Bieszczady jesienią - wiersz
Bieszczady jesienią
Jest takie miejsce na polskiej ziemi,
Do którego każdy wracać chcę.
To Bieszczady- w barwach jesieni
Turystom nie są obce .
Różnobarwna kolorystyka liści
Pofałdowane łagodne góry
Podnieca nasze myśli,
Które unoszą się w chmury.
Tu można całą piersią oddychać
Oddać się głębokiej medytacji
Zdrowe powietrze wdychać
I oglądać świat pełen fascynacji.
Szemrzący potok górski
Szumiące buki i leszczynę.
Cudowne te widoki
Stanowią najlepszą medycynę.
Bezgraniczną tę ciszę i spokój ,
W górze krzyk orła przerywa.
Stwarza to w nas niepokój
Bo droga przed nami się urywa.
Schodzimy w koryto rzeki
Brodząc po niej mijamy ostre kamienie
Idziemy dalej jej spadem lekkim
By znaleźć jakieś schronienie.
Po przeciwnej jej stronie
Widać szałas pasterski
A przy nim ognisko płonie.
Nie- to domek dla turystów górski.
Brak w nim już dla nas lokum,
Lecz decydujemy się na noc zostać.
Będziemy spać choć na jednym boku,
Zmuszeni niewygodom tym sprostać.
Myśl jednak o spaniu odeszła
Choć nad nami ciemna noc,
Która z wyciem wilków przyszła
Obnażając naszą niemoc.
Z daleka od świetlistych terenów miast
W głębokiej nocnej ciszy
Widać nad nami morze gwiazd
I nikt tu nas nie słyszy.
Jak na dłoni widać duży wóz
A na lewo przedłużenia jego tylnej osi
Poprzez ocean mgławic i burz
Gwiazda polarna się wznosi.
Gołym okiem można zobaczyć
Przepiękną Koronę Cesarzowej,
Lecz trudno sobie wybaczyć
Nie widzieć powstania Supernowej.
Za to z wielkim blaskiem Jowisza widać
I Saturn za nim zmierza.
Można śmiało powiedzieć i dodać ,
Że mocno to w naszą wyobraźnię uderza.
Zmęczeni oglądaniem nocnego nieba,
Bardzo pięknego i godnego podziwu.
Odpocząć wreszcie choć chwilę trzeba
By rankiem wstać bez sprzeciwu.
Niedługo mogliśmy pospać
Bo natura nam nie pozwoliła.
Wokoło śpiew ptactwa słychać
A w ognisku jeszcze iskra się tliła.
Umyci w porannej rosie
Poszliśmy dalej w nieznane,
Kierując się ku szosie
Pozostawiliśmy widoki niezapomniane.
Str. 4
Przed nami bezkresna połonina
W oddali drzewa w różnej odcieni
Wszystko to horyzont spina
I wielką barwą kolorów się mieni.
Po nocnym oglądaniu nieba
I tych bezkresnych połaci górskich
Pytanie sobie postawić trzeba
O niezbadanych wyrokach ludzkich.
Dbajmy o to co natura dała.
Niech dalej będzie nieskażona
Woda duża i mała
I atmosfera nad nami umieszczona.
Obcowanie w symbiozie z naturą
Pozwoli trwać nam bezpiecznie.
Będzie to dla nas dobrą cenzurą
Na życie długowieczne.
Wiktor Hys