Elegancja dupy. Charles Bukowski

Data: 2014-09-23 12:04:02 Autor: Adrianna Michalewska
udostępnij Tweet

Urodzony w Niemczech, do USA trafił jako dwulatek. W trzynastym roku życia przeżył epifanię w piwniczce na wino ojca swego kolegi. Spróbował alkoholu i odkrył magię. Dziś jest ikoną, ale na uznanie przyszło mu czekać naprawdę długo. W międzyczasie zaliczył stanowiska robotnika, pomywacza, kierowcy ciężarówki, listonosza, ochroniarza, parkingowego, windziarza, rzeźnika, pracownika fabryki karmy dla psów i zapewne wiele innych. Oto Charles Bukowski. 

Postanowiłem dosięgnąć do osiemdziesiątki. Pomyśleć tylko: w wieku 80 lat rżnąć osiemnastki! Jeśli jest jakiś sposób oszukania igraszek śmierci, to właśnie na tym on polega (Kobiety)

Henry Chinasky, pijaczyna i dziwkarz, szuka sensu życia w barach i na dnie butelki. To w dużym uproszczeniu dewiza życiowa bohatera quasiautobiograficznej powieści Bukowskiego Kobiety. Dwudziestoczteroletni mężczyzna, przeżywszy inicjację seksualną z ważącą ponad sto kilogramów prostytutką, podejrzewa ją o kradzież portfela i ukrycie go w… pochwie zaraz po tym, gdy Henry usunął z kobiety swą „purpurową cebulę”. Wulgarny, obleśny typ, który obraża zapatrzoną w niego publiczność, wrażliwy romantyk, kochanek, donżuan od siedmiu boleści.

Kim naprawdę był Charles Bukowski? A kto to może wiedzieć! Niełatwo jest sklasyfikować prozę Buka, wymyka się ona normom, niebezpiecznie balansując na granicy mainstreamu i odpadów literackich.

Nie dożył do osiemdziesiątki. Zmarł na białaczkę mając siedemdziesiąt cztery lata. Czy udało mu się uwodzić nastolatki? Bardzo możliwe. Pomimo tego, że tematyka jego powieści i wierszy, niebezpiecznie monotonna, wciąż kręciła się wokół pijaństwa, hazardu i fizycznych relacji z kobietami, fascynował. W Zapiskach starego świntucha podkreślał, że tak zwana ludzkość przyprawia go o mdłości. Nie miał ambicji zbawiania świata i nie chciał dla niego cierpieć. Wolał się zabawić.

Unikał spotkań ze swoimi fanami. Pytany, dlaczego nie bierze w nich udziału odpowiadał krótko: Bo nie! A jednak obrażani czytelnicy nieustająco pchali się na wieczorki z Bukiem, spragnieni opowieści ćmy barowej, znudzonego pijaczyny, który szydzi z systemu i ma nadzieję na zdrową erekcję. Z tego, o czym nie mówi się w porządnym domu podczas niedzielnego obiadu, Charles Bukowski stworzył literaturę. Ale na uznanie czekał naprawdę długo.

Kobiety zwykle lecą na najgorszego idiotę, jakiego tylko uda im się znaleźć; dlatego też jako ludzkość jesteśmy tam, gdzie jesteśmy (Zapiski starego świntucha).

Kobietach pisał, że całe życie unikał pisarzy, bo to ludzie o przerośniętym ego. Wydają, nie wydają, uważają się za lepszych od reszty społeczeństwa. I chcą się bratać. Groza! Tymczasem Bukowski pisarz to awanturnik i wieczny człowiek marginesu. Pewnie uśmiałby się zdrowo, gdyby usłyszał o swojej chwalącej żywotność twórczości. Szufladkować Buka, dobre sobie!

