Opowiadania z lumpeksu

Autor: Tunia1414
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

boje jak kukły siedzieliście na kanapie. – Przestań! Nie mów źle o ojcu. Był dobrym człowiekiem. Starał się nas utrzymać i jakoś mu się to udawało. A co będzie z tobą? – Oj, nie przynudzaj, mamo, ciągle to samo. Nie wytrzymam. Idę. Najwyżej zmoknę, nie chcę już tego słuchać. Był wysokim, silnym, młodym mężczyzną. Jego ciemne nastroszone włosy zupełnie nie pasowały do dziewczęcych oczu i ust z zarysowanym grymasem niezadowolenia. Aby podkreślić męskość, nosił hiszpańską bródkę. Dbał o nią. Założył kurtkę, naciągnął kaptur na głowę i wyszedł. Padał drobny, gęsty deszcz. Taki, co pada nie tylko z góry, ale z boków, a nawet od dołu. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Anthony uniósł ramiona, aby podtrzymać zsuwający się kaptur, i nie omijając kałuż, poszedł w górę ulicy, utkanej po obu stronach wąskimi, rozmaitymi domami, do których prowadziły różniące się wyglądem schody. W jednej z nisz między schodami a murem domu siedział średniej wielkości czarny pies. Był mokry i trząsł się z zimna. Brązowymi oczami z niemal ludzkim cierpieniem patrzył na zbliżającego się Anthony’ego. – No i co, stary? Pies, nie zmieniając pozycji, zamachał ogonem. – Bieda z nędzą? Widzisz, na co ci przyszło? Tak jak i mnie. Chodź! – Zagwizdał w jego kierunku. Pies, nie dowierzając, powoli wstał i podszedł bliżej. – Ale z ciebie ofiara. O, masz obrożę. Jest tam jakiś list do znalazcy? Nie. Rany, ale się trzęsiesz. Chodź ze mną, osuszysz się w domu. Pies jakby wszystko rozumiał. Grzecznie podszedł do nogi i spojrzał chłopakowi w twarz. Anthony zawrócił i skierował się do domu. 14 15 – Coś takiego! Anthony, co się stało? Wróciłeś do domu? – krzyczała matka z salonu, gdzie oglądała jakiś serial. Telewizor był nastawiony na cały regulator, więc musiała wrzeszczeć. Wiedział, że nie ma sensu odpowiadać – serial był ciekawszy niż jego odpowiedź. Powiesił kurtkę. Pies otrząsnął się i pytającym wzrokiem patrzył na Anthony’ego. Kiedy ten wchodził po schodach do swojego pokoju, pies podreptał za nim, jakby był na niewidzialnej smyczy. W pokoju Anthony wytarł go ręcznikiem, ze starego swetra zrobił coś w rodzaju legowiska i pokazał psu to miejsce. – Leż tutaj, zaraz wracam – powiedział i wybiegł jeszcze raz na ulicę. – Co tak biegasz w tę i z powrotem? Stało się coś? – wrzasnęła matka i nawet pofatygowała się do okna. Widziała, jak Anthony, skulony, szybkim krokiem oddala się tym razem w dół ulicy. Na samym jej końcu, tuż przed skrzyżowaniem zauważył sklep dla zwierząt. Na drzwiach ktoś przyczepił kartkę: „Potrzebny sprzedawca, wiadomość na miejscu”. Anthony nacisnął klamkę i wszedł w chmurę zapachu, jaki wydziela suchy pokarm. Pomieszczenie nie było wietrzone zbyt często. Stare sklepowe meble były pomalowane na kolor zbliżony do lawendowego. Za ladą nie było nikogo. Akwaria stały jedno na drugim i zasłaniały całą ścianę. Dwie ściany zastawiono regałami z jedzeniem dla różnych zwierząt, na czarnej drewnianej podłodze stało kilka klatek z myszkami, chomikami i miniaturowymi królikami. Po przeciwnej stronie okna część ściany zajmowały akwaria, a za wysoką szklaną gablotką, w której były zwierzęce zabawki, można było dostrzec drzwi prowadzące na zaplecze sklepu. Anthony postał chwilę, popatrzył na rybki pływające w mętnej wodzie, w końcu zawołał: – Dzień dobry! Gdzieś z zaplecza dobiegło szuranie butami i zza gabloty wyłoniła się chuda, przygarbiona postać w staromodnych grubych okularach. – Tak? Słucham pana – powiedział starszy człowiek, wycierając ręce ścierką wiszącą za ladą. – Chciałbym kupić jakieś jedzenie dla psa, ale niezbyt drogie. – A czym pan go dotąd karmił? – Niczym, bo mam go od godziny. Nie mam zbyt dużo kasy, aby w niego ładować. Już mi zeżr

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Tunia1414
Użytkownik - Tunia1414

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2014-12-04 20:37:47