Nocni tancerze... - wiersz
<!-- /* Style Definitions */ p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal {mso-style-parent:""; margin:0cm; margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:12.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-font-family:"Times New Roman";} @page Section1 {size:595.3pt 841.9pt; margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt; mso-header-margin:35.4pt; mso-footer-margin:35.4pt; mso-paper-source:0;} div.Section1 {page:Section1;} -->
po raz kolejny cienie tańczą
gubiąc srebrne błyskawice
w bucikach baletowych
zdzierają kostiumy z nieba
w takt podniebnych kroków
a noc tylko cicho zachrapie
gdy już ją całkiem rozbiorą
ze wszelkich jasności słonecznych
bo gdy cienie tańczą
chmury muszą tangiem zawirować
z różami wetkniętymi w kłęby mroku
a księżyc tylko udaje niewzruszonego
widokiem nagiej nocy
muśniętej tylko cieniem grafitowym
tak do smaku
a gdy dzień nastanie
trzeba będzie się mu wyspowiadać
ze wszystkich niechcianych kroków
przyciemnionych świateł
wyśnionego parkietu
na którym jeszcze czuć
ciepło nocnych tancerzy