Filiżanka jak żarcik - wiersz
Filiżanka jak żarcik,
a spod kapelusza kobiety
łza na zamówienie.
Pije kawę w mieście ogromnym
gdzie pszczoły mają swój rój,
lecz nie ona.
Przyszła tu niechcący, z daleka,
i w końcu kolana ją zabolały.
Poprawia teraz kapelusz, ostrożnie i patrzy
na boki, czy nie rzuca się w oczy.
Nikt nie patrzy i jest naprawdę gorąco.
Powinna napić się wody
ale zamówiła kawę. Z nawyku.
Z ciągłego czekania.
Filiżanka jak żarcik malutka
z pyszczkiem Mulatki
i z ogromnym uchem ślepca.
Wstydzi się pogłaskać kolan
które domagaja się tego,
tu wciąż jest obca
nawet wiatr omija jej kapelusz.
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora