Recenzja książki: Kosmiczny dom Larklight

Recenzuje: Damian Kopeć

Niesamowite przygody w bardzo alternatywnym świecie

Czasami bywa tak, że robimy pierwszy krok, otwieramy książkę, zaczynamy oglądać film i od razu czujemy się rzuceni jak rybackie sieci na szerokie i głębokie wody. Mamy wrażenie, że znajdujemy się w środku akcji, w głębi tematu, na środkowym etapie biegu. I trudno wtedy nie mieć tego przykrego uczucia dezorientacji, zagubienia, oszołomienia. Tak też się dzieje przy czytaniu tej powieści, przynajmniej w pierwszych momentach, przy początkowych stronach lektury.

 

Autor wysyła nas w nieznany nam teren bez natychmiastowego tłumaczenia kto, co, po co i na co. Ale już za chwilę wszystko powoli staje się jasne, choć przecież opisywanego świata nie poznajemy na pierwszych stu stronach, a mamy okazję penetrować go na wszystkich kartach książki. Pisarz Philip Reeve śmiało kreuje alternatywny świat XIX wieku. A może jest to tylko jedna z niezrealizowanych w tej rzeczywistości wersji tamtego okresu?! Jedna z tych, które co prawda miały niewielką szansę, ale nie doszło do ich spełnienia?! Świat przedstawiony jest z prawdziwym rozmachem. Kosmos tętni życiem w całym swym bogactwie i jest o wiele ciekawszy niż to co nam dziś serwują penetrujące najbliższe rejony Wszechświata sondy badawcze. Po planetach Układu Słonecznego kręci się bowiem mnóstwo ciekawych, oryginalnych i zwyczajnie dziwacznych stworzeń. A to podobnych do kaktusów, a to do jaszczurek lub wielkich gąsienic czy pająków. Pająki zresztą, szczególnie te białe, odgrywają w tej powieści bardzo ważną, rzekłbym kluczową rolę. Jedne stworzenia są inteligentne, inne mniej, jak na prawa statystyki przystało. Jedne miłe i puchate, inne groźne i złośliwe, przyjazne lub wrogie. W tym świecie ludzie, reprezentowani tu głównie przez poddanych Królowej Imperium Brytyjskiego, zajmują oczywiście należne im zaszczytne miejsce osobników dość dobrze rozwiniętych i na ogół dość rozgarniętych. Podróżują po kosmicznych otchłaniach wypełnionych bezdusznym eterem korzystając z osiągnięć ówczesnej nauki, alternatywnej do naszej oczywiście.

 

Przemieszczają się "po złotych szlakach sir Izaaka" korzystając ze statków eterowych napędzanych dzięki wiedzy i umiejętnościom alchemicznym. Ze współczesną nauką nie ma to oczywiście nic wspólnego, co wbrew pozorom jednak zasadniczo nie przeszkadza w lekturze (chyba, że ktoś jest naprawdę ważny, rozważny i poważny). Autor stworzył barwny, świetnie opisany świat. Tętniący różnorakim życiem i ożywiany jakże ożywczym duchem przygody. W tym to właśnie świecie przychodzi żyć rodzeństwu Mumby: Arturowi i jego siostrze Myrtle. Art jest głosem rozsądku. Myrtle jest panienką z dobrego domu z zapałem pilnującą porządku, dobrych manier, nienagannego zachowania czyli rozkapryszoną, niezadowoloną pannicą, która chciałaby być kimś innym niż jest. Nad wszystkim ciąży atmosfera wiktoriańskich czasów z ich jakże dzisiaj dziwaczną etykietą, stylem, klimatem. Mumby mieszkają nie jak na ludzi przystało na starej matce Ziemi, a w przestrzeni kosmiczno-eterycznej, w bardzo wiktoriańskim domu o nazwie Larklight. Jest to stara, rozbudowana rezydencja nieżyjącej już matki, należąca od wieków do rodziny. Pełna zakamarków, przybudówek, szlachetnego kurzu i równie szlachetnych ksiąg. Ojciec dzieci Edward Mumby jest badaczem i pisarzem. I tak sobie żyją, w zawilgoconym i nieświeżym otoczeniu, wśród niestabilnego przyciągania, kosmicznego szronu i niepokojącego oczekiwania na kolejne dostawy rzeczy niezbędnych do życia. Żyją do czasu aż ich dom zostaje opleciony pajęczymi, grubo szytymi nićmi, ojciec porwany, a dzieci uciekając w panice przed okrutnym losem trafiają na niekończące się kosmiczne szlaki. A co tam widzą i co przeżywają... książka ta wszystko wam opowie.

 

Jak już wspomniałem zaletą powieści jest świetnie wykreowany świat, barwne postacie, sympatyczny język. Zaletą jest żwawa akcja i potężna dawka niezłego angielskiego humoru, dość zresztą czarnego, oczywiście w wersji dla młodych czytelników. Ozdobą są świetne, skrzące się dowcipem dialogi i obserwacje. "To nie było w porządku, jeśli twojego ojca zjadał pająk, a siostrę pożerała ćma, i to wszystko tego samego dnia..." Spotykamy tu i kosmicznych piratów, którzy nie są tacy źli na jakich pozują, i stworzenia ożywione, którym nie zawsze dobrze patrzy z czułek, i postacie mechaniczne służące nie tylko ludziom, a zwane na ogół robotami. Przeżywamy mnóstwo niesamowitych przygód w których jest miejsce i na walkę i na pierwsze dotykające głębi serc uczucia. I na pierwszy łyk jamajskiego rumu, doskonałego neutralizatora trującego jadu księżycowej ćmy. Kończę, starając się nie powiedzieć zbyt wiele i nucąc pod nosem rubaszną szantę doświadczonych wilków kosmicznych jakże barwnie zatytułowaną "Żegnajcie nam dziś, dziewczyny z Ph'Arhpuu'xxtpllsprngg."

Kup książkę Kosmiczny dom Larklight

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Kosmiczny dom Larklight
Autor
Książka
Inne książki autora
Gobliny kontra Krasnoludy
Philip Reeve 0
Okładka ksiązki - Gobliny kontra Krasnoludy

Armia tęgich i tęgo owłosionych krasnoludów drąży tunele pod ziemiami goblinów. Mają niecne plany –zakraść się do zamku Clovenstone...

Wyprawa goblinów
Philip Reeve 0
Okładka ksiązki - Wyprawa goblinów

Gobliny mają gościa.Książę Rhind ma misję i zamierza zasłużyć na upragnione miejsce w Bastionie Bohaterów. Skarper i inne gobliny wiedzą, że plan...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy