Paprykarz na stole

Autor: rygezengro
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Tak samo było teraz. Wisiała gdzieś wysoko ponad ogromnym miastem jednak bardzo głęboko pod powierzchnią wody. W pełnym mroku, a jednak coś na dole było źródłem światła. Na dole… spoglądała na nieruchome budynki w niczym nie przypominające domów, prędzej wieże czy właśnie…mogiły. Słyszała szepty i niespokojny oddech. Czuła całym ciałem drgania tak nie przyjemne aż powodowały mdłości. Drgania złych głosów… Przysłuchiwała się rozmowie w nieznanym jej języku, której nie umiała by nigdy powtórzyć. Mowa której nie rozumiała, lecz jej treść w jakiś nie wyjaśniony sposób sprawiała, że strach ją paraliżował.

Kiedy się zbudziła był już ranek. Z pewnością ciężko by było tak o nim powiedzieć, gdyż wciąż było ciemno, jednak po wielu miesiącach mieszkania w tej wiosce, z łatwością można było ustalić porę dnia. To się czuje równie wyraźnie jak zapach rybich oczu. Z pewnością to one tak śmierdzą.

Alaina dalej nie było w domu. Podobnie jak nie było go wczoraj, dwa dni temu czy tydzień… dokładnie tydzień temu ostatni raz dane jej było go widzieć.. Zarzuciła matowy płaszcz na ramiona i wyszła z domku po starych, zzieleniałych schodkach. W stronę plaży. Znów nad morze.

Kiedy tak stała na piasku i wpatrywała się w spokojne już wody widziała jego żagiel. Jego biały żagiel, gdzieś na horyzoncie. Wyczekiwała jak każdego dnia w nadziei, że lada chwila się pojawi. Jej książę z bajki. Jej bohater. Ten prosty, czasem nieporadny człowiek - jedyny człowiek - z miliardów innych ludzi pragnący spędzić z nią życie w miejscu takim jak te. Właśnie z nią.

Pomyślała o burzy wczorajszego wieczoru. Odezwał się w niej jej schorowany, logiczny tok myślenia. Pomyślała o tym, że to mógłby być znak… znak od Boga, że nie ma na kogo czekać. Że wszelka nadzieja tak po prostu prysła. Co by się wtedy z nią stało ? Doskonale wiedziała. Skończyłaby w najmroczniejszym miejscu na świecie – miastowym przytułku.

Była tam tylko raz w życiu i nigdy nie zapomniała tej wizyty. Ryby…tyle ryb…ich ohydne usta klejące się jakąś nie prawdopodobną mazią i te nie zrozumiałe dla świata nauki (w jej mniemaniu) skrzela… otwarte wejścia do cuchnącego ciała tego stworzenia. Bez celu. Bez sensu.

Owe miejsce mieściło się obok magazynu ryb. Mieszkańcy przytułku, którzy nie znali rygoru, zasad i jakiejkolwiek kontroli często z niego wychodzili i roznosili przechowywane w magazynie jedzenie. Czym więc był ów przytułek ? Rybim mauzoleum.

Eliza wróciła do domu i spędziła kolejny dzień samotnie i kolejny dzień nic nie jedząc. Mogłaby umrzeć z głodu we własnym domostwie i nikt nigdy by się o tym nie dowiedział. Może dopiero za wiele set lat, gdyby odwiedzili ich ludzie z wielkich miast, traktujący jej wioskę jako coś w rodzaju starożytnego, odciętego od miasta świata.

Jeszcze kilka razy przychodziła na plażę, aż do tego pamiętnego dnia. Ciężko powiedzieć który był rok czy dzień, bowiem ona – podobnież jak reszta mieszkańców – nie prowadziła kalendarza, jednak wydarzenia tego wieczoru na zawsze zapadły jej w głowie. W jej ludzkiej, rozsądnej główce.

Stała wtedy na plaży, jak w pozostałe dni. Jednak tym razem inaczej, została dłużej. Bo na cóż wracać miała do domu w którym nic ją nie czekało ? Chodzenie w domowym fartuszku jedynie na pokaz, tylko tak jakby wszystko było ok. Normalnie. Jakby był on… czy miała oszukiwać, że nie wyczekuje jego powrotu z utęsknieniem ? Czy powinna grać przed samą sobą twardzielkę i udawać, że poradzi sobie jak przystało na kobietę z tych stron ?

Moment ten, chodź zapamiętany dobrze wydawał jej się później snem. Ciemna woda nie zmącona żadną kroplą deszczu, czystą kroplą deszczu. Smoliście czarna i groźna, dokładnie taka jaka powinna być. Czy jednak zawsze taka była ? Noc jak zawsze ciemniejsza niż z bajki. Bez gwiazd. Skrajnie zachmurzona.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rygezengro
Użytkownik - rygezengro

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-09-30 23:18:53