Sam autor postanowił napisać scenariusz, w którym ukazał swoją wersję życia Charlesa Bukowskiego. Ćma barowa, (premiera fimu odbyła się w 1987, wedle woli Buka Chinaskiego miał zagrać Sean Penn) z Mickeyem Rourke i Faye Dunaway, to ekranizacja trzech dni z wczesnych lat poety. Snujący się po zapuszczonych knajpach alkoholik spotyka na swej drodze Wandę, równie mocno jak on sam pociągającą (ale z butelki) dziewczynę. Michael Wilmington w recenzji filmu dla  The Los Angeles Times napisał, że otwiera on widza na nowe terytoria, pokazuje rutynę biedy, brudnych barów i niesamowitej nędzy, gdzie trudno nawet zapłacić za nędzny pokój. Jedynie odrobina wódki może pomóc w znalezieniu prywatności, w wewnętrznej samotności. I choć Wanda zapewnia Henry'ego, że ci bogatsi też miewają rozterki, Chinaski nie ma wątpliwości: bieda i cierpienie zawsze idą w parze. Odkrywcze? Niestety, nie.

 

Brzydki w słonecznej Kalifornii

Zauważyłem, że na obu krańcach drabiny społecznej - wśród bogaczy i zupełnych nędzarzy - szaleńcy często mogą się swobodnie poruszać. Zdawałem sobie sprawę, że brak mi którejś klepki. Od dzieciństwa wiedziałem, że jestem dziwny. Jakby sądzone mi było zostać mordercą, bandytą, świętym, gwałcicielem, mnichem, pustelnikiem (Z szynką raz!

Urodzony w Niemczech, do USA trafił jako dwulatek. W Z szynką raz! opisał swoje podłe dzieciństwo z miłującym dyscyplinę sadystycznym ojcem (swoją drogą z takimi upodobaniami za kilkanaście lat w III Rzeszy czułby się on całkiem dobrze). Drobny chłopak o okropnej cerze, często z tego powodu odrzucany przez dziewczęta, w trzynastym roku życia przeżył epifanię w piwniczce na wino ojca swego kolegi. Spróbował alkoholu i odkrył magię. W jednej ze scen Zapisków starego świntucha opisał ojca usiłującego wepchnąć twarz syna w wymiociny. Ot, taka metoda wychowawcza. Chłopak wyrwał się i górnym sierpowym usadził tatusia na kanapie. Jeżeli to była scena autobiograficzna, to brawo Charlie, należało się staremu Bukowskiemu!

W tej samej książce opisywał swoje pryszcze. Podobno miał na ciele prawdziwe wulkany. Z ich powodu wolał pokazywać się w mundurze zamiast w stroju sportowym. I choć kapitanowie drużyn zawsze wyrywali najlepsze laski, tu Charles był nieugięty. 

W 1939 Buk wstąpił do Los Angeles City College, ale szybko porzucił szkołę i wyjechał do Nowego Jorku. Zaczął pisać. Do 1946 włóczył się po Stanach, próbując opublikować swoje utwory. Bez powodzenia. W końcu zrezygnował z nie dających chleba aspiracji i ruszył w inną podróż – ciągi alkoholowe wiodące przez kolejne stany USA. Kiedy po dziesięciu latach, prawie martwy z przepicia, osiadł w Los Angeles i powrócił do pisania, zyskał już opinię artysty undergroundu, "Rimbauda Ameryki", publikującego w lokalnych pismach w rodzaju Open City i L.A. Free Press. I nie był w tym osamotniony.  

Pamiętacie serial Californication? Pisarz Hank (a jakże!) Moody szuka ukojenia w przelotnych romansach, nie mogąc pisać - uprawia seks, cudzołoży (tytułowe californication) – wypisz, wymaluj Bukowski. Choć grający Hanka David Duchovny marnie przypomina brzydala z Californi.

Jay Dougherty napisał, że Bukowski zyskał sławę dzięki plotkom, pocztą pantoflową, już przed trzydziestym piątym rokiem życia, kiedy rozpoczął zawodową karierę pisarską. Jego alter ego, Henry Chinaski, spędza czas pomiędzy marną pracą a pijaństwem w towarzystwie blond idiotek i lafirynd, przeplatając to włóczeniem się z ludźmi swojego świata: alfonsami, dziwkami, pijakami i wykolejeńcami.

