Małgorzata Falkowska - niepoprawna optymistka z wiecznym uśmiechem na twarzy. Pochodzi z Włocławka. Wyjeżdżając do Torunia na studia, zakochała się najpierw w mężczyźnie (obecnie już mężu), który pomógł jej zakochać się także w Toruniu, gdzie mieszka do dziś. Absolwentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika oraz Akademii Pedagogiki Specjalnej, pedagog specjalny, oligofrenopedagog, surdopedagog, terapeuta zajęciowy. Na co dzień pracuje w Środowiskowym Domu Samopomocy Fundacji im. Brata Alberta w Toruniu. Wykładowca na kierunku terapia zajęciowa oraz oligofrenopedagogika. Pokazuje innym, że praca z niepełnosprawnymi może być nie tylko źródłem zarobku, ale i pasją.
Sześć zupełnie różniących się od siebie przyjaciółek, z których każda jest odrębną indywidualistką pije zdecydowanie za dużo wina, czego efektem jest noworoczne postanowienie Berki - postanawia wyjść za mąż. Od tego momentu trwają poszukiwania idealnego partnera. Zabawne sytuacje zdają się nie opuszczać bohaterek, dając ubaw czytelnikom.
Mąż potrzebny na już to debiutancka powieść Małgorzaty Falkowskiej. Najmocniejszą stroną tej książki, są jej bohaterki. Autorka niezwykle umiejętnie wykreowała każdą z nich. Przyjaciółki zdecydowanie różnią się od siebie, a każda z nich ma swój indywidualny charakterek. Przez większą część fabuły towarzyszymy bardzo przyjemnej Berce, jednak są też te ciemniejsze charaktery, jak niezbyt rezolutna Zośka. Muszę przyznać, że momentami głośno wzdychałam nad jej wywodami. Otóż Zosia jest delikatnie mówiąc - niezbyt inteligentna. Autorka przełamała stereotyp głupiutkiej blondynki i nadała Zośce brązowe włosy. Myślę, że tym zabiegiem kupiła sobie kilka przychylnych czytelniczek (mnie też!).
Zabawny humor pisarki przejawia się również w szalenie błyskotliwych dialogach, zabarwionych nutką ironii. Autorka sprawnie włada piórem, przez co przez książkę się mknie z prędkością światła, a do tego z szerokim uśmiechem na twarzy. Powieść Falkowskiej pomimo tego, że jest szalenie zabawna, to przy okazji bardzo realna. Zahacza o mankamenty prawdziwego życia, co dodatkowo potęguje jej zabawny charakter.
Osobiście nie miałam jeszcze okazji szykować się do ceremonii ślubnej, dlatego też bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać tę powieść właśnie teraz. Zdecydowanie pokazała mi z czym przyjdzie się zmierzyć zarówno mi, jak i mojemu partnerowi, kiedy podejmiemy decyzję o zamążpójściu. Właściwie nie wyobrażam sobie, jak sama będę mogła sobie poradzić z tymi wszystkimi przygotowaniami, naukami przedmałżeńskimi i wszystkimi innymi szczegółami.
Falkowska i przyjemny i delikatny sposób pokazuje swoją powieścią, że miłości nie ma sensu szukać na siłę. Ona zjawi się sama. W najmniej oczekiwanym momencie, kiedy zdecydowanie nie będziemy jej się spodziewać. Kto wie, może czeka tuż za rogiem? Czasami wystarczy chwila nieuwagi, jeden krok dalej, niż planowaliśmy zajść i może się okazać, że właśnie w tym momencie wpadniemy w miłosne sidła, z których nie ma już ucieczki?
Mąż potrzebny na już to fantastyczna komedia romantyczna, w stylu filmu Lejdis, Idealna na chłodne, jesienne wieczory. Polecam zasiąść do niej z lampką czerwonego wina, aby poddać się humorowi, jaki przygotowała dla swoich czytelniczek Małgorzata Falkowska. Zapewniam, nie zawiedziecie się! Polecam każdemu, kto ma ochotę poznać ciekawy i dobry debiut, szczerze się pośmiać oraz spędzić miło czas ze zwariowanymi przyjaciółkami. Polecam również przyszłym pannom młodym, którym na pewno da chwilkę wytchnienia w ślubnych przygotowaniach.