczywistość.  Miałam tez kilku ludzi których naprawdę lubiłam, którzy lubili mnie. Cenię ich za to, u nich starałam się być bardziej w porządku. Jak teraz z dystansu popatrzę na moja pracę w tej branży to zastanawiam się, czy aby przypadkiem ja więcej nie byłam znajomym tych ludzi, który sprząta u nich w domu czy biurze, aniżeli sprzątaczką. Tak sobie myślę, że w każdej instytucji około trzydzieści procent mojego czasu na sprzątanie zazwyczaj poświęcałam na rozmowy z klientami.  Ale skoro im to odpowiadało to mi tez jak najbardziej. ..

         Jednym z takich miejsc był sklep jubilerski. Lubiłam to miejsce, Zwłaszcza jednego starszego pana, który był nadzwyczaj sympatyczny i  zawsze żartowaliśmy. Gdy on tam był nie przychodziłam jak do pracy, a zwyczajnie do znajomego. Potem już wszyscy mi ufali. Gdy ja przychodziłam, bez skrupułów zostawiali mi klucze do sklepu i wychodzili na kawę do pobliskiego subweya.  Pamiętam historię z nimi. To ta jedna z tych bardziej szalonych. Jest poniedziałek, styczeń, w Londynie spadło 3 cm śniegu, ale całe miasto jest sparaliżowane, bo to warunki kompletnie nie na ten klimat. Zwyczajnie kataklizm, problem maja autobusy, pociągi, metro, kierowcy w ogóle się  nie poruszają, dramat.  Ja do pracy przyszłam z książką, uczę się, bo w środę miałam polecieć do Polski.  Studiuje, dla każdego studenta styczeń to miesiąc zimowej sesji, wiec korzystam z każdej wolnej chwili i czytam notatki. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jestem w przynajmniej czterech kamerach, ale cóż, kiedyś uczyć się trzeba, więc włączam odkurzacz i czytam. Pochłonięta nauką nie zwracałam uwagi na jakieś szczegóły, aż tu nagle słyszę potężny trzask w moje frontowe drzwi. Rzucam w kąt książkę, udając że przez  cały czas skrupulatnie odkurzałam.  Tak infantylnie wyskoczyłam do swojej pracy z odkurzaczem, że rura od tego urządzenia uderzyła w szklaną szafkę z biżuterią. Od razu chwyciłam odkurzacz i przesunęłam, ale w jednej sekundzie włączył się  potwornie wyjący  alarm. Rozejrzałam się dookoła sklepu, a naprzeciwko, w witrynie zobaczyłam jak  opadają kotary, kraty i cos w rodzaju lustra weneckiego. Miałam juz coś w rodzaju szału, ale szok nie ustępował, kiedy za pół sekundy zobaczyłam, że to samo zabezpieczenie opada na drzwi które były moim jedynym wyjściem.( było to przejście ze sklepu do biura). Rozejrzałam się z tym odkurzaczem, nadmienię cały czas włączonym,  po sklepie, teraz dokładnie widziałam jak wszystkie kamery śledzą mój każdy krok.  Ale to nie koniec przygód w tym felernym dniu. Nadmienię, że owy sklep jubilerski był naprzeciw posterunku policji. Jakby to ująć drzwi w drzwi.  Tylko po drugiej stronie ulicy.  Jak już zobaczyłam za oknem niebieskie światła zwątpiłam, podeszłam do szyby, żeby zobaczyć co dzieje się na ulicy. Tam bardzo szybko zbierała się tłumek gapiów i policjanci, którzy włączyli i tak stojące już wcześniej na chodniku samochody. W oddali ujrzałam  nadbiegających pracowników sklepu. Ale oprócz nich zobaczyłam, że w sklepie zostawili tez klucze, którymi mogli by otworzyć drzwi, ja tego uczynić nie mogłam, kiedy spadły juz kotary i inne ciężkie rzeczy, które blokowały dostęp. Wyciągnęłam telefon z mojej bluzy i dzwonię do szefowej…. Jak zwykle nie odbiera!  Serce wykręciło mi już koziołka, popatrzyłam na ulicę, a tam czterech mężczyzn Kleczy za samochodami i kieruje w moja witrynę broń… Chciałam im powiedzieć, że mogę się bronić  tylko odkurzaczem, włączonym, co prawda ale  prze kulami chyba nie osłania. Oni mnie nie widzieli… dzwonię do menagera mojej firmy. Próbuje wytłumaczyć mu o co mi chodzi i w jakiej jestem sytuacji, kiedy ten mnie zbywa faktem, że nie może mi pomóc, gdyż mnie nie słyszy (!)  To tez wykrzykuje mu że to alarm, przez który za chwile mnie zamkną, ale Brajan, wspaniałomyślnie mi poleca wysłać do siebie e-mail, bo tak się nie odgadamy, on nic nie słyszy….

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Beatka1161
Użytkownik - Beatka1161

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-04-24 09:47:57