Pisząc, pracował. Zaliczył stanowiska robotnika, pomywacza, kierowcy ciężarówki, listonosza, ochroniarza, parkingowego, windziarza, rzeźnika, pracownika fabryki karmy dla psów i zapewne wiele innych. Tworzył także felietony pod tytułem Zapiski starego świntucha, w których w ostrych słowach komentował nie tylko sytuację polityczną USA, ale także poruszał kwestie społeczne i pisał o swojej twórczości.

trzeba uważać: tych od religii prawie się już nie da odróżnić od tych od rewolucji. zdajcie sobie wreszcie z tego sprawę i już macie coś na początek. i posłuchajcie teraz dobrze: pan Bóg zszedł ze swej gałęzi, zabrał ze sobą węża i tę głupią cipę Ewę, a jego miejsce na drzewie zajął Karol Marks i teraz ciska w was złotymi jabłkami. w większości zgniłymi do tego. (Zapiski starego świntucha)

To właśnie z brzydoty Buk uczynił swój atut. Ukryty za maską cynika i satyra słał w świat swoje przemyślenia, uodporniony na zarzuty, że jest wstrętny, arogancki czy chamski. Bo taka właśnie miała być jego proza.

Chociaż miał stałą kolumnę w kalifornijskim Open City, nie ukrywał swojego zdania o pisaniu do prasy. W Szmirze Céline (tak, TEN Céline) stwierdza z przykrością, że The New Yorker ma problemy, bo nikt tam nie potrafi poprawnie pisać. Podobnie niemiło wspomina o tej gazecie w Kobietach. W Zapiskach starego świntucha szydzi z bostońskiego The Atlantic, który oczekuje żurnalerskiego stylu. A tymczasem Buk siada i pisze. Pisze w piątek, czasem w sobotę, a kolejnej środy jego zapiski już lecą w Open City. W porównywaniu do pięcioletniego oczekiwania na publikację tomu poezji to naprawdę miłe. Więc Charles używa do woli. A czytelnicy szaleją, pisząc listy i oferując pomoc w wyjściu z nałogu. Buk ich nie znosi.

 

Kicz i fałsz. Buk dla hipsterów

 
Na samą myśl, że muszę kimś zostać, ogarniał mnie nie tylko strach, ale wręcz mdłości. Nie mogłem znieść myśli, że zostanę prawnikiem, radnym, inżynierem czy czymś takim. Ożenię się, będę miał dzieci, dam się złapać w strukturę rodzinną. Codziennie będę chodził do pracy i wracał. Niemożliwa sprawa. (Z szynką raz!)

Brzmi jak deklaracja generacji końca XX wieku. A może jest w tym trochę prawdy? Tylko czy można postawić znak równości pomiędzy wiecznie pijącym znawcą życia a ludźmi, którzy czują organiczny wstręt do wpisania się w rytm zdrowego społeczeństwa przełomu milenium? Pomiędzy tym, którego brzydota jest niewysublimowana i nimi – śledzącymi trendy i style w modzie. Kiedy Buk awansował na bohatera hipsterskiego świata? Ano nigdy. Bo choć poza człowieka bez ambicji bywa kusząca, to w szczegółach hipsterzy i Bukowski nie mają wiele wspólnego.

Po pierwsze: Bukowski to klasa niższa, elegancko zwana niegdyś przez Margareth Mitchell białą hołotą, która mówi językiem surowym jak nieoheblowane drewno, jest szczera w odruchach i nie obraża się o kilka słów prawdy. Ale w tej prawdzie jest mieszanina agresywnej wulgarności i delikatności, wręcz czułości wyrażającej się poza słowami. Zużyte formy otrzymują w poezji Bukowskiego nowe brzmienie, ich kiczowate treści zastępuje odnajdowanym na nowo znaczeniem, niedostępnym tym, dla których kurwa to słowo oznaczające emocje.

 

Szanowny Panie Bukowski!

Powiada Pan, że zaczął pisać w wieku 35 lat. to co Pan robił do tej pory?

E.R.

 

Szanowna E.R.!

