Recenzja książki: Rok na końcu świata

Recenzuje: Justyna Gul

Gdzie mieszka szczęście?

 

(…) W życiu zdarza się nam dokładnie tyle magii, w ile jesteśmy w stanie uwierzyć (…)”  - pisze Renata Adwent. Nawet, jeśli mamy na wskroś racjonalne podejście do życia, nawet, jeśli negujemy istnienie przeznaczenia i nadnaturalnych zjawisk, nie uciekniemy przed niespodziankami losu, który niejednokrotnie potrafi spłatać nam figla. Może wówczas otworzymy oczy na to, co naprawdę jest w życiu ważne, wyjdziemy ze swojej bezpiecznej skorupy, która co prawda daje nam schronienie, ale jednocześnie warunkuje nasze decyzje i sprawia, że wciąż pozostajemy w strefie komfortu. To zaś niejednokrotnie zamyka nas na poznanie innych modeli życia, na doświadczenie i smakowanie nowych wrażeń, na nowych ludzi i emocje. Prawdą jest, że nawet unikanie wszelkich decyzji i zmian nie zapewni nam prawdziwego bezpieczeństwa, a jedynie jego ułudę. Bezpieczną przystań musimy bowiem odnaleźć w sobie, a do tego wcale nie jest nam potrzebna podróż na koniec świata.

 

Niemniej jednak odosobnienie, cisza i wyrwanie się z dotychczasowego środowiska oraz z powielanych schematów działania pomaga przyjrzeć się swojemu wnętrzu, przeanalizować swe zachowanie i rozpocząć przygodę z samorozwojem, który jest niekończącą się, ale jakże fascynującą podróżą w głąb siebie. Możemy przekonać się o tym w trakcie lektury powieści Rok na końcu świata Renaty Adwent.

 

Opublikowana nakładem wydawnictwa Feeria książka jest doskonałym przykładem na to, że każdy w życiu ma swoją ścieżkę i wystarczy ją tylko odnaleźć, by poczuć się na Ziemi jak u siebie. Nikt jednak nie obiecuje, że będzie to łatwe, że nie będziemy musieli o nasze prawo do szczęścia walczyć, a niekiedy nawet stracić coś cennego po to, by dostrzec, ile było to dla nas warte. Autorka przy pomocy pięknych, niekiedy bolesnych słów nakłania do szukania prawdy o sobie, do analizy własnych zachowań i popełnianych błędów. Zmusza do spojrzenia w lustro, w którym -niestety - zbyt często pojawia się obraz osoby, jaką nigdy nie chcieliśmy się stać. Śledząc losy bohaterki, Rity Antkiewicz, nie unikniemy konfrontacji z własnymi lękami i ograniczeniami, ale podejmując walkę, dojrzewamy wraz z bohaterką, zdając sobie sprawę z tego, że tkwi w nas ogromna siła, która tylko czeka na jej obudzenie. Niezależnie od wieku, sylwetki, wykształcenia czy planów, możemy zacząć zmieniać swoje życie już dziś, a lektura książki niech będzie ku temu pierwszym bodźcem.

 

Kiedy Rita otrzymuje kopertę z kancelarii notarialnej, nie wie jeszcze, że oznacza to dla niej początek nowego życia. Wciąż w biegu, wciąż będąc gościem w swoim domu i swoim życiu, tę tymczasowość przenosi także na swój związek. Nie chce - a może nie potrafi - rozmawiać ze swoim partnerem, Mikołajem, o tym, czego pragnie i co ją boli. Wina zapewne leży również po jego stronie, jednak to ją boleśnie uwiera jego troska, jego niedoskonałość, a może raczej strach przed zbytnim zaangażowaniem. Dotychczas Rita walczyła o zachowanie swojego status quo i złudnego poczucia bezpieczeństwa oraz wolności, objawiającej się brakiem jednoznacznych decyzji. Marzyła o weterynarii, ale zamiast studiów wybrała emigrację. Wracając, planowała nowy rozdział w swoim życiu, a utknęła w sklepiku z pamiątkami jako sprzedawczyni i w małym wynajmowanym mieszkanku z mężczyzną, który – w jej mniemaniu – próbował ją usidlić, zagłaskać na śmierć. Najprostszym wyjściem była ucieczka - ale dokąd? Najlepiej na koniec świata, zaś okazji ku temu dostarczyła wspomniana przesyłka, zawierająca informację o spadku po zmarłej ciotce, Antoninie Antkiewicz. Przedmiotem spadku jest nieruchomość – dom wraz z zabudowaniami gospodarczymi oraz samochód. A wszystko to "na końcu świata" - w Bartnicy Nowej.

