Toster

Autor: dihez
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

rudem staram się zapomnieć. Może chcę się w ten sposób usprawiedliwić? Szukając w innych winy za to, co źle zrobiłem? Obciążając ją, wypominając jej wady, zamazując w pamięci czarnym tuszem jej win własne błędy?
Nie wiem. A może nie chcę wiedzieć?
W każdym razie żałuję. Żałuję, że jej tu teraz niema, żałuję tym bardziej, że wiem już, co źle zrobiłem. Teraz już rozumiem. Przynajmniej jakąś część, tej popieprzonej układanki. Ale co to zmienia? Nadal, mimo tego, nadal jej nie ma. I już nigdy nie będzie. Przynajmniej nie w moim życiu.
Na domiar złego poczułem nagle, że alkohol, który niewątpliwie; choć tego nie pamiętam; w siebie wlałem i to w sporych ilościach zapewne, zaczął gwałtownie, acz stanowczo domagać się utraconej wolności. Równie zdecydowanie zapragnął uzyskać ją tą samą drogą, jaką się we mnie znalazł i robił to w zaskakująco szybkim tempie, albo mam jakiś przykrótki przewód pokarmowy.
Podbiegłem więc szybko do zlewu, zgiąłem się w pół, zakopując niemal twarz w naczyniach i pozwoliłem mu się swobodnie wydostać. Cóż miałem robić? Aż tak silnej woli nie mam.
Podniosłem się niepewnie znad metalowej komory, otarłem wierzchem dłoni usta ze ściekającej strużki śliny. I nie tylko.
Podziwiałem ze skupieniem górę naczyń upstrzonych teraz dodatkowo ciekawym ekspresyjnym wzorem. Dali byłby dumny, skomentowałem dzieło. Tylko, że teraz to już na pewno się z nich nie napiję…- powiedziałem na głos.
I tu, Drogi Czytelniku (jeśli dotrwałeś do tego momentu, szczerze gratuluję) zbliża się chwila, która to przesądza o tym, że przestaje to być zwykły niedzielny poranek.
-Oj, stary, to żeś nieźle zabalował wczoraj, co? – usłyszałem niespodziewanie za plecami ironiczny głos.
Nogi nagle zamieniły standardowy skład komórek i naczyń krwionośnych na mięciutką watę a między łopatkami poczułem zimno.
Obróciłem się i obrzuciłem szybkim spojrzeniem całą kuchnię, lecz nie dostrzegłem nikogo, kto mógłby wygłosić to trafne stwierdzenie.
W ogóle nikogo nie było.
Spojrzałem podejrzliwie z pod przymkniętych powiek na pająka, czy to aby nie on się do mnie zwraca, ale dalej tylko niestrudzenie rozwijał za sobą jedwabną nitkę, dalej mnie olewając.
Zdawało mi się, pomyślałem.
-Główka boli, pić się chce a tu szklaneczki brudne, pić nie można, nie ma gdzie rozpuścić tableteczek, bo się leniuszkowi myć nie chciało… to teraz musi leniuszek cierpieć…- kontynuował ironiczny głos, śmiesznie przeciągając sylaby.
Może to moje sumienie przemówiło do mnie? Rozważałem zdezorientowany i przestraszony, ręce zaczęły mimowolnie drżeć. Ciągle wpatrywałem się w czarny punkt na tle szarości szafki.
Chryste, czy cię do końca już powaliło? Uspokój się, wyluzuj – jakaś część mnie próbowała być mimo wszystko racjonalna; pozwoliłem sobie na rozluźnienie napiętych mięśni.– Za dużo wypiłeś, to teraz zwidy masz, albo raczej zsłychy, czy jak to się tam odmienia. Tak to jest- pijesz, to potem musisz siłą rzeczy cierpieć. Tak to urządzone. Inni też cierpią, nie tylko ty jeden! A że wcześniej nic dziwnego na kacu nie zdarzyło ci się słyszeć? Przypadek czysty, najzwyklejszy zbieg okoliczności, za to, w wyrównaniu, dużo rzeczy porąbanych i dziwnych widziałeś, przekonywałem sam siebie, coraz mniej w te argumenty wierząc, znów bowiem usłyszałem za plecami:
-Co jest Adaś, coś taki wystrachany? Co? Swojego poczciwego tostera nie poznajesz, czy jak?
Tajemniczy ktoś, lub coś, co podawało się za mój toster przemówiło miękkim, łagodnym głosem. Mimo tego wciąż stałem jak sparaliżowany, wlepiając wzrok w pająka, zbyt przerażony i zdezorientowany, by zrobić cokolwiek konstruktywnego.
Starałem się to sobie jakoś logicznie i sensownie poukładać, gdy dosłyszałem za sobą głuchy huk, jakby coś ciężkiego spadło; a może zesk

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
dihez
Użytkownik - dihez

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-08-30 11:11:56