Nie pisałem. (Zapiski starego świntucha)

Po drugie, Buk nie celebrował swojej autodestrukcji. Nie celebrował niczego. Z kolekcji jego listów napisanych do wydawców i przyjaciół wyłania się człowiek szukający inspiracji w alkoholu, kobietach i hazardzie, w pełni świadomy swojej siły, którego złamała dopiero wiadomość o nieuleczalnej chorobie. Nieustający kalejdoskop pijaństwa, kurewstwa i torów wyścigowych był środkiem, nie celem, do rozpaczliwego macania wokół siebie w poszukiwaniu prawdy. 

Bukowski nie pisał słowami, ale pociągnięciami pióra, które zapełniały papier jak anegdoty, jak kolejne klatki komiksu, przerażające w swym ubóstwie środków, do których zaliczał się bar, wyścigi konne, podrzędny hotel i przyjaciółka, w dowolnej konfiguracji. Jędrność jego prozy i poezji wyszła daleko poza zdania, angażując nieuznawane przez mainstream sentymentalne klisze słowa drugiej kategorii, niczym resztki z kulturalnego języka klasy średniej.

Porządny chłop, najbardziej podobało mi się w nim to, że nie był ani literatem, ani autorem (Hollywood)

Skąd zatem te pozory i skrzyżowanie dróg Bukowskiego i hipsterów? Dlaczego ten autentyczny w swej afirmacyjnej prozie i poezji autor stał się wzorem dla zdystansowanej do świata subkultury, promującej niezależność i opozycję do wspomnianego mainstreamu? Czy Bukowski to taki biały murzyn? 

Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Hankie nadal wymyka się wszelkim zaszufladkowaniom i tak, jak nie udało się zapisać go do grupy bitników, tak nie pasuje do dzisiejszych opozycjonistów kulturowych. Bukowski nie kontestował, był bardziej pro niż kontra, nurzał się jedynie w innych odmętach, bez misji wobec świata i bez poczucia winy. Żadnego manifestu, po prostu proza życia bez pozowania na autentyczność i wyjątkowość. I ciężka praca, bo warto pamiętać, że Buk wydał pięćdziesiąt tomów prozy i poezji w zaledwie czterdzieści lat życia. Kto tak dzisiaj potrafi? Niewielu.

 

Elegancja dupy

 
Tyłek jest twarzą ducha seksu (Zapiski starego świntucha

W poezji Buka nie ma czarów. Jest prosta, zwyczajna, uczciwa, nie przekombinowana. Pisze o tym, na czym się zna, klejeniu fajek, kacu, koniu, który nie przyszedł jako pierwszy w ostatniej gonitwie i o dziwce za dwieście dolców, jak autostopowicz w drodze donikąd opisuje świat, który miga za oknami wiozącego go akurat samochodu.

Bukowski nie gra. Nigdy nie stanie w kolejce po korporobotę czy tradycyjną posadkę w kolorowej gazecie. Nie jest błaznem zabawiającym publiczność. Na takie numery jest za stary, za mądry i zbyt opanowany. Swój fach zna od podszewki.

Neurotyczni studenci trzymający nogi na ławkach, których sami nie potrafią zrobić; doprowadzający do ruiny uniwersytety, których nie będą umieli odbudować (Zapiski starego świntucha) 

Lubi seks. Jest brzydki i bezwstydny. A jednak Hank to także połowiczny romantyk, loveboy drugiego sortu. Potrafi wspominać, że latami nie miał kobiety, bo przecież ciągi alkoholowe z kurwami w tle to nie miłość. On sam zakochał się raz. I taka ta jego estetyka życia erotycznego. Z przyzwoitymi kobietami są tylko kłopoty. Mają uwagi, stawiają wymagania, w końcu odchodzą, a człowiek zostaje w przekonaniu, że wszystko zepsuł. Z dziwkami sprawa jest prosta. Można się nawet zakochać, ale tak czy siak, dusza pozostaje niesprzedana. Co innego dupa. Katherine, Tammy, Valerie, Mercedes, Cassie, Sara, Cecylia, April, Lydia - kto by je wszystkie zliczył! Katherine to się nawet oświadczył. Lubiły seks, miały duże czy małe pośladki, długie albo i nie nogi. O czym miał z nimi rozmawiać? P prostu proponował seks.

