zimie - wiersz
nienawidzę cię biała za ten dreszcz na plecach
wprawdzie piękna zza okna w sukni szytej chłodem
lodowym pocałunkiem do siebie zniechęcasz
wolę wąchać perfumy okraszone potem
lecą strojne cekiny welon się rozpada
unosisz je wokoło żeby świat zatrzepać
monotonią nie zgasisz barw kwietnego lata
przez oziębłą wytworność garnę się do pieca
uwielbiam twoje siostry są bardziej gorące
z tobą nie można w rzece bo ją zetniesz lodem
jesteś zdolna kochanka zamrozić na łące
lubię wiosnę i jesień za płochą swawolę
falbankę upaprałaś w brąz barwnego błota
śnieżna damo zabieraj utytłaną suknię
uciesz się na odchodnym zimnym soplem z nosa
leć prószyć nad Saharą nie romansuj z grudniem