Pokonać siebie - 5 maja 2010

Autor: emilo1
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Spodziewałem się nieco lżejszego początku i myślałem, że zanim dojdzie do ostatecznego finału to minie trochę czasu i wtedy będę w stanie znosić to psychiczne o wiele lepiej. Jednak to co mnie nawiedziło było nagłe i jak dla mnie wstrząsem jakiego nigdy nie doświadczyłem. Moje ciało owładnęła padaczka nad którą ani trochę nie miałem kontroli. Koncentrowałem się, żeby jakoś opanować swoje ruchy lecz było to niemożliwe. Nawet mówić nie potrafiłem. Dałem znać matce aby zadzwoniła, wskazując jedynie na telefon. Domyśliła się. Po wykręceniu numeru nie słyszałem co mówi. Straciłem na chwilę słuch, jedynie w uszach słyszałem szum i nic poza tym. Domyśliłem się szybko, że nikt nie przyjedzie. Lekarze z którymi rozmawiała, stwierdzili, że niema bezpośredniego zagrożenia dla życia więc nie przyjadą. Padaczka postępowała i zanikała moja świadomość. W świetle tej sytuacji matka podjęła decyzję o udaniu się do lekarza rodzinnego. Przychodnia jest blisko mojego domu więc szybko zostało ustalone co dalej. Niestety ale w tych godzinach mój lekarz nie przyjmował więc trzeba było czekać do 12 w południe. To było najbardziej niepewnych 5 godzin w moim życiu.

Byłem już uwięziony. Wyleczenie padaczki poprzez dotychczasowe sposoby jakim oczywiście było wypicie kilku piw, było niemożliwe. Zbyt mocno mnie trzepało a nawet gdybym prosił o dostarczenie "pożywienia" to też by na nic się zdało. Nie mogłem nawet pić. Przeniesiono mnie z wielkim trudem na tapczan, który był już prześmiergnięty od alkoholu. Wtedy to po raz pierwszy od kilku lat, poczułem tą przerażającą, wstrętną woń mojej pościeli. Łóżka jak zwykle nie ścieliłem. Nie mogę powiedzieć, że się nie myłem, bo cały czas pomimo wszystko dbałem o higienę. To chyba tylko jedyna rzecz jaką w owym czasie robiłem. Jedyna właściwa. Woń alkoholu była jednak silniejsza. Kilkuletnie picie przeżarło każdy element mojego organizmu i nawet mycie kilkukrotne zębów, to było jak wycieranie nowo powstających pleśni. Próbowałem zasnąć lecz naiwnie. Siedzieć nawet nie mogłem. Jednak myśli pracowały, myślałem, że spanikuję lecz po pewnym czasie cieszyłem się. I chociaż zdawałem sobie sprawę, że mam coraz wyższe ciśnienie i zaczęło mocno mnie boleć w prawych płucach, to że tą właśnie walkę muszę teraz wygrać, cieszyłem się, że właśnie się toczy. Nie zwracałem uwagi tak na prawdę czy stracę przytomność i znajdę się na oddziale intensywnej terapii. Czułem, że pomimo tych konwulsji jestem silny. To było jak tocząca się wojna, którą przez te lata przegrywałem i nagle doszło do jedynej bitwy w której mogłem wystawić wszystkie swoje zebrane po cichu w umyśle, siły. Siły których dostarczył mi ten los na który tak mocno narzekałem. To wszystko wyglądało jakbym w czasie gdy przegrywałem każdą toczoną batalię, nie używał moich sił głównych, jakbym je gromadził do ostatecznej rozgrywki. Mistrzowskie strategiczne rozegranie w stylu największych bitew w wojnach gdzie przeciwnik był skazany na całkowitą klęskę. Karta mojego losu właśnie się odwracała.

Ten dzień 5 maja 2010 roku, coraz częściej nazywam "Victory". Na pewno będzie to jeden z nielicznych dni jakie zapamiętam do końca mojego życia. W tym dniu, którego nie potrafię opisać, przekonałem się jak wielkim człowiekiem można być. Stawałem się nim. I chociaż to był zaledwie początek, to wiedziałem, że do 12-stej wytrzymam. Potem mogłem liczyć na bezpośrednią pomoc, którą udzielono mi z zaangażowaniem i ochotą. Lekarze widzieli, że tym razem na prawdę walczę i chcę zwyciężyć. Wiedzieli, że ich wizyta nie będzie daremna...

W początkowym okresie gdy mnie trzepało, czas dłużył mi się niemiłosiernie. Spoglądałem co chwilę na zegarek w telegazecie, którą włączyłem rano, w nadziei, że odwrócę sobie uwagę od wszystkiego. Potem zacząłem się przyzwyczajać. Czułem jedynie, że serce mi bije do granic wytrzymałości i w każdej chwili mogę paść z wycieńczenia. Nawet po jakimś czasie udało mi się włączyć laptopa, chciałem porozumieć się z dziewczyną, która tak wiele dla mnie znaczyła. Żeby się dowiedziała co się dzieje. Potrzebowałem jej wtedy jak nigdy dotąd.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
emilo1
Użytkownik - emilo1

O sobie samym: Piszę, może ktoś czyta, może zrozumie. Będę pisał nawet jeśli powiedzą, że nie umiem.
Ostatnio widziany: 2022-06-08 05:55:18