Nie wypadało oceniać, czy kobieta jest ładna, czy brzydka. Uroda tkwiła w czym innym, w otwartości na doznania, życzliwości, chęci zabawy bez żadnego „potem”. Bohaterka Kobiet, Lydia, pyta, dlaczego Chinaski tak pisze o kobietach, jakby ich w ogóle nie znał? 

A przecież Charles Bukowski kochał. W 1957 poślubił Barbarę Frye, też pisarkę. Z Frances Smith miał córeczkę, Marinę Louise Bukowski. W połowie lat osiemdziesiątych ożenił się ponownie, z Lindą Lee Beighle. Pozostał z nią aż do śmierci.

 

Co zostało dla świata?

 
Przypominałem sobie te ich cygara, wykwintne garnitury. Myślałem o dużych porcjach steków, jazdach długimi krętymi alejami wiodącymi do pięknych domostw. Beztroskie życie. Podróże do Europy. Piękne kobiety… Czy oni są ode mnie aż o tyle mądrzejsi? Jedyne, co nas różni, to pieniądze i pragnienie ich gromadzenia (Faktotum)

Bukowski okazał się sławiącym życie undergroundowym pisarzem i poetą, którego twórczość odmitologizowała wieszczące sukces amerykańskie życie. Postawił na doświadczenie, emocje, uczucia i wyobraźnię, które były podstawą jego języka, bezpośredniego, ulicznego, pełnego słów dotyczących przemocy i seksu. Zarzucano mu świadome prowokacje i satyrę, szyderstwo z kultu macho i sprowadzenia opisów alkoholizmu, nadużyć seksualnych i przemocy do roli środka przekazu obejmującego uniwersum.

Stephen Kessler pisał o Bukowskim, że nie starał się przypodobać, nie chciał być pięknym ani heroicznym, a jednak był prawdziwy do bólu. A jednak jego zawołanie „Nie próbuj” (Don't try – chodzi o to, aby żyć, a nie starać się coś przeżyć, czy osiągnąć) wydaje się być w opozycji do tego, jak postrzegany jest dzisiaj Bukowski. Jego hedonistyczna postawa jest buntem wobec tradycyjnych amerykańskich wąskich norm życia uzasadnionego sukcesem. Tymczasem autor Szmiry poszukiwał wartości w tym, co brzydkie, podejrzane, marginesowe. Paradoksalnie jego outsajderska postawa nie wykluczała "amerykańskiego snu". Niczym nie pogardzał, nie odrzucał. Nazywał na nowo, używając języka uznanego za gorszy, będącego wyrazem trudnego i niezwykle intensywnego sposobu życia.

Bukowski pozostawił ponad czterdzieści tomów poezji, sześć prozy i wiele nowel. Już w tomiku Kwiat, pięść i dziki lament z 1959 wyznaczył zakres swoich poetyckich zainteresowań i obszarów obejmujących osamotnienie w świecie pełnym wyrzutków. Wytykał tej rzeczywistości absurdy, na przykład wiara w duchowość i życie wieczne w epoce nauki i rozumu. Wiara Bukowskiego to pijaństwo, seks, hazard i muzyka. Szorstkie słowa i ucieczka od metafor, jako zbędnych środków artystycznych to znaki dystynktywne stylu Bukowskiego.

Bitnik Kenneth Rexroth napisał w  New York Times Book Review, że Bukowski doświadczył jednocześnie zachwytu i marnego poklasku. Nowoorleański The Outsider okrzyknął go największym twórcą od czasów Homera.

Co ciekawe, przyjaciele porównywali go do Hemingwaya, choć on sama zapewne bardziej cenił Kafkę. Trudno o gorsze skojarzenia. Hemingway to ikona świata elit i celebrytów, podczas gdy Bukowski to opozycja wszystkiego, co kojarzy się ze stadem i wyścigiem szczurów. Bukowski to wzór dla Toma Waitsa, wiecznie zagubionego w odpadach cywilizacji uciekiniera od brzydoty. Hemingway to cnota, Hankie to szmira, której nie przygarnie żaden establishment. Jego nazwisko łączy się z Hermanem Spectorem, Kennethem Fearingiem, Kennethem Patchenem i innymi, zupełnie nieznanymi przedstawicielami cyganerii – z tym, że Bukowski z nich wszystkich jest najmniej sentymentalny. A co łączy Buka z Kafką? Może strach przed uwikłaniem w zabójcze relacje damsko-męskie (Szmira)?

