Marta i mnich rozdział 7

Autor: VINONA12
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Po tych wewnętrznych rozmyślaniach Przeor westchnął cicho i złożył ręce jak do modlitwy:

- Człowiek jest pyłem marnym na tej ziemi, a wszystko, co czyni na chwałę Pana będzie trwać wiecznie nawet po jego śmierci – po tych słowach zwierzchnik kościoła zrobił długa przerwę, która dla zdenerwowanego Zygfryda rozciągała się w wieczność

Zygfryd jednak za dobrze znał swego zwierzchnika, aby teraz przerywać mu jego rozmyślania, uzbroił się, więc w cierpliwość i w skupieniu oczekiwał na odpowiedz. Dla Zygfryda jego zwierzchnik był wielkim autorytetem, godnym naśladowani. Był nie tylko osobą skromną i pobożną, ale także mądrą, która zawsze starała się znaleźć czas na rozwikłanie palących problemów swej małej społeczności.

­- Z czym przychodzicie do mnie Bracie Zygfrydzie słyszałem o odnalezionym korytarzu i zamurowanej ścianie, nie martwcie się Bracie to nie czeluść do piekieł, jak sadzą niektórzy z bogobojnych Braci. Mam swoje lata, jestem od was sporo starszy, wiele słyszałem o tajemniczych korytarzach budowanych przez Mistrza Enrika, ale myślałem, że są to plotki okolicznego plebsu, który nigdy nie widział tak wielkiej budowli.

- Skąd Przeor wie o korytarzu, przecież nakazałem, aby wszystko zostało w głębokiej tajemnicy przed Braćmi i co miałby robić tu diabeł, a jeśli chodzi o czeluści piekielne to sadze, że nie tak łatwo się do nich dokopać.

- Oj Zygfrydzie, chyba za mało z nami jesteś, przecież wiesz, że tu ściany mają uszy, a większość Braci zamiast swój czas poświęcać modlitwie zajmują się plotkami jak baby na targu, a jeśli chodzi o diabła

macie racje Bracie Zygfrydzie widzę, że nie wierzycie w każdą brednię powtarzaną w tych murach, to braciszkowie z braku zajęć rozpowiadają te banialuki i trzeba się tym zająć.

- Na razie zabroniłem komukolwiek tam wchodzić, chciałem najpierw skonsultować to z wami i pomówić jeszcze z bratem bibliotekarzem, czy nie znajdę czegoś w jego starych księgach.

- Róbcie, co uważacie za słuszne, Bracie Zygfrydzie powierzam wam całkowicie tą sprawę, zwalniam z innych obowiązków przekażcie je innemu z Braci, proszę tylko o codzienne raporty z przebiegu waszych prac, w razie wątpliwości kierujcie się niezwłocznie do mnie. Nie muszę was informować, że o całej sprawie wiemy tylko my dwaj, ta sprawa nie może wydostać się poza mury klasztoru tym bardziej do uszu opata, który jest na pielgrzymce, opat osobiście eskortuje nasz najcenniejszy manuskrypt zamówiony przez samego króla, oby nic złego się po drodze mu nie stało, bo pieniądze z niego uzyskane mają pójść na opłaty dla kamieniarza i jego rzemieślników mniemam, iż wróci z podróży zanim wszystkie pace naprawcze zostaną dokończone, wszystko w rękach naszego Pana - kończąc te słowa odmówił po cichu modlitwę za podróżnych.

 

                                                            

 Po ostatnich modłach, kiedy klasztor zapadł w głęboki sen Zygfryd opuścił klasztor i skierował się w stronę wioski, z której pochodził. Musiał wiele sobie przemyśleć, a było tylko jedno miejsce, w którym mógł to zrobić, jego rodzinny dom. Jego resztki stały w głębi niewielkiego młodego lasku, przy wąskiej ścieżce zarośniętej już chwastami. Niewiele tu się zmieniło, nadal nie dochodził tu żaden hałas, a niski murek z gliny, który kiedyś okalał gospodarstwo rozsypał się w pył. Nie zawsze mógł tu przyjść., W klasztorze miał wiele obowiązków, jednak dzisiaj musiał, tak chciało jego stare serce.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
VINONA12
Użytkownik - VINONA12

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-12-17 17:43:09