Wyprawa Alkonautów

Autor: macgreg
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Tuż po wyjściu ze sklepu schował butelkę wybornego trunku za pazuchę. Spocony ze

stresu i niepewności, jaką przeżywał przy wybieraniu napoju, zmierzał pod

zegar. Był tam Panda.

-Cześć kurwa –serdecznie przywitał się z kolegą.

-Witaj, Panda.

-Gdzie jest kurwa reszta?

-Dopiero tu przyszedłem, tak jak i ty. Mają jeszcze 15 minut, przyjdą.

-Kurwa.

Skryba rzucił okiem w stronę, gdzie jeszcze przed chwilą zachodziło słońce. Dziewczę

niesamowitej urody kroczyło chodnikiem po przeciwnej stronie ulicy. Zmierzała w

kierunku, który pozostawiał złudzenia, że być może idzie na imprezę tam gdzie

oni. Kojarzył ją ze szkoły. Minęło kilka minut. Skryba spostrzegł w oddali

znajomą sylwetkę kroczącą w jego kierunku rączym krokiem. Po kurtce

wywnioskował, że to Liliput.

-Hueeee. Witaj li kamracie! Onegdaj nie stójmy na aktualnym perymetrze, gdyż wraży

adwersarze mogą dokonać brutalnego napadu!

Wbrew pozorom to co mówił Liliput miało sens. Rok temu przed Andrzejkami towarzystwo

spotkało się pod zegarem w podobnym gronie celem uczestnictwa w biesiadzie. Od

tej pory te okolice uchodzą w ich mniemaniu za niebezpieczne, gdyż już po

kilkunastu minutach musieli wracać do domów z rozbitymi nosami. Sam Liliput był

postacią towarzyską, nie stronił od integracji, lecz przeżywał okres banicji ze

względu na przypał po urodzinach Skryby. Cudem wybrał się na półmetek, ale

chyba do tej pory mama mu nie wybaczyła tego, że po powrocie z owych urodzin

zasnął w ogródku.

-Twa obecność, chłopcze z bagien, jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Widzę, że

udobruchałeś rodzicielkę. –Nie krył radości Skryba.

-Onegdaj nie sączę dziś ni kropli ambrozji.

-Zrozumiałe. Słuchaj, mamy zakład, my tutaj we trzech i Dziadu. Kto pierwszy zapozna jakieś

dziewczę, ten dostaje od reszty po browarze. Wiesz, taka mała motywacja, żeby

nie było jak rok temu, że tańczyliśmy ja, ty i Panda ze sobą nawzajem, i tak

cały wieczór i kawałek nocy.

-Podnoszę rękawicę, druhu.

Wtem zjawił się Szybki. Krok za nim kroczył Dziadu. Nie zachowywał się normalnie.

Wszyscy przypuszczali, że jest już po spożyciu tego, co miał spożyć, ale nikt

nie przypuszczał, że za chwilę wejdzie w słup i zacznie się z tego przeraźliwie

śmiać. Cała ekipa zebrała się i poszła w stronę klubu. Jak to zwykle przed

półmetkami, spożyli trunki tuż obok klubu, bo do środka nic wnosić nie można.

Prędko po spożyciu udali się do wejścia, gdzie stało 5 barczystych panów.

Sprawdziwszy legitymacje i przybiwszy pieczątki, wpuścili towarzystwo do

środka. Oddali kurtki do szatni. W tym momencie Szybkiemu mocniej zabiło serce.

Zwrócił się do Dziada:

-Co ty kurwa masz na sobie?!

Dziadu przyodział gustowną koszulę, spodnie na kancik, ładne czarne półbuty. Do tego

pomarańczowy krawat.

-Eee –Dziadu nie wiedział co odpowiedzieć.

-Ty no już nic nie poradzimy, ściągnij chociaż ten krawat. Nie wiem co ci siadło na

umysł żeby tak się odstawić na wixe.

-Onegdaj azaliż konsystencja twego żupanu jest wątpliwa, panie bracie. –wycedził

skonfudowany Liliput.

-Odpierdolcie się od mego żupanu.

-Heh, kurwa –podsumował Panda, po czym grupka udała się po schodach do góry. Na

dęsflorze było póki co niewiele osób, co poniektóre kanapy stojące pod ścianami

także były wolne. Impreza miała się dopiero rozkręcić. Dziadu stwierdził, że

nie czuje się najlepiej. Zajął jedną z kanap, za nim poszła reszta. Wszędzie

krążyły znajome twarze. Skryba postanowił uskutecznić mały zwiad dookoła klubu

celem sprawdzenia kto już jest. Tak oto po krótkiej chwili natknął się na

Maćka, Pelka i Wonię. Z Maćkiem witał się tak jak zwykle, czyli imitując z nim

stosunek seksualny. Maćkowi się to nie spodobało i wyraził swoją dezaprobatę

poprzez mocarnego kopa w dupę. Następnie przywitał się czule z Pelkiem,

wiedział, że będzie to jego kompan na dziś do tańca, bo utwory, jakie preferują

w wielu przypadkach są zbieżne. Jak prawdziwy dżentelmen na samym końcu

przywitał się z Wonią. Wonia jest uczennicą niezwykle pracowitą i chętnie podejmującą wyzwania. Jej wiedza i umiejętności w zakresie

przedmiotów humanistycznych są imponujące. Przez okres nauki w gimnazjum

zachowywała się wzorowo oraz osiągnęła bardzo dobre i celujące wyniki w nauce.

Uczennica uczestniczyła w prezentacji szkolnej podczas Dolnośląskiego Festiwalu

Nauki. Jest osobą otwartą i koleżeńską. Cechuje ją wysoka kultura osobista.

Następnie poprowadził całą trójkę do kanapy, gdzie przebywała reszta

znajomych. Z Dziadem było nienajlepiej. Była godzina 20.30 a on już musiał się

ewakuować do toalety. W tle leciało karaoke, na które składały się piosenki

znane z radia i takie, które każdy będzie umiał zaśpiewać(Papa Dance – Nasz

Disneyland <3). Sala powoli zaczynała się zapełniać. Coraz więcej znajomych.

Skryba dostrzegł Suchego – szedł na czele ekipy z sąsiedniego miasta. Oprócz

nich znał tam jeszcze Forbsa i Czykite, kroczyli chwiejnym krokiem, co

oznaczało, że przed nimi dobra impreza. Skryba postanowił dokonać kolejnego

obchodu. Już po chwili dostrzegł Davida Husselhofa pobierowskich plaż –

Macieląga. Współczuł mu. Macieląg siedział na kanapie ze swoją dziewczyną, a to

oznaczało, że miał przed sobą nieudaną imprezę(w myśl złotej zasady „nie

zabierać drewna do lasu”). Następnie serdecznie przywitał się z wkraczającym z

rozmachem Andersonem, którego stan także wskazywał na spożycie. To straszne, pomyślał,

że dzisiejsza młodzież nie potrafi bawić się bez ambrozji. Tak właśnie

pomyślał, po czym natknął się na Piusa, który jak zwykle był w wysokiej formie

– otoczony trzema dziewczętami. Dookoła krążyło już mnóstwo znajomych, z

niektórymi się nie witał, uznał, że za długo by to trwało. Wrócił na kanapę.

Dziadu też już tam był. Żywy trup. Nie próbował nawiązywać kontaktu. Zapytał

się Pandy:

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
macgreg
Użytkownik - macgreg

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-04-07 00:14:47