Recenzja książki: Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem

Recenzuje: MichalWieniec

Ciało poetyckie wiersza u Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego ogólnie jest materią bardzo trudną do opanowania, a co dopiero po pierwszej lekturze, zwłaszcza kiedy obcujemy ze zbiorem wierszy, tak jak to ma miejsce w tym przypadku. Dlatego warto pamiętać, iż każdy wybór jest nieco innym portretem autora, jak przestrzega nas Jacek Gutorow. A więc jaki portret poety odnajdziemy w tomie „Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem. 111 wierszy”?

Wkraczając w poetycki świat Dyckiego, w pierwszej kolejności poraża nas jego ciemny, mroczny klimat śmierci i choroby. Śmierć towarzyszy nam od pierwszej strony tomiku, od pierwszego wiersza i pozostaje integralną częścią, najważniejszym obrazem, ikoną przy dalszej lekturze. Będzie z nami od początku, od poniedziałku w dzień targowy, gdy się z babami głośno pospolitować zacznie, jak w wierszu „Początek tygodnia”. Następnie objawi się w postaci chłopca – kochanka zdolnego do pieszczot i dyskrecji („Młodzieniec o wzorowych obyczajach”), często będzie deszczem, mżawką wysoko w górach, ale prawie zawsze pozostanie zespolona z istotą poezji, jak w wierszu „Szmugler”, gdzie powiedziane jest wprost, iż to „nieobecni piszą coraz ciemniejsze wiersze”. Dlaczego ciemniejsze? Poeta nie waha się nazwać poezji brudem pod paznokciami, który chce przeszmuglować, gdyż nie sposób znaleźć spokoju w rzeczy niesłownej. To właśnie ów ciągły niepokój zmusza poetę do sięgania nie tyle po nowe słowa, frazy i zdania w swoich utworach, co do ciągłego powtarzania tych samych stwierdzeń, opisywania jednego uczucia, ponieważ istotą poezji jak sam mówi: „jest nie tyle zasadność co bezzasadność napomknień i powtórzeń”.

Kolejnym tropem poetyckim bardzo często eksponowanym w twórczości autora „Zaplecza” jest kamień. Ten sam, który był budulcem u Tadeusza Borowskiego w jego „Kamiennym świecie”. Właśnie figura „kamienia”, obok śmierci, deszczu i bólu stanowi elementarną cząstkę metaforyki u twórcy „Nenii”. Z nim i do niego porównane zostają: śmierć, miłość i poezja, a także pokarm matki dla dziecka. W wierszu „Powołanie” poeta współczesny, jakim sam się nazywa Dycki, apeluje, aby włożyć mu kamień milczenia między zęby, „który się zaślini i wedrze grubo głębiej i będzie robił za poezję” (a to przecież sam Norwid). Recepta na poezję jest bardzo prosta: kto potrzebuje natchnienia, musi się obracać nie tylko „pośród kamieni ale i nieczytelnych inskrypcji”. Kamień prócz symbolu poetyckiego uniesienia stanowi również pokarm dla kochanków, jak to ma miejsce w utworze zatytułowanym „Kamień pełen pokarmu”.


Ciekawe konotacje daje następny trop poetycki, jakim jest cierpienie. Wywodzi się wprost od śmierci, której nadejście powoduje w ludziach strach i zmusza ich, aby dokonali przeglądu uzębienia, a tym samym zbadali degradację swego człowieczego ciała. Dodajmy: składającego się z ognia chorób, szmat gorejących i piasku, bynajmniej nie na ugaszenie owego płomienia. Ten motyw gorejących wnętrzności nie jest obcy literaturze i zazwyczaj odnosi się do ognia namiętności, jakie człowiek w sobie ukrywa. Po jego ugaszeniu zostaje już tylko ciemność. Na zakończenie słów kilka o miłości w wykonaniu Dyckiego, a podkreślmy: nie jest to temat prosty i jednoznaczny w jego przypadku. Już od pierwszego zagubienia w górskim schronisku akt homoseksualny będzie towarzyszył podmiotowi wierszy i zaprowadzi go do Leszka, swej jedynej miłości. Ale nie jest to miłość zwyczajna, lecz naznaczona również piętnem śmierci, bardzo często będzie padało stwierdzenie, że obcowanie z ciałem ukochanego chłopca jest obcowaniem z martwym ciałem człowieka.

Co charakterystyczne, konstrukcja tomiku przypomina brulion, brudnopis, w którym odnajdujemy kilka wersji tego samego wiersza, nieznacznie zmienionego, ale z zachowanym sensem całości. Zabieg taki sprawia, że mamy wrażenie, iż obcujemy z powstawaniem wiersza hic et nunc. Nie da się jednak ukryć, że czasami odczucie to ma wiele wspólnego z przekonaniem, że poeta pozostaje autorem jednego i tego samego wiersza. Coś jakby poezja powracającej czarnej fali, która co rusz wyrzuca nam na brzeg coraz to nowe kolorowe obrazy, szczątki pamiątek, fragmenty przeszłości, często bardzo bolesnej. Co zaś się tyczy ogólnej oceny poezji Dyckiego, nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić wszystkich czytelników do sięgnięcia i zapoznania się z tą jakże ciężką materią, lecz bardzo, ale to bardzo wartościową.

Kup książkę Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Rzeczywiste i nierzeczywiste staje się jednym ciałem
Książka
Inne książki autora
Imię i znamię
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki0
Okładka ksiązki - Imię i znamię

W tomie "Imię i znamię" Dycki porusza się w kręgu swoich obsesyjnych problemów, w tej samej – wydawałoby się – poetyckiej rzeczywistości. Jednak...

Daleko stąd zostawiłem swoje dawne i niedawne ciało
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki0
Okładka ksiązki - Daleko stąd zostawiłem swoje dawne i niedawne ciało

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki bezustannie opisuje granice duszy, tak jak geograf opisuje granice nieznanej ziemi. Porusza się po niewielkim obszarze i niestrudzenie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy