Recenzja książki: Decathexis

Recenzuje: MichalWieniec

Chyba każdy z nas przynajmniej raz w swoim życiu pomyślał o śmierci. Wielu z nas było na cmentarzu, a niektórzy bywają tam nader często, nie tylko w Zaduszki. Ale czym jest owo osiedle zmarłych z granitowymi sarkofagami, wąskimi alejkami, z tu i ówdzie rosnącymi drzewami, jeśli nie odseparowaną bardzo często wysokim murem częścią większej metropolii? Jakoś tak się utarło w kulturze europejskiej, że ze zmarłymi nie chcemy mieć już wiele wspólnego, ukrywając ich szczelnie pod grubą warstwą ziemi, ponieważ w głębi serca pogodziliśmy się już z ich odejściem. Przecież my wciąż żyjemy, mamy jeszcze czas, więc nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie świata, w którym panującą religią jest śmierć. Łukasz Śmigiel w swej najnowszej powieści zatytułowanej „Decathexis” zaprasza nas właśnie do takiego świata.

Jak sam przyznaje, Śmigiel lubi eksperymentować i zaskakiwać czytelnika nowymi pomysłami. Ale czy na pewno? Jedyną nowością pozostaje jego druga książka zatytułowana „Muzykologia”, będąca - o dziwo! - komedią obyczajową, poza tym pozostaje on wierny swej dziedzinie, najczęściej określanej mianem grozy. Wydaje się to stwierdzenie uzasadnione tym bardziej, że omawiana książka ma być początkiem całej serii. Jeśli o mnie chodzi, cieszę się z powrotu autora „Demonów” do jego ulubionej, mrocznej tematyki, w której czuje się jak ryba w wodzie. Samo słowo „decathexis”, jak pisze Albrecht Kessler, to proces mentalny polegający na przetworzeniu osoby realnej w nierzeczywistą, czyli - innymi słowy - mający nam uświadomić, że po śmierci człowiek ostatecznie odchodzi z tego świata. Śmigiel sprytnie wykorzystał ten moment pracy naszego umysłu będącego w żałobie, tworząc z niej przestrzeń dla zaistnienia swojej mrocznej powieści. Moment zadumy, zastanawiania się nad śmiercią, gdy nie możemy pogodzić świata materialnego, fizycznego z duchowym, metafizycznym, jest zachętą dla demonów, by prześlizgnąć się do świata żywych. Ten sam motyw wykorzystany został choćby w drugiej części „Dziadów” przez Adama Mickiewicza.

Wiemy już, skąd wziął się tytuł, czas więc najwyższy przejść do sedna sprawy, czyli do fabuły. Wszystko dzieje się w roku 1888 w mieście zwanym Kirkut, będącym stolicą świata o znajomo brzmiącej nazwie Kirkegaard. Miejsce swą scenerią przypomina mozaikę obyczajowo-społeczną zaczerpniętą z Francji za panowania Ludwika XIII, połączoną z późnym romantyzmem, z całym jego mrocznym arsenałem dworów, pałacyków wypełnionych lokajami i brudnych wąskich uliczek z pędzącymi powozami. Otóż pewnego dnia zauważono, że w niewyjaśniony sposób z cmentarzy zaczęli znikać pochowani tam zmarli. Rozwiązaniem zagadki zajmuje się młody tanatolog, nowo mianowany szef Inspektoratu do spraw Umarłych Jon Mathias Pendergast, wspierany przez pierwszego szermierza królowej zwanego Danse Macabre. Ponad tym wątkiem ginących trupów, w Kirkegaardzie wciąż trwa walka o władzę i wpływy pomiędzy dwiema frakcjami. Z jednej strony mamy Kościół Morii z będącym zwolennikiem skostniałych, krwawych obrzędów na cześć Śmierci najwyższym kapłanem Abaddonem La Roche na czele, a z drugiej - postępową królową Geneview pragnącą przy pomocy Inspektoratu oraz armii Czarnego Hufca ukrócić owe pogańskie rytuały. Wkrótce zebrane w śledztwie dowody skierują podejrzenie na wyznawców Morii i na samego kardynała La Roche, który uknuł intrygę o wadze państwowej na wzór innego słynnego kardynała - Richelieu. Cały ten kryminalny wątek został bogato okraszony terminologią funeralną, makabrycznymi opisami rozkładających się i cuchnących żywych trupów oraz pojedynków na szpady, miecze lub muszkiety.

Najnowsza powieść Łukasza Śmigla „Decathexis” gatunkowo jest chyba wszystkim po trochu. Po części kryminałem, powieścią grozy, horrorem, trochę powieścią przygodową spod znaku płaszcza i szpady z domieszką fantasy. Nie bez przyczyny we wstępie autor powołuje się na takich mistrzów jak Dumas, Perez-Reverte, Artur Conan Doyle, czy Alan Moore. W całości daje to efekt ciekawy i miejsca iście wybuchowy, tylko czasami aż za bardzo dochodzą do głosu przywołani przed chwilą twórcy.

Kup książkę Decathexis

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Decathexis
Książka
Decathexis
Łukasz Śmigiel
Inne książki autora
Muzykologia, czyli the best of... spraw damsko-męskich
Łukasz Śmigiel0
Okładka ksiązki - Muzykologia, czyli the best of... spraw damsko-męskich

Muzykologia, czyli the best of... spraw damsko-męskich jest debiutem powieściowym Łukasza Śmigla. To obyczajowa komedia o tym, jak pokolenie dzisiejszych...

Tequila. Liczba bestii
Łukasz Śmigiel0
Okładka ksiązki - Tequila. Liczba bestii

W postapokaliptycznym świecie niedobitki ludzkości zmagają się ze sobą nawzajem oraz z latającymi potworami, nazywanymi serpentynami. Ostatniego wolnego...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Miłość szyta na miarę
Paulina Wiśniewska
Miłość szyta na miarę
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy