Flavia w świecie Luny cz1

Autor: moonraavi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 – Rachela, a Ty nie śpisz? – Zapytała Flavia.

 – Ja? Oj nie, ja sypiam raz na dwie noce, poza tym mam jeszcze jedną rzecz do zrobienia. Nie martw się, zdrzemnę się jeszcze przez chwilę nad ranem. Dobranoc Flavio!

 – Yyy... Dobranoc.

                Flavia położyła się w ciepłym łóżku. Było tak wygodne, że szybko zapadła w sen. W końcu nie spała w normalnym miejscu od prawie roku. Przyśniło jej się małe błękitne jezioro. Odbijało ono światło Promises, był z nią ktoś, ale nie przyjrzała mu się. Ten ktoś ją obejmował, również ona obejmowała tą osobę. Oboje patrzyli na kolorowe rośliny wokół jeziora oraz odbicie Promises na tafli. Ten ktoś płakał. Flavia obejrzała się do tyłu. Widok był przerażający, pełno martwych ludzi i Aniołów, resztki różnych broni i zbrój i... Luna! Klęcząca pośrodku tego pobojowiska i modląca się – mówiła coś bardzo ładnym głosem. Wokół niej tworzyły się na przemian pomarańczowe i czerwone, pulsujące kręgi. Najpierw były one bardzo małe i wychodziły jakby z jej ciała, a potem się powiększały i zanikały. Każdy następny krąg zanikał w nieco większej odległości od ciała Luny niż poprzedni. Przestraszona Flavia spojrzała w niebo. Na nieboskłonie był Demon! Instynktownie zaczęła uciekać, jednak po chwili zdała sobie sprawę, że nic jej się nie dzieje. Spojrzała jeszcze raz w nieboskłon. Był on złoty, jednak podziurawiony dziwnymi białymi pierścieniami czy kręgami podobnymi do tych, które widziała u Luny. Różniły się one jednak kolorem i tym, że powiększały się do pewnego poziomu tworząc wewnątrz siebie coś w rodzaju czarnej dziury i zostawały w tej formie jakby czekając, aż pozostałe też uzyskają ten poziom. Flavia miała złe przeczucie, dla bezpieczeństwa ukryła się w jaskini. Nagle usłyszała dziwny dźwięk jakby ktoś włączył naraz kilkanaście odkurzaczy i jednocześnie dął w kilka tub. Wyjrzała, żeby zlokalizować źródło dziwnego brzmienia, to co zobaczyła sprawiło, że zamarła w bezruchu. Otóż wspomniane wcześniej kręgi na niebie emitowały jakieś dziwne, grube na całą średnice kręgu, bordowe promienie, które uderzały w Lunę niczym laser. Luna wrzeszczała przy tym jak przy najgorszych torturach. Było widać jak dziecięce ciało kilkuletniej Luny, dosłownie rozrywa się na części. Najpierw oderwał się kawał mięsa przy jej lewej łopatce, potem wyrwało jej stopę, następnie wyrywało kawały mięsa na udach, przedramionach i twarzy. Po chwili Luna wciąż miotała się w agonii, jednak już nie krzyczała, minęło jeszcze trochę czasu zanim przestała się ruszać. Flavia widząc to zaczęła płakać i krzyczeć. Rozwinęła skrzydła zaczęła lecieć przed siebie co sił. Omijając kolejne przeszkody takie jak drzewa, skały, czy ruiny zauważyła, że wychodzą z niej coraz bardziej powiększające się kręgi w kolorze pomarańczowym i czerwonym. Na niebie znów zaczęły się pojawiać te białe. Flavia wylądowała, podniosła stary nóż leżący przy jednym z zabitych ludzi i wbiła go sobie w pierś chcąc się uśmiercić. Nie udało się, wciąż żyła, więc ponowiła próbę. Próbowała tak jeszcze kilka razy, za każdym nie osiągając celu. Kiedy nagle wszystko wokół... zgasło. Flavia znalazła się w nicości, tylko ciemność. Nie czuła nawet ziemi pod stopami, ani nie czuła, żeby opadała. Błogi spokój trwał kilka chwil, lecz został przerwany pojawieniem się błysku przedstawiającego zakrwawioną twarz Luny. Błysk pojawił się tylko na ułamek sekundy. Dla Flavii to było już zbyt wiele. Wpadła w histerię, zacisnęła mocno oczy, rękoma zakryła uszy, płakała i krzyczała. Najgorsze było to, że zamykając oczy widziała martwą Lunę. Gdy je otwierała to w każdej chwili mogła spodziewać się kolejnego przerażającego błysku ukazującego umierającą Lunę. Potem zaczęła słyszeć dziwne głosy, jakby była w tłumie, nieważne czy miała zakryte uszy czy nie. Zdawało się też czuć woń krwi. Głosy zmieniły się we wrzaski, momentalnie Flavia poczuła zapach spalenizny, zamykając oczy widziała płonące żywcem istoty. Na końcu doszedł znów ten upiorny dźwięk tych dziwnych promieni. Flavia wzięła głęboki wdech i jednym tchem zaczęła wrzeszczeć ile sił w płucach. Mrugnęła i znów znalazła się nad błękitnym jeziorem. Tym razem postanowiła się przyjrzeć kto koło niej siedzi. Zobaczyła tam siebie. Bała się znów obrócić, jednak możliwość zagrożenia rodzącego się tuż za nią sprawiła, że jednak spojrzała za siebie. Stał nad nią Blake, który trzymał w ręku swój miecz. Flavia uradowała się widząc w końcu kogoś kto by jej nie skrzywdził. Myliła się. Blake jednym błyskawicznym ciosem przebił się przez ciało drugiej Flavii siedzącej obok niej. Spojrzał na Flavię. Jego wzrok jak nigdy wyrażał jego myśl, a jego myśl to: zabić! Przebił się przez ciało Flavii, która obserwowała spływającą krew. Była nią zahipnotyzowana. Znalazła się pod wodospadem. Z jej krwi. Siła wodospadu była olbrzymia, uderzająca krew dociskała ją do dna, zaczęła tonąć. Kiedy miała jeszcze odrobinę nadziei na wypłynięcie, z dna powychodziły pomarszczone ręce, które ją przytrzymywały. Zaczęła wychodzić też włócznia, stopniowo przebijając serce Flavii. Czuła przy tym niesamowity ból, chciała krzyczeć, ale nie mogła, ponieważ dławiła się krwią, którą byłą otoczona. Kiedy straciła przytomność, odzyskała ją ponownie leżąc na dachu pałacu, miała na sobie przepiękną niebieską suknię ze szmaragdami i Królewską Koronę Aniołów. Kilat wydawało się spokojne jak nigdy. Flavia zaczęła oblatywać miasto. Po krótkiej chwili zorientowała się, że jest nago. Rozłożyła skrzydła i zakryła się nimi. Za nią stała arrida. Chwyciła Flavię za włosy. Próbowała ją zgwałcić.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
moonraavi
Użytkownik - moonraavi

O sobie samym: Kinder niespodzianka to zwrot który pasuje idealnie jeśli chodzi o takie opisy
Ostatnio widziany: 2024-04-25 04:09:14