Restaurator 3

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Kurcze! Zawsze marzyłem o tym, aby nie dożyć starości. Chciałem umrzeć młodo, aby nigdy nie doświadczyć uczucia bycia zużytym i niepotrzebnym. Mężczyzna musi spełniać swoją rolę, myślałem. Jeżeli już nie daje rady, nie jest potrzebny. Z bólem obserwowałem dziadka, który nie potrafił samodzielnie wstać z łóżka, wyjść do toalety, wykonać najprostszych codziennych czynności. Cały ciężar dźwigała babcia, cały czas głośno przeklinając, jaki marny los podarował jej mąż. To ma by obowiązek małżeński? Gdybym ja miał pełną świadomość, w takim stanie poprosiłbym o garnitur i broń. Sam pociągnąłbym za spust i palnął sobie w łeb. Dla dobra żony. Niestety dziadek, nie wiedział gdzie jest. Nie wiedział, w jakim czasie. Mylił mnie z moim kuzynem. Żałosne.

Jak bardzo się wtedy myliłem. Każda sekunda życia jest cenna. Mógłbym znieść wiele bólu, przez wiele lat w jednym celu. Aby przytulić wnuka. Cząstkę tego, co z nas przetrwa, kiedy odejdziemy. Jest to jakiś sens życia dla normalnych ludzi. Czyli tych, którzy kochają nie tylko siebie. Z tą myślą i uśmiechem na twarzy zacząłem ubierać się do pracy. Przed wyjściem zerknąłem na moje zdjęcie z córką. Kurcze w pracy spędzam jakieś dwanaście godzin dziennie, na mieście, w parku lub w siłowni zależnie od pory roku dwie trzy godziny, pozostałe osiem godzin spędzam w domu śpiąc lub gapiąc się w telewizor. Więc, po co mi tutaj zdjęcie? Ściągnąłem je ze ściany i wcisnąłem pod pachę. Na ścianie pozostał biały ślad. Kiedy zamykałem drzwi z głośnym trzaśnięciem, przeciąg wyrwał firankę na zewnątrz. Trzepotała nad wejściem do kina jak biała flaga. Poddałem się jedynej miłości, jaka mi pozostała. Dla niej chciałem pracować nie dla samej przyjemności, ale dla pieniędzy. Wyszedłem z mojej „kawalerskiej” dziupli do pracy jakbym ruszał na wojnę. Zdobyć rynek! Zarobić masę szmalu!

Popołudniu ekonomiczna gorączka już mi minęła. Obiadów sprzedałem zaledwie kilka, żadnych nowych klientów. Kurcze, gdyby nie kebab mógłbym zamknąć tą knajpę. Ludzie nie potrafią zwolnić. Muszą być ciągle w ruchu. Kebab w bułce na wynos. Porcja frytek na wynos. Kebab w cieście na wynos. Kebab w bułce na wynos, i tak w kółko. Ludzie idąc opychają się byle czym. Zamiast usiąść spokojnie i zjeść powoli z talerza a nie z foli aluminiowej gdzie sos leje się przez dłoń do rękawa i na koszulę, bluzkę, płaszcz czy co kto tam ma. No tak, kilka złoty taniej zawsze jest ważniejsze niż trochę wygody. Smutne.

Zastanawiałem się nad brakiem pieniędzy w kasie, zwyczajami przeciętnych polaków i związku pomiędzy tymi dwoma problemami. Myśli przeszkadzały mi w koncentrowaniu się nad gulaszem do placków ziemniaczanych. Przysmażyłem już cebulę i paprykę. W powietrzu roznosił się zapach jak na węgierskiej ziemi. Naszła mnie ochota na lampkę wina, albo i całą butelkę. Chociaż pić ją samemu to nie to samo, co wypić ją z kimś. Butelka wina plus dwie osoby, jest równa udanemu wieczorowi.

Przesypałem cebulę i paprykę na miskę. Na tłustą patelnie wrzuciłem wieprzowinę. Podkręciłem temperaturę w górę, aż mięso zaczęło skwierczeć. Poczułem gorąco na policzkach bijące od palnika. Eksplodujące cząsteczki wody w gorącym tłuszczu parzyły moje ręce, ale nie zwracałem już na to uwagi. Do bólu można się przyzwyczaić. Wreszcie woda wyparowała i mięso zaczęło się rumienić. W tej chwili usłyszałem jak otwierają się drzwi. O tej porze rzadko ktoś przychodził. Spodziewałem się kogoś raczej po szóstej. Zmniejszyłem ogień na palniku i odwróciłem się do klienta.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35