Restaurator 5

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ę na marchewce, skutecznie rywalizując głośnym stukaniem stali o deskę z hałasem muzyki

- Niby co kolację? Pewnie jesteś głodna a że jesteś moim gościem... - Odwróciłem się do niej na chwilę aby spojrzeć jej w oczy - ...i przyjacielem muszę o ciebie zadbać. Co w tym dziwnego?

-  Właśnie. Dlaczego o mnie dbasz? Po co? Czego ode mnie chcesz?

- Niczego! Po prostu cały czas miałem wrażenie że potrzebujesz pomocy. No to próbuję zrobić cokolwiek. Jedyne co w tej chwili potrafię to cię nakarmić nic innego nie przychodzi mi do głowy.

- Hmm - westchnęła zdziwiona i na chwilę zniknęła ta cała uwodzicielska otoczka jaką wokół siebie roztaczała- trudno mi w to uwierzyć.

- Cytryna! - Wyrwałem ją z zadumy stawiając przed nią czystą szklankę z cząstką świeźo skrojonej cytryny i zatapiając owoc w złocistym płynie w towarzystwie odbijających się od dna bąbelek gazu i białej piany, która natychmiast znalazła się na górnej wardze Moniki tylko po to aby dać się zlizać. Przymrużyła oczy zadowolona.
                - Wiesz co? Już mi pomogłeś
                - Chciałbym aby to było takie proste. Ale teraz to ja nie mogę tobie uwierzyć

Wróciłem do ‘garów’ ponownie zwracając się do niej plecami zostawiając ją z piwem i zdziwioną miną. Patelnia była już rozgrzana niemal do czerwoności, nie mogłem się doczekać dźwięku skwierczenia składników tracących wewnętrzną wilgoć w kąpieli z gorącego tłuszczu. Jeszcze tylko chwila z uda mi się wydobyć odpowiedni smak. Po chwili ugasiłem miłe dla ucha skwierczenie zalewając patelnie szklanką wywaru. Zagęściłem sos, jeszcze jedna chwila, zabulgotało jak lawa w gorącym wulkanie i jak zawsze eksplodujące pęcherze powietrza na powierzchni sosu poparzyły mi dłonie. Ból do którego przywykłem albo i nawet pokochałem. Nastąpiła smutna dla mnie chwila kiedy wyłączałem gaz i nakładałem jedzenie na talerz. Zaraz to co zrobiłem zniknie bezpowrotnie pozostawiając jedynie chwilowe uczucie sytości. Piękne i bezsensowne jak samo życie.
Miałem już nakładać kiedy poczułem Monikę za moimi plecami, poczułem jak jestem obejmowany. Jej delikatne ręce wślizgnęły się pod moimi ramionami i objęły mnie w pasie. Przylgnęła do mnie całym ciałem, gorąca fala pokryła mnie na plecach  i pośladkach. Tak długo nie znane mi ciepło kobiety spowodowało, że opadły mi ręce. Przegrałem.

 

Zamarłem w bezruchu. Nie miałem już żadnych najmniejszych szans kiedy dłońmi wdarła się z pod koszulę i powędrowała w górę, czułem jej ostre paznokcie przy pomocy których mogła mi zadać ból w każdej chwili .
Odwróciłem głowę i natychmiast trafiłem na jej usta. Wcześniej skłamała, była głodna ale to nie jedzenia potrzebowała. Jej apetyt poczuły moje wargi, które po kilku jej pocałunkach spuchły i nabrały krwistego koloru. Miałem tylko ja cierpieć? Oddałem jej ten sam cios, ale silniejszy. Wyrwałem się z jej szponów, odwróciłem przodem do niej, złapałem jej twarz za policzki i teraz to ja ją pocałowałem. Po męsku, z siłą ale powoli jakbym dźwigał ogromny i kruchy ciężar.
Nagle dotarło do mnie, że robię duży błąd, dałem się ponieść emocji a przecież w moim wieku to niewskazane. To ja powinienem nad sobą panować, nad agresją i nad podnieceniem.
Otworzyła oczy i dysząc ciężko przyglądała mi się z zainteresowaniem, wyczuła że odpłynąłem myślami gdzie indziej, na pewno nie było mnie z nią.
                - Przyjaciele nie powinni tego robić - powiedziałem to wciąż trzymając jej policzki, z sklejonymi czubkami nosów i czując na wargach jej ciepły oddech, który wdychany dostatecznie dług

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35