Winda, ona i takie tam (Malarz 5)

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

szpital.
- Może i racja. To w Hiszpanii nauczyli cię tak gapić się na kobiety?
- Ja się gapię? Przepraszam najmocniej. Nie zdawałem sobie sprawy. To na pewno dlatego, że jesteś tak blisko, fizjonomię masz ponętnie nieodpychającą, a ja jestem facetem, który od dłuższego czasu nie był z kobietą. Przepraszam. Już się poprawiam. Teraz będę patrzył w inną stronę – włożył ręce do kieszeni, oparł się o ściankę dźwigu i wzrok utkwił w górnym jego rogu. Joanna spojrzała na niego raz i drugi. Stał nieruchomo nic nie mówiąc ze wzrokiem utkwionym w martwym punkcie z komicznie pokornym wyrazem twarzy
- Tak. Tak jest zdecydowanie lepiej – zawiadomiła po chwili rozbawiona lekko widokiem
- Ale teraz to ty się gapisz. Czuję to. Proszę patrzeć w drugi róg jeśli łaska, bo czuję się skrępowany.
- No dobrze – Joanna włożyła ręce do kieszeni, oparła się podobnie jak jej towarzysz i również utkwiła wzrok w górnym rogu sufitu. Przez pewien czas stali w milczeniu w równym stopniu rozbawieni sytuacją. Po kilku minutach Kryspin przemówił.
- Nie działa. Przynajmniej na mnie. I tak to czuję.
- Co takiego?
- Chemię. Mogłabyś trochę uciszyć swoje feromony? Jestem tylko facetem.
- Przestań. Nawet się nie znamy – spojrzała na niego z oburzeniem.
- Oszukujesz. Czułem jak na mnie spojrzałaś – zarzucił od razu z udaną pretensją – To nie jest uczciwe
- No dobrze. Już nie patrzę w twoją stronę…  ale wiesz. Z tymi feromonami to mam problem. Jeszcze jakiś czas temu robiłam z nimi co chciałam, ale ostatnio wcale się nie słuchają.
- Takie nieposłuszne bestie? Ujarzmić trzeba.
- Zdaje się, że ty mi w tym nie pomożesz.
- Nie wierzysz w moją umiejętność poskramiania?
- Ani trochę. Twoje to dopiero tu szaleją.
Tym razem oboje równo skierowali na siebie oczy i wymienili uśmiechy. Jej komunikat był jednoznaczny z tym, że czuje do niego pociąg fizyczny, czy mu się zdawało?.
- Widzisz? – spytała Joanna – i kto tu teraz podgląda?
- To powiadasz, że moje też szaleją? – patrząc na swą towarzyszkę spod brwi uśmiechnął się szelmowsko - Tylko wiesz. Moje robią to za wyraźnym poleceniem. Kazałem im działać ile mają tylko sił. Wszystko jest ustalone.
- Nie pochlebiaj sobie. Siła twoich feromonów jest raczej taka sobie, a ja, tak się składa, stoję na troszkę wyższym poziomie niż szympans. Dam radę – uśmiechnęła się.
- Szkoda – Kryspin znów przybrał komicznie cierpiący wyraz twarzy. – że dasz radę, miałem na myśli - Patrzył na nią nie odrywając wzroku, ona spoglądała na niego raz po raz, a feromony zagęszczały powietrze coraz bardziej. Kryspin, aby uspokoić myśli o podejściu do kobiety i zdjęciu z niej bluzki sam
z własnej woli zsunął się po ściance windy, usiadł i zakrył dłońmi twarz. Zaczął się śmiać.
- Przepraszam – wypowiedział po chwili – Jeszcze tak nie miałem, ale twoje feromony… niegrzeczne są... Chemia. Nie jestem szympansem, ani gorylem, ani lwem, tylko tym… no. Jak się nazywa ten ssak, którym jestem, bo zapomniałem -  spojrzał na nią znowu.
- Homo sapiens – wypowiedziała szeptem lekko przechylając się w jego stronę, a jemu te słowa zdały się rozlać ciepłą falą po kręgosłupie. Przełknął ślinę. Znów na nią patrzył rozmarzonym wzrokiem.
- Jak stąd wyjdziemy muszę cię namalować. Muszę – zawiadomił – Pozwolisz mi?
- Namalować? Jesteś malarzem?
- No tak. Taki zawód. Nie mam dzisiaj narzędzi, ale możemy się umówić. Proszę – spojrzał błagalnie
- I mam uwierzyć, że jesteś malarzem? Na to wyrywasz panienki? I działa?
- Niezawodnie – potwierdził siląc się na powagę – To co? Dasz się namalow

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39