Nieśmiała - wiersz
Przyszła do nas choć spóźniona
blada, cicha i nieśmiała,
z mgiełek szalem otulona
w słabym słońcu liśćmi drżała.
Bo za wcześnie dla niej może
nie jej czas i pora jeszcze,
choć się wzięła w garść bidula
trzęsą ciałem zimne dreszcze.
Jeszcze słaba jest , zaspana
na powiekach sen zimowy,
by roztopić śnieg sczerniały
w takim stanie, nie ma mowy.
Może gdy się już ogrzeje
przy pomocy słońca-matki,
natchnie znowu wolą życia
łąki, pola i rabatki.
Jak piosenka i jak taniec
zwiewnie lekko i rytmicznie,
śnieg roztopi w mym ogródku
i zabłyśnie kwieciem ślicznie.
W otoczeniu barwnych kwiatów
ptactwa oraz pszczół muzyce,
jak po ślubie panna młoda
tchnie w naturę nowe życie.
Budząc w nas wariackie chęci
da nam siłę do miłości,
wśród budzącej się natury
rozprostuje twarde kości.
Znów będziemy szli pod rękę
pojąc zmysły wonnym kwieciem,
upojeni młodą wiosną
cieszyć życiem na tym świecie.