Na nocy łące. - wiersz
I była cicha,puki noc zniewala,
Otula łąki obwoluty kirem.
I nieruchoma, jako piasku fala,
Nie ,nie wylała żadnych głosów lirę.
Smutna ,bezgłośna,jak kosmosu głębia,
W przepaściach wiecznych nie zdąża do końca.
Gdy się wiekami z wiecznością zazębia,
W nieskończoności oddala od słońca.
W przepaściach leśnych,za dnia kryta mrokiem,
Czas nocy wokół stokrotnie zniewalał.
Nocy ciemnością ,niewidzącym okiem,
Jakby na wieki nocami pokalał.
Gubi się w myślach,oko nie wykole,
Czy na krawędzi bezdenne przepaście.
Czy w łące stanę,a może na pole,
Rzucone skrajem jeżyny i chaszcze.
Mrokami trumny skryta potylica,
Skrzydłami nocy okrywa bezwiednie.
Z złowieszczą ciszą stapia okolica,
Złowrogie szepta w ucho przepowiednie.
I kłuje w oczy, w uszach grzechem szumi,
Nie da rozpoznać gdzie koniec ,początek.
Bo tylko ona okłamywać umie,
I tylko nocy narzuca porządek.
Józef Bieniecki