Rozdział I (wersja na brudno)

Autor: yodis
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Zdrastwujtie! Wiadomo coś nowego w sprawie ?-zapytał komendant.

-Prywit! Panie komendancie, melduję pan iż przesłuchaliśmy rybaków. Nic nie wiedzą, nikogo nie widzieli. Kitajce, których tu ściągneliśmy także nic nie wiedzą- jednym tchem wyrecytował Szuwałow.

- Słuchajcie, do chińskiej granicy jest stąd kilkadziesiąt kilometrów. Do Koreańskiej ponad sto.  Morze w ciągu kilku godzin nie wyrzuciło by zwłok na nasze wybrzeże. Ona musiała umrzeć tutaj, ewentualnie na statku , a ciało wyrzucono na brzeg. Musimy sprawdzić w Urzędzie do Spraw Cudzoziemców, czy nie była czasami stąd. Wskazane jest również  skontrolowanie wszystkich statków , które wpłynęły do portu w ciągu ostatnich 24 godzin. Kiedy przybędą dyplomaci w celu dokonania rozpoznania?-zapytał Miezniecow.

- Około godziny dziesiątej  Chińczy, Koreańczyków natomiast możemy spodziewać się około południa. Sprawa jest dość trudna przy trupie nie znaleziono bowiem żadnych dokumentów-stwierdził Szuwałow.

Wtem do rozmowy włączyli się urzędnicy

-W ciągu ostatniej doby nie przyjmowaliśmy, żadnych statków. Z powodu sztormu obowiązywał zakaz – wtrącił Nikolajew, portowy urzędnik.

-W takim razie denatka mieszkała we Władywostoku. Każda osoba, która się tu osiedla potrzebuje meldunku. Dzięki dyplomatom szybko ustalimy jej tożsamość. Wydamy ciało rodzinie i po sprawie.-odetchnął z ulgą Miezniecow.

-Nu, batiuszkę wypadło by wezwać. Co by parastas za zmarłą zmówił. Może łatwiej bedzie jej do nieba trafić?-powiedział Truchlejew

-Zaraz, zaraz. Skąd ty możesz wiedzieć , że ona była chrześcijanką? Żółci przeważnie nimi nie są- zadziwił się Miezniecow.

Wtem lekko zawstydzony Truchlejew wystąpił przed szereg. Pogrzebał chwilę w kieszeni. Po chwili wyciągnął z niej małe zawiniątko. Po rozwinięciu zebranym okazał się wisiorek ze złotym krzyżykiem.

-Nu, bo widzicie. Ona to to miała na szyi, więc pewnie krześcijanka.-odparł zawstydzony Truchlejew

Towarzystwo wybuchnęło śmiechem tylko komendant się nie śmiał. Stał i zdenerwowanym głosem zaczął karcić podwładnego.

-No tak, wszystko jasne. Jak trup to odrazu kraść można. Ech, z wami to jak z małymi dziećmi. Ciesze się, że nie potraficie jeszcze pędzić bimbru z ludzkich ciał, bo pewnie nawet byście mi tego ciała nie pokazali.

Tu w obronie kolegi stanął Orłow :

- Panie komendancie. Nie nasza wina, że Jego Carska Mość wprowadził w tym roku „wielką walkę z pijaństwem. Pamięta pan ? Zlikwidowaliśmy wszystkie gorzelnie w mieście. Zniszczyliśmy wszelakie nielegalne bimbrownie.Ludzie poszli siedzieć. Co prawda to prawda, dostaliśmy listy pochwalne z samego Petersburga za walkę z alkoholizmem, ale chlać to już nie ma czego-lamentował przez dłuższą chwilę.

-Ucięliśmy gałąź na, której tak wygodnie nam się wszystkim siedziało-wtórował mu Szuwałow.

-Spokój. Ustalmy czynności. Szuwałow i Orłow. Odwieziecie zwłoki do miejskiej kostnicy. Truchlejew! Sprawdzisz z urzędnikami, czy denatka mieszkała we Władywostoku, postarajcie się odnaleźć jej krewnych. Trzeba zlecić sekcję zwłok, musimy poznać przyczyny śmierci. Od tego zależy charakter śledztwa. Kiedy przybędzie na posterunek Korpus Żandarmów skierujcie ich do mnie. Sami z nikim nie rozmawiajcie. Do zajęć, rozejść się!-powiedział Miezniecow.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
yodis
Użytkownik - yodis

O sobie samym: https://www.facebook.com/malinskiwiersze
Ostatnio widziany: 2019-12-30 17:41:43