Toster

Autor: dihez
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

moja wiara nie była płonna- wyglądało na to, że tornado, które wczoraj niewątpliwie musiało przetoczyć się po mieszkaniu dokonując tych tajemniczych zniszczeń w pokoju, ominęło kuchnię. Panował więc w niej tylko zwykły bałagan, jaki każdy szanujący się; i tradycję rzecz jasna; student winien posiadać w kuchni. Jeśli tylko oczywiście mieszkał sam; jak ja; i nikt, jak na przykład pedantyczny ojciec; jak mój; nie mógł pozbawić go przyjemności zostawienia po sobie nie umytych talerzy, czy tłustego blatu po robieniu kanapek z majonezem.
Otworzyłem szafkę i z uwagą począłem przetrząsać wnętrze w poszukiwaniu jakiegoś apapu lub innego paracetamolu pod wymyśloną przez speców od marketingu wielkich firm farmaceutycznych nazwą. Znalazłem. Kolorowe pudełko ze sztucznie uśmiechniętą twarzą jakiegoś znanego z serialu z dużą oglądalnością aktora, już samo w sobie niewzbudzające zaufania, opatrzone było jeszcze bardziej podejrzanie wyglądającym zlepkiem liter i cyfr o treści Alfa-Zeltzerh 2000.
Pewnie tyle lat się to cholerstwo z organizmu wydala, pomyślałem wyłuskując dwie tabletki z ich plastikowych domków, albo oznacza ile razy została przekroczona dopuszczalna norma radioaktywnych pierwiastków w składzie.
Omiotłem kuchnię wzrokiem starając się dojrzeć w bałaganie jakąś nadającą się do użytku szklankę. Najlepiej, jeszcze czystą. Jednak nie było to takie łatwe zadanie, jak może się to wydawać i najwidoczniej nie dane mi było takiego luksusu zaznać, choć szklanki, i owszem, były. Ba!, Kilka nawet i do tego, wyobraź sobie, jeszcze dwa kubki! Do wyboru, do koloru jednym słowem… Tylko, na nieszczęście moje, wszystkie w zlewie, brudne, zapaćkane i obłożone dokładnie ze wszystkich stron równie brudnymi talerzami, sztućcami, garnkami, które wszystkie razem tworzyły miniaturę Mont Everestu, dosłownie wysypującą się ze zlewu. Miniatura ta była ukoronowana spoczywającymi na jej szczycie slipkami męskimi, rozmiar L, które Bóg jeden tylko wie, czemu się tam znalazły. Pewnie przywiało je to tornado, skwitowałem patrząc obojętnie.
Pociągnąłem drzwiczki kolejnej szafki, lecz w jej wnętrzu nie uchowała się żadna szklanka ni kubek - wszystkie tworzyły filary podtrzymujące konstrukcję wznoszącą się w zlewie i górującą nad kuchnią.
Znalazłem za to pająka. Całkiem był duży i tłuściutki. Cały czarny z długimi, owłosionymi odnóżami. Paskudztwo krótko mówiąc.
Koniecznie będę musiał posprzątać, pomyślałem, obserwując jak nielegalny lokator szafki beznamiętnie kontynuuję modernizację pajęczyny nie zwracając na mnie najmniejszej nawet uwagi. Właściwie to całego kompleksu pajęczyn, zajmujących niemal całą powierzchnię zakurzonego wnętrza szafki.
Kowal nadal miotał się i łomotał swym narzędziem w mojej głowie. Sądząc po częstotliwości i intensywności uderzeń, zajmował się właśnie obróbką jakiegoś wyjątkowo opornego jego staraniom materiału. Zacząłem się obawiać, czy aby przypadkiem nie wziął się za odłupywanie kości czaszki, z których zamierzał wykonać, po stosownej obróbce, jakiś miecz, dajmy na to, czy coś.
- Kurwa mać- dałem wyraz swemu niezadowoleniu zatrzaskując ze złością drzwiczki. Po tym, gdy Agata odeszła zostałem nagle uświadomiony, że naczynia same się, niestety, nie zmywają.
Agata odeszła trzaskając drzwiami jakiś czas temu, sam już nie pamiętam, kiedy tak naprawdę zniknęła z mojego życia… Ani dlaczego.
A może po prostu nie chcę pamiętać?
Była, była wtedy, teraz już jej po prostu niema. I nie będzie. Proste.
Czasami o niej myślę. Po prawdzie, to nawet często, bardzo często. Wspominam najpiękniejsze momenty, te gorsze omijając szerokim łukiem, jak psią kupę na chodniku. Nie spoglądam na nie. Wymazałem, skasowałem je, wyrzuciłem do kosza, bo i po co mi one?
Choć czasem niechciane wracają same, nie pytając mnie o zdanie. Przypominają mi o tym, o czym z t

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
dihez
Użytkownik - dihez

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-08-30 11:11:56