Szklane szuflady. - wiersz

Autor: JuzesBenea
Czy podobał Ci się ten wiersz? 0

Wstałem wyspany, choć czas wczesny, zmierzchem ranny. Podszedłem o gołych stopach do okna, którego blada stora przysłaniała zwierciadła przejrzyste, nagie szklane. Przez chwilę, jakbym się zamyślił, patrząc ślepym wzrokiem, zaspanym. Szukałem światła chyląc zimną dłonią tą szatę. Wpatrzony w tłum osobliwości, który jakże zuchwale spacerował chodnikiem w zgiełku ulic szukałem tej twarzy, twarzy z makijażem podkreślającym jej charakter. W moich oczach przebłyski wspomnień tych mienionych chwil tętniącym uniesieniom jakże istotnym. Mijały się postacie jedne z uśmiechem na twarzy, inne dumą uniesione i te smutne pośpieszne, których czas przegonił… Uchylił bym okno na którym zwierciadło mej twarzy rysuję swą jawę, lecz myślę. że światło zmażę me odbicie w tej szklanej szufladzie. Odszedłem zza ściany, omijając cienie padające zewsząd, niczym różane płatki i patrzyłem na zegarek, zegarek, zmęczony czasem. Dumnie odliczałem minuty, które z upływem chwili stawały się dziwnym obyczajem, obyczajem mego istnienia, czasochłonnego milczenia…

Inne wiersze tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeśeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
O autorze
JuzesBenea
Użytkownik - JuzesBenea

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-04-13 16:12:13