Mięso - wiersz
Mięso, tkanko kochana…
Cenię Cię każdego rana,
Wzdycham do Ciebie dwa cztery na dobę,
To wszystko przemienia się już w chorobę,
Zapomnieć o Tobie nie jestem w stanie,
Wiedz, że masz u mnie solidne branie,
Mówię o tobie i myślę wciąż,
Przez co znienawidził mnie mej matki mąż,
Ciągnie mnie w twoją stronę,
Bez ciebie czuję że tonę,
Brak krwawej strawy ciągnie mnie w dół,
Najlepsza dla mnie sarenka spod kół…
Modest o dziku ciągle wspomina,
A mi po brodzie cieknie już ślina,
Wierz mi odbiorco, kocham zwierzęta!
Najbardziej młode na talerzu cielęta,
Letnim wieczorem, zapach pieczonych gołębi,
W powietrzu się kłębi,
Pora zakończyć te mięsne wywody...
Zamiast jeść martwe zwierzęta, napiję się wody!
Lecz oda puentę mieć musi,
Nikt jak Hannibal mięsa nie dusi,
Zapamiętaj teraz brutalnego drania,
Zarazem krwawego mięsożercy wyznania…
Białe, czerwone, krwiste czy nie ,
Mięsuszko moje, ja kocham Cię!