Tęsknota... - wiersz
Każdego poranka punktualnie o 8.05
Mówisz swojej stetryczałej sąsiadce – Dzień dobry
A ja o 9.30 witam się ze zgrzybiałym staruszkiem spod 4
Wychodzimy z naszych domów i zaczynamy kolejną
Potyczkę zwaną życiem
Na ulicach mijamy setki nieznajomych twarzy
Jedne są uśmiechnięte inne smutne, złe lub zawiedzione
Nie zwracamy na nie uwagi pogrążeni we własnym świecie
Gdzie nie istnieje czas, ludzie, pieniądze
Jesteśmy tylko My
Obowiązki zmuszają do powrotu na Ziemię
Niekończące się spotkania biznesowe, lunche, kontrakty
Sztuczne uśmiechy, wyuczone gesty, doskonale dobrane słowa
Ten wymuszony fałsz stopniowo zabija nas od środka
Lecz wiemy, że inaczej nie da się funkcjonować w tym społeczeństwie
Co rusz spoglądamy na telefon, przeglądamy pocztę, śledzimy komunikatory
Chcąc zobaczyć jakąkolwiek wiadomość:
- Myślę o Tobie
- Ja też
Po skończonej pracy samotnie wracamy do naszych loftów
Będąc razem a jednak osobno