Charles Bukowski wciąż cieszy się popularnością. I wśród tych, co lubią powieści pornograficzne, i tych, co filozofując, doszukują się drugiego, kontestacyjnego dna w jego twórczości. Krytycy literaccy próbują zaszufladkować Buka, wpisać go w jakieś gatunki, uzasadnić, że sukces tego pijaczyny był efektem przemyślanej strategii, czyli szokowania i postawienia na wulgarność. 

Ale z jednego wesoły Charlie może być dumny; Zapiski starego świntucha bawią tak samo na pijackiej imprezie, jak i przy karmelowym latte w eleganckim towarzystwie. Czyżby więc, mimo wszystko, trafił do wszystkich?

Historia miano słusznej sprawy nadaje tylko interesowi zwycięzcy. Nieważne, po czyjej stronie jest racja. Liczy się tylko to, kto ma lepszych generałów i lepsze wojska (Z szynką raz!)

Tak, wojsko Buk miał dobre!

 

 

Źródła:

 

Charles Bukowski, Z szynką raz!, NsB 2002

Charles Bukowski, Zapiski starego świntucha, NsB, 2013

Charles Bukowski, Kobiety, NsB, 2012

Charles Bukowski, Faktotum, NsB, 2012

Charles Bukowski, Szmira, NsB, 2012

 

http://www.poetryfoundation.org/bio/charles-bukowski

http://www.dedicatedwriters.com/biographies/Charles-Bukowski-27985.html

http://popmoderna.pl/ten-sliczny-bukowski/

http://bukowski.net/map/

http://www.enotes.com/topics/charles-bukowski/critical-essays/bukowski-charles-1920

http://www.themorningnews.org/article/do-you-have-hipsters

http://www.jaydougherty.com/bukowski/index.html

http://www.nytimes.com/books/99/12/26/specials/bukowski-catches.html

http://articles.latimes.com/1987-11-05/entertainment/ca-18545_1_henry-chinaski

http://www.mrhipster.com/books/post-office.html

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - romanrafal
romanrafal
Dodany: 2014-11-23 06:12:15
0 +-
podoba mi sie
Avatar uĹźytkownika - romanrafal
romanrafal
Dodany: 2014-11-23 06:11:56
0 +-
Napisz, co myślisz o tym tekście...
Avatar uĹźytkownika - Perfekcyjna
Perfekcyjna
Dodany: 2014-09-23 23:29:20
0 +-
Oj, znamy się z panem Bukowskim, znamy... Dla kobiety początek takiej znajomości jest hm... trudny. Nie każdy potrafi przekroczyć te barierę fałszywego wstydu. Doceniam coraz bardziej a już zupełnie pokonana czuje się przez audiobook "Kobiety" czytany przez Andrzeja Blumenfelda.
Avatar uĹźytkownika - violabu
violabu
Dodany: 2014-09-23 12:19:04
0 +-
Ależ on ma teksty! Dowcipne, w wulgarny sposób celnie powiedziane.

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Virion. Legenda miecza. Krew
Andrzej Ziemiański ;
Virion. Legenda miecza. Krew
Herbaciane róże
Beata Agopsowicz ;
Herbaciane róże
Kołatanie
Artur Żak
Kołatanie
W rytmie serca
Aleksandra Struska-Musiał ;
W rytmie serca
Mapa poziomów świadomości
David R. Hawkins ;
Mapa poziomów świadomości
Dom w Krokusowej Dolinie
Halina Kowalczuk ;
Dom w Krokusowej Dolinie
Ostatnia tajemnica
Anna Ziobro
Ostatnia tajemnica
Hania Baletnica na scenie
Jolanta Symonowicz, Lila Symonowicz
Hania Baletnica na scenie
Lew
Conn Iggulden
Lew
Jesteś jak kwiat
Beata Bartczak
Jesteś jak kwiat
Pokaż wszystkie recenzje