Tren I - wiersz
mówili że pustkowie to miejsce
dla jednej osoby
pochłonięta mną mgła prostuje
zestarzałe od gonitwy ramiona
czuję jej dłonie tak chłodne
i drobne jak ręce dziecka
przygryza wargę i ze skupieniem
podkręca na palcu włosy
niezgrabnie się kłaniając
wytrzepuje drobinki zapomnienia
przez dziury gwieździstego płaszcza
z zarumienionym wahaniem stawia kroki
jakby się bojąc że utonie
z pustką w oczach wbiegam w nią
jej ramiona rozpostarte
w bezdźwięcznym krzyku
stają się pyłem
a ja ciągle nie rozumiem.
Najpopularniejsze wiersze
Inne wiersze tego autora