*poniższa opinia zawiera spoilery*
O. Mój. Słodki. Orholamie.
Brent Weeks już po raz kolejny stanął na wysokości, tworząc przepiękną książkę gatunku high-fantasy.
Nie zwlekałam długo z napisaniem tej recenzji,tej opinii, ale kiedy już się za nią zabrałam, nie wiem, co napisać.
Wyjątkowo tym razem zacznę od wad, bo wyłapałam ich nadzwyczaj mało.
Niektóre rozdziały były za bardzo rozbudowane. To, co mogłoby pomieścić się w kilku stronach, miało piętnaście. Wyłapałam także kilka literówek, za dużo przecinków, ale rozumiem, że takich błędów nie da się uniknąć, szczególnie jeśli mówimy o ponad 900 stronach prozy. Do wad zaliczę także postać Aliviany Danavis, chociaż przewijała się ona jedynie na kartach, to irytowała swoją obecnością, oraz Zymuna, naprawdę nienawidzę tego aroganckiego smarkacza, który myśli, że ma wszystkich w garści i skazał na śmierć mojego ukochanego Kipa.
Zalet jest znacznie więcej i są one przyjemniejsze, jeśli chodzi o wskazywanie ich.
Wiara w Boga, Orholoma, nie była wciskana na siłę. Świat był świetnie przedstawiony. Nieoczekiwane zwroty akcji powodujące przyspieszone bicie serca, udowadniające, że nie trzeba zabijać dziesiątek postaci, aby uzyskać element zaskoczenia, Wątek Powiernika Światła, Kart i czarnego luksynu, nadal nie do końca wyjaśniony. A niepodważalną zaletą są bohaterowie. Gavin, czy raczej Dazen, jego sarkastyczne uwagi, złote usta, miłość do Karris, poświęcenie, tak wielkie poświęcenie. Kip Łamacz stający się Powiernikiem Światała, jego relacje z Teią oraz Tisis, a także, chyba najciekawsze, z Androssem Guilem. Naprawdę, Gavin i Kip są moimi ulubionymi bohaterami męskimi. Karris, którą w końcu polubiłam, szanuję za to, że dopięła swego i stała się Bielą. Teia, która w końcu przestała być irytująca i wzięła się w garść. Andross Guile, pająk, który knuje i knuje. Jego przebiegłość powala na kolana.
Tyle postaci, które uwielbiam i których nienawidzę, wszystkie chciałabym wymienić, ale obawiam się, że nie starczyłoby mi czasu.
Zakończenie książki szokuje, szokuje, szokuje. Motyla noga, jak można tak skrzywdzić Czytelnika? Brent, musisz się z tego wytłumaczyć,
Trudno mi uwierzyć, że przede mną tylko jedna księga o Powierniku światła. Na czwartą powieść trzeba czekać do lata 2016, a później jeszcze na polskie tłumaczenie... To się nazywa ćwiczenie cierpliwości.
Biorąc pod uwagę to, że podczas lektury zapłakałam nie raz, to przeczytanie "Okaleczonego Oka" było pięknym doświadczeniem. Dostałam 935 stron wspaniałego fantasy. Warto było poświęcić na to prawie tydzień.
Dziękuję, Brencie Weeksie.
Informacje dodatkowe o Powiernik Światła (Księga 3). Okaleczone oko:
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2015-02-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
9788374805339
Liczba stron: 986
Dodał/a opinię:
Nikola Maciejczyk
Sprawdzam ceny dla ciebie ...