MELODIA cz.3

Autor: Mayene
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Ból.

Wyizolowanie.

Wyrzutek. Dziwoląg.

Człowiek, z którym kontaktu trzeba się wystrzegać.

Walczyłem z każdą formą ciemności, która chciała opanować moją duszę. Z lękiem przed każdym środkiem komunikacji. Z obawą przed ludźmi. Strach po wypadku potęgował się i potęgował, wspomagany rozhuśtaną, rozbitą wyobraźnią, ubierającą w obrazy każdy z moich koszmarów. Traciłem rozum . To było przerażające. Jak wyrzucenie z pędzącego pociągu prosto w przepaść.

Mrok nie odszedł na zawsze. To ja desperacko, wspomagany przez matkę, odsunąłem się od niego. Nawet nie oderwałem. Tego nie byłem w stanie zrobić.

Ciepłe uczucia mojej ciotki nie sprzyjało moim nastrojom. Kolejne dni mijały bez wieści i śladu a w domu gra nerwów i nieustanne napięcie niszczyło kruchy spokój. Marco mnie zadziwił. Coraz częściej stawał nie po stronie matki, lecz mojej, chyba widząc jak niepewność z wolna pozbawia ją racjonalnego myślenia i budzi frustracje, które niesłusznie wyładowywała na mnie. Jedynym człowieku, który milczał w tym domu, co zwykle brała jako prowokację lub lekceważenie. Traciła w jego oczach, nie widząc tego, jak zaczyna ja postrzegać. Nawet jej mąż był bardziej obiektywny. Być może dlatego, że wciąż go nie było. Pojawiał się rzadko i szybko odchodził. Miałem sojusznika w chłopaku, który coraz częściej spoglądał na matkę jak jego własny ojciec. Moja własna matka pisała do mnie smsy, pełne niepokoju, czy dobrze mnie tam traktują, ale nie mówiłem jej o starciach w domu jej siostry.

Nie chciałem tego.

Tak było przez kilka długich dni. Aż spotkałem ofiarę Skrzypaczki…

Spóźniłem się. Zmrok już zapadł a ja wciąż byłem daleko od domu ciotki. Miałem to gdzieś. Dziś ostatnią rzeczą, którą chciałem zobaczyć była jej pełna wyrzutu twarz i oskarżycielskie oczy. Znów nic nie mam. Jestem bezużyteczny. Zwlekałem więc tak długo jak się dało.  Kawiarenki w głównych punktach tworzyły sielski nastrój a ludzie spacerowali o tej porze spokojnie i bez pośpiechu. Tego późnego wieczoru wolałem Wenecję, właśnie taką jak była niż tamten dom. Miała wreszcie w sobie tę folderową otoczkę romantyzmu. Odpoczywałem w jej zwolnionym rytmie. Wścibscy turyści wracali do swoich hoteli, zabiegani pasażerowie autokarów wycieczkowych już znikali z widoku. Zdałem sobie sprawę, że właśnie jest połowa sierpnia a ja jestem w miejscu, które wreszcie zaczynałem postrzegać jak inni, tylko dlatego, że znów znalazłem się tu po zmierzchu, jak wtedy, gdy spotkałem rozbawioną Francescę. Mógłbym zajrzeć na tę ulicę a następnego dnia oznajmić ciotce, że wracam do Francji. Niczego nie wskórałem, jedynie wystawiłem na próbę moje nerwy. Lepiej było wrócić…

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Mayene
Użytkownik - Mayene

O sobie samym: Piszę opowieści, kocham muzykę i wiele czytam. Jestem eklektyczna, jak sądzę. Próbuję odbudować swój świat.
Ostatnio widziany: 2024-03-06 18:19:58