Proklata Trijca

Autor: Horsztynski
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

pan style="font-size: small;">- A je¿eli nie bêdzie jej tak smakowaæ? - spyta³ Kozak powa¿nie. Wtem z chaty wybieg³ ch³op. - Pane, pomi³ujcie. Mo¿ecie wzi±æ dziewczynê, ale zostawcie ch³opca. On do roboty bêdzie potrzebny... Hryhory wypali³ mu z pistoletu w ¿o³±dek. Jakby ch³op mia³ niewystarczaj±co ciê¿kie ¿ycie, teraz przyjdzie mu zdychaæ godzinami. W drodze dzieci p³aka³y, wi³y siê i wyrywa³y. Rêka ¶wierzbi³a, ¿eby roztrzaskaæ im g³owy kamieniami, ale postanowiono po prostu wlaæ im hory³ki do garde³. Pal±cy trunek szybko uspokoi³ i u¶pi³ pacholêcia. Las do którego dotarli by³ bardzo gêsty, wiêc musieli zsi±¶æ z koni. Id±c w g³±b tego lasu, Tereszczuk ca³y czas nas³uchiwa³ i czego¶ wypatrywa³. W koñcu do ich uszu dobieg³o z³owrogie krakanie. Kozak pozna³ w wielkim czarnym kruku, s³ugê Baby Jagi. Kruk równie¿ pozna³ charakternika i zaprowadzi³ ich na miejsce. Piêkny bia³y murek, u³o¿ony by³ z czaszek i ko¶ci. G³ównie dzieciêcych, ale by³y w¶ród nich równie¿ czaszki nieproszonych go¶ci. Taki murek otacza³ domek stoj±cy na kurzej ³apce. Gdy tylko siê zbli¿yli, w chatce otworzy³o siê okno. Stanê³a w nim wiekowa starucha. W³osy mia³a d³ugie, siwe i brudne. Piersi zwisa³y jej prawie do kolan. Brakowa³o te¿ wiêkszo¶ci zêbów. Nos mia³a bulwiasty, a twarz ogó³em przypomina³a ropuchê. Mia³a równie¿ bielmo na oku. Zdrowym okiem widzia³a ¶wiat materialny. Tym drugim ¶wiat duchów. Ta kilkusetletnia panienka z okienka, na widok swojego ulubieñca rozpromieni³a siê, jak mo³odycia na widok swojego rycerza wracaj±cego z wojny. - Hryhory, synoczku! Pryjecha³ ty odwiedziæ staruszkê! - Witajcie maty! Podarok ja wam prywioz³em! - Dobre synku, dobre. A kto tam z tob± jest? Stara ja ju¿ i nie widzê. - Pan Micha³ Kossecki i Natan. - To dobrze, ¿e dalej trzymasz z dobrym, przyzwoitym towarzystwem. Z nimi nie zginiesz. Chod¼cie ch³opcy w go¶cinê! W ¶rodku panowa³a ca³a gama zapachów, tak silnych, ¿e nawet otwarte okno nie mog³o tego wywietrzyæ. By³o tu tak mnóstwo zió³, ¿e ich zapach t³umi³ smród siarki. A by³y tu zio³a lecznicze, truj±ce, mi³osne, magiczne oraz zwyk³e przyprawy. Mo¿na tu by³o znale¼æ szafran, bazyliê, majeranek, lubczyk, tymianek, jaskó³cze ziele, wilcz± jagodê, bieluñ. Nie brakowa³o równie¿ muchomorów za pomoc± których wchodzi³o siê w trans. Maksym i Anastazja siê obudzili, wiêc zakneblowano je i rzucono w k±t. Nie mogli siê ruszyæ, nie mogli wydaæ jêku. Jedynie ³zy sp³ywa³y po niewinnych, wytrzeszczonych ze strachu oczêtach. - £adnie wybra³e¶, takie jakie lubiê najbardziej. - Babko, mam ja do ciebie sprawê. - Dla ciebie wszystko, kochaniutki. - powiedzia³a, po czym wziê³a do rêki m³otek, brudny od zaschniêtej krwi. Trzasnê³a nim w malutk± g³ówkê Anastazji. Blond w³osy zmieni³y swój kolor na czerwony. - Wiesz mo¿e gdzie podczas najbli¿szej pe³ni bêdzie sta³a Wieczna Karczma? - W Wilczym Uroczysku. - teraz m³otek spad³ na g³ówkê Maksyma. Malutka czaszka pêk³a jak jajko, a mózg wyla³ siê na brudn± pod³ogê. - Zostaniecie na kolacjê? Zrobiê barszcz z uszkami i kruch± pieczeñ. - A to aby koszerne? - spyta³ Natan. O ¶wicie ruszyli w drog

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Horsztynski
U¿ytkownik - Horsztynski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-03-14 17:20:37