Zycie moimi oczyma... - wiersz
To co nazywają życiem,
ja nazywam kinem familijnym Boga
bo jesteśmy w ukrytej kamerze
u Niego
Przy wielkim stole
Aniołowie wysyłają smsy z nowoczesnych telefonów
a On pyta : ma dziś płakać ? ile razy?
Ale Oni mają zabawę...
Albo postawią przed Tobą niespełnione marzenie
patrz ale nie dotykaj, poczuj ale nie zasmakuj
Zazdrość ale tylko tego czego nie masz,
ale uważaj za to jest kara
W kinie familijnym są wiadomo
sceny płaczu, śmiechu,
komedie, dzieci.
Kawa na śniadanie, sex z miłości
pracoholik bez pracy
nimfomanka bez sexu...
Pies na smyczy, kot na dachu
a nawet normalny policjant
Tylko czasem kino familijne zmienia się
powstaje mały dramat
ten Pan nie dopatrzył na górze wszystkiego
telefony ucichły
stałeś się nudny
a może nie zatroszczyłeś się o Siebie sam
To twoje Truman show ...
Pan Diabeł ze swoją świtą
zabiera Cię na swój program.
Nagle zaczyna się dziać
dotykasz czego chcesz, smakujesz co lubisz
nie udajesz sexu z miłości
nie płaczesz nad rozlanym mlekiem
Uczysz sie egoizmu.
Nie płaczesz
płacz niszczy cerę, oczy pieką
i on, ona, ono nie są tego warci
egoizm, troszkę pychy
mało sumienia zanik serca
powstaje nowy człowiek.
Nowy egoista wyzbyty uczuć
na chwilkę zakochany.
Wie co może kupić kogo okłamać
i jak wziąć sumienie za nic
Uciszyć je dobrym alkoholem
i lepszymi narkotykami
lepszymi kobietami, mężczyznami
Jaki on szczęśliwy….
Kiedy filmy się ścierają w jedno
Jedno wydarzenie, moment
i juz nie wiem
Egoista czy dziecko Boga na próbie
Ktoś z krzyżem w strachu,
Czy ktoś bez strachu na dużym znieczuleniu
Współczesny Syzyf na prozaku
Jacy jesteśmy i jaką role odgrywamy
Wiedzą Ci dwaj na górze
Jasność i Ciemność
Uczą nas boleśnie i kochają bezgranicznie
tylko czasami
Ktoś jest dzieckiem innego Boga
tylko czasem mały głupiutki człowieczek
nie wie co zrobić.
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora