Tryptyk s-f z lekka humorystyczny

Autor: Koziorowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ą ,nie miał nawet najmniejszej ochoty się wtrącać, ponieważ widok budził zgrozę. Małe coś z wielkimi zębiskami kłapiącymi koło macek Borsukowej i sama Borsukowa wymachująca miotłą i wszystkimi kończynopodobnymi wypustkami , przesuwająca się po całym mieszkaniu ,rozwalająca co się da ,to naprawdę zgroza, żeby nie powiedzieć śmiertelne niebezpieczeństwo. - Dość tego!!! – krzyknął Metody , aż Borsukowej miotła z macki wypadła – Miałem chyba ci do kurwy nędzy pomóc! No nie! - No niby tak. – odparła jeszcze nieco zdezorientowana. Tymczasem małe coś znów uciekło pod szafę. Nie piszczało już , tylko tak jakoś dziwnie się trzęsło, że aż ściany drżały. - Musi pani zrozumieć ,że to coś się cholernie boi – zaczął mówić Metody – Niestety nie wiem co to jest i skąd przyszło ,ale przy odrobinie cierpliwości zapewne uda się nam to złapać ,a wtedy wezmę do swojego laboratorium i przebadam. Borsukowa spojrzała się na genetyka i ze zrozumieniem dodała: - Tak? A jak? - Nie rozumiem pani. – odpowiedział - No bo jak chcesz to pan złapać?- podniesionym głosem zaczęła Borsukowa – No jak na wędkę i robaka? Czy może przez łeb siekierką i już będzie ciałko zasrańca do przebadania? - Nie no pani to ma pomysły. Idę się przejść i przemyśleć cała sprawę. A pani niech nawet nie tyka tego coś, nawet jak znowu by chciało się … chciało by nabrudzić. – powiedział Metody i poszedł na spacer ulicami miasteczka , aby przemyśleć sprawę. Wychodząc ,usłyszał jeszcze za sobą rumor rozwalających się mebli u Borsukowej i jej nieartykułowane wrzaski. - Ja pierdolę - pomyślał – Co za niereformowalna baba. I poszedł myśleć. Małe miasteczko gdzieś na zabitym dechami zadupiu. Metody ,jak zwykle posiniaczony od kamieni rzucanych przez dzieciaki, już drugą dobę krąży po ulicach i zastanawia się jak złapać coś. Przechodząc koło apteki wpadł na pomysł , że może Ania coś poradzi na ten problem, więc nie myśląc już za bardzo, wszedł i od razu spytał się Ani, która jak zwykle dzieliła swoje ciało na mniejsze kawałeczki i pakowała je w foliowe samozamykające się torebki. - Kurwa. Anka mam problem niemiłosierny. - Wal – odbąknęła i dalej się szatkowała jak kapusta tasakiem do mięsa. - Widzisz ,Borsukowa ma coś..- nie dokończył bo w tym momencie do apteki wszedł Józek. - Taa. – westchnęła Ania - Borsukowa ma zawsze coś, ale z głową chyba. - Borsukowa i głowa ? Bardzo interesujące? – stwierdził Józek i w tym samym czasie zapłacił za połknięta właśnie część Anki. - No ma w domu takie coś, co ja nie wiem co, to jest i to cos gryzie ,a Borsukowa przy okazji cały dom se zdemoluje – jednym tchem powiedział Metody . - No to zastrzel – skwitował Józek - No co ty ? Nawet nie wiem co to jest ? Tak zwyczajnie zastrzelić? – Metody poczuł się urażony ignorancją Józka. - Nie to coś ,tylko Borsukową. - Józek uśmiechnął się i jeszcze dodał - I zwierzątko będzie miało spokój , a i my jako społeczność miejska , pozbędziemy się niechcianego chwastu . Metody szeroko otworzył otwór gębowy ,wypuścił powietrze i powiedział stanowczo: - I to jest jedyne rozwiązanie. Idę do domu po dubeltówkę. - Taa. Zastrzel i zadzwoń po adwokata od razu ,może się uda wybronić ciebie w sądzie .Będziesz miał okoliczności łagodzące. Obrona cosia przed rozwścieczoną Borsukową.- dodała Anka . Mańka i Mariola jak zwykle paliły papieroski na ławeczce pod domem. Jak zwykle też ,obserwowały co i jak się dzieje w mieście. No ,informacja to podstawa. - Gdzie leziesz jełopie z tą strzelba? – Prawie równocześnie zapytały Metodego - A do Borsukowej. Mam sprawę do załatwienia. – odpowiedział pośpiesznie. - Mańka !! Kurwa, do domu bo mi się chce!!!- zawył z okna na Mańkę jej chłop. -Dobra już lezę. – krzyknęła i dodała do Metodego – Zabić i

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Koziorowski
Użytkownik - Koziorowski

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2015-03-31 14:27:03