w przystani przywołań - wiersz
marzec pomału zagląda w okna
z kapryśnej aury pod wąsem śmieje
a ja nad kartką jak ta idiotka
uwieczniam ciche kruche nadzieje
jakby się rozpaść miały za chwilę
albo odlecieć z podmuchem wiatru
niefrasobliwe złudzeń motyle
zamknięte w świecie dziesięciu palców
pełne tęsknoty w oparach tanga
kiedy figlarność zdejmujesz z czoła
tak blisko siebie że zadra żadna
wbić się pomiędzy raczej nie zdoła
potrzeba jeszcze troszeczkę wiary
że potrafimy zwiewność i ciężar
wpleść między małe codzienne czary
uprawiać szczęście na własnych błędach
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora