Jest-Takie-Miejsce 19

Autor: NIEjestemBARBIE
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Po spotkaniu i tych pamiętnych scenkach idę się wykąpać. Jola pod prysznic wchodzi pierwsza. Ja czekając na wolne kabiny i rozmawiam z innymi dziewczynami. Zauważam, że jedna jest smutna. Wcześniej nie zamieniłam z nią słowa. Nie było okazji. Anita, bo tak się przedstawia, jest najgrubsza z nas wszystkich. Na pierwszy rzut oka widać, że ma z tego powodu kompleksy. Jest zamknięta w sobie, nieśmiała, wstydliwa i bardzo wycofana. Mimo swojej nadwagi jest bardzo ładna. Ma długie, blond włosy, w tej chwili spięte w kucyk. Szkoda, że się nie uśmiecha. Każdy chyba wie, że kiedy się uśmiechamy, jesteśmy dwa razy piękniejsze. Anita albo tego nie wie, albo już dawno zapomniała, jak to jest, być uśmiechniętą. Bardzo chcę z nią porozmawiać i dowiedzieć się, co jest takiego w jej życiu, że patrząc na nią widzę, że coś ją dręczy, że o czymś nieustannie myśli i przed czymś ucieka. Chcę ją poznać. Chcę jej pomóc. Włącza mi się empatia i chęć pomagania słabszym. Mama zawsze mówi, że od dziecka taka byłam. Wrażliwa na krzywdę innych. Nie umiałam przejść spokojnie obok bezdomnego, nie umiałam odmówić złotówki biednemu pod sklepem, nie potrafiłam minąć samotnego, miauczącego kotka, nie dając mu mleka i nie spędzając z nim wcześniej, choć kilku chwil. Przygarnęłam chorego psa, a jako kilkulatka wspólnie z braćmi, Jolą i Ania robiłyśmy pogrzeby dla zdechłych ptaszków i myszy. Kiedy zobaczyłam, że moja złota rybka pływa do góry brzuchem, płakałam cały wieczór. Nie potrafiły mnie uspokoić słowa rodziców, że jutro kupią mi nową. Ja chciałam tą. Taka byłam i taka jestem. Myślę, że to nigdy się we mnie nie zmieni. Zamieniam kilka zdań z Anitą. Na dłuższą rozmowę nie było czasu, bo w łazience kolejka nie miała końca, a właśnie nadeszła moja kolej. Kiedy wyszłam spod prysznica, Anity nie było. Pewnie zajęła wolą kabinę, kiedy ja byłam w środku. No nic. Znajdę ją jutro i poświęcę jej więcej czasu. Obiecuję, że jeszcze sprawię, że się uśmiechnie. Teraz jednak w piżamach i z ręcznikiem na głowie, w towarzystwie Ani i Joli wracam do pokoju. Czeka na nas niespodzianka. Na moim materacu siedzi dwóch najprzystojniejszych chłopaków. Tak. Kuba i Damian. Jest jeszcze Mateusz, który jest tak zajęty rozmową z Martą, że chyba wcale nas nie zauważa.  
- Przygarniecie nas? – pyta Damian.
- Nie ma mowy! – odpowiadam.
- Barbie… - Kuba próbuje coś powiedzieć, ale mu przerywam:
- Weź już skończ z tą Barbie. To nie jest śmieszne – mówię wycierając włosy ręcznikiem.
- Trochę jest – uśmiecha się Damian.
Dziś nie przyszedł sam. Przyprowadził przyzwoitkę ? Po co? Żeby leżeć obok Jolki? Nie musiał znajdować mi zastępstwa. Jestem wybita z tropu. Jeszcze wcześniej nie było ich razem w moim pokoju. Kuby w ogóle tu nie było. Przynajmniej w mojej obecności. Nie mam pojęcia, co się za chwilę wydarzy. Muszę zachowywać się normalnie. Odkładam swoją kosmetyczkę na miejsce, rozkładam na grzejniku mokry ręcznik i idę w stronę swojego, , łóżka”. Obaj nadal siedzą na jego krawędzi. Nie przejmując się tym, kładę się wygodnie i przykrywam śpiworem. Damian wtedy wstaje i siada na materac Jolki, która też właśnie układa się do snu. Kuba został. Jest bardzo blisko. Zapada niezręczna cisza. Odkręcam się tak, że Kuba, Damian i Jolka mogą teraz podziwiać moje plecy. Nie chcę widzieć, co robi Damian z moją najlepszą przyjaciółką. Może znów złapie ją za rękę, a może to tylko moja wyobraźnia działa na wysokich obrotach. Nie chcę też teraz spojrzeć na Kubę. Mam wrażenie, że wszyscy obecni słyszą przyspieszone bicie mojego serca. Biorę głęboki oddech i pierwsze, co mi przychodzi do głowy to:
- Dobranoc. - Zamykam oczy, chociaż mam świadomość, że nie zasnę, kiedy w tym pokoju będzie jeden z nich. A co dopiero obaj w tym samym czasie.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
NIEjestemBARBIE
Użytkownik - NIEjestemBARBIE

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-04-26 21:24:46