 

Wraz z odziedziczoną parcelą pojawia się nadzieja na lepsze jutro i na to, że w ślad za nią podąży Mikołaj - jej "królewicz na białym koniu", prosząc o przebaczenie. Absurd tego marzenia zrozumie nasza bohaterka dużo później, kiedy doświadczy samotności, trudów życia na odludziu, gdy pozna wiele wspaniałych kobiet i przekona się, że związek z drugim człowiekiem nie oznacza zniewolenia, ale podążanie w tym samym kierunku. Nie można nikogo zmusić do miłości, nie można uzależniać od drugiej osoby swojego szczęścia, nie można też stosować emocjonalnego szantażu. Szczerość i otwarte serce – oto podstawy dobrego związku. Zanim jednak Rita pojmie tę prawdę, będzie musiała spędzić w starej chacie cały rok. Taki bowiem ciotka postawiła warunek, jeśli Rita pragnie, by dom stał się w pełni jej własnością. Wygląda na to, że ciotka, nauczona własnymi doświadczeniami, postanowiła dać siostrzenicy szansę na poznanie siebie i swoich pragnień oraz na odkrycie pokładów energii, pozwalających pomóc nie tylko sobie, ale i innym.

 

W starym, rozsypującym się domu, pośród urokliwych lasów i łąk rodzi się pomysł na biznes, który stanowić ma nie tylko źródło utrzymania, ale również dawać szansę na rozwój, na wyzwolenie się z własnych ograniczeń oraz na twórcze spełnienie. Nie zaszkodzi przy tym również uleczyć zbolałego serca - a właściwie kilku, bowiem sława Bartnic jako miejsca, które działa niczym balsam na poranione uczucia, zatacza coraz szersze kręgi. Pierwszą klientką Hotelu Złamanych Serc jest Malwina, recepcjonistka z pobliskiego gospodarstwa agroturystycznego, zaś rozwijający się związek z przystojnym strażakiem stanowi najlepszą rekomendację dla magii kryjącej się w starym domu i okolicy. A może po prostu w nas samych?

 

Rok na końcu świata Renaty Adwent doskonale wpisuje się w nurt powieści o poszukiwaniu swojego szczęścia z dala od dotychczasowego miejsca zamieszkania i modelu postępowania. Popularność tego rodzaju literatury cieszy, ale też i niepokoi – skoro tak wiele osób jest niezadowolonych z dotychczasowego życia, skoro tak wiele osób dusi się w związku, w pracy, czemu nie zmieniamy tego, czemu nie sięgamy po marzenia? Jeśli powodem jest strach przed porażką i niechęć do zmian, to wierzę, że powieść Renaty Adwent pozwoli nam przełamać wszelkie ograniczenia. Nie jest to bowiem błaha powiastka o poszukiwaniu miłości, ale raczej podszyta psychologiczną nutą historia o poszukiwaniu siebie. Tego bowiem brakuje nam w życiu najczęściej – brakuje naszego prawdziwego „ja” w teatrze życia, w roli, w której siebie (celowo bądź nie) obsadziliśmy. Niech zatem pachnąca rozgrzanymi w słońcu malinami, skoszoną trawą i wiatrem, rozbrzmiewająca pomrukiwaniami kota, śmiechem przyjaciół i melodią słów powieść stanie się bodźcem do zmian. Tych małych i tych dużych. Niech otworzy nas na to, co już posiadamy. Czasami bowiem szczęście jest na wyciągniecie ręki i tylko nasz strach nie pozwala nam tego dostrzec.

 

 

Kup książkę Rok na końcu świata

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Rok na końcu świata
Książka
Rok na końcu świata
Renata Adwent
Inne książki autora
Nigdy nie jesteś sama
Renata Adwent0
Okładka ksiązki - Nigdy nie jesteś sama

Aniela dorastała w otoczeniu trzech sióstr: bliźniaczki Róży, Milki i Agaty. Zawsze była niepokorna, inna, zadziorna i trudna. Nieustannie walczyła o swoją...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy