Martwa Sprawiedliwość ogółu - wiersz
Jak zwykle ptaki śpiewają na zewnątrz
Wiosna podchodzi wolnym krokiem
Czucie widnieje jak leciutki wietrzyk
Ucieka, ucieka, ucieka, ucieka...
Piękne są lata podboje
Woda pluska i grzeje
Panienki uśmiechają się lekko
Odchodzą, odchodzą, odchodzą...
Jesień w barwnych szatach stroi
Liście i drzewa we łzach okropi
Swój płaszcz rozrzuci po niebie
Nadejdzie, nadejdzie, nadejdzie...
Zima biała i czysta poświaty
Daje kryształy i podsuwa mękę
Leci powoli wraz z płatkami z nieba
Odwleka, odwleka, odwleka, odwleka...
Choć nieważna charakterystyka
Wszelkich pór roku pięknych i zmiennych
Bowiem w każdej porze uspana ona jedna
Miłość - miłość do innych ludzi.
Sprawiedliwość odeszła - nie mam
Kogo oszukiwać - manipulacja pospołem
Łatwą rzeczą się wydaje
Czucie odchodzi i martwica zostaje
Sprawiedliwość własnym mieczem ugodzona
Ze związanymi oczyma nic nie zobaczyła
Ucieka, odchodzi, nadchodzi, odwleka.
Jako Martwa podeszła do ludzi
Krwawą ręką błogosławieństw udzieliła
Głowę pochyliła i złapała wagę
Nie ma Sprawiedliwości - nie ma więcej wiary.
Sprawiedliwość ogółu martwą się wydaje
Choć ludzie wcale...
Ran jej nie zauważają.