Modlitwa bezdomnego - wiersz
Już jestem sam.
Tylko śnieg okrywa ramię, mnie całego.
Już jestem sam.
Zniknął krzykliwy właściciel psa hałaśliwego.
Już jestem sam.
W blaszanym kontenerze, gdzie ze mną chłód.
Już jestem sam.
Nie ma nic prócz modlitw, o spacerowicza chód.
„Ach Boże !
Okryj mnie swym ciepłem, bo marznę tu.
Ach Boże !
Gdzie jest raj, w tej marze niewidocznych sów.
Wyrzucony przez powonienie i brzydotę oddechu,
Więdnę w lodowej trumnie, bez kruchego uśmiechu.
Samotność i żal znaczą mę skronie.
Topnieje po każdym życzliwym słowie,
Który ktoś w przypływie człowieczego bytu,
Opatuli zrozumieniem ziemskiego sznytu.
Ktoś kto wie, jak to jest żegnać się z nocą pełną,
Jak umierać, gdy gwiazdy bledną.
Więc wznoszę ostatnie prośby na nocne pożegnanie,
Uchyl mi drzwi do bloku,
Lub wybacz,
I do Nieba prowadź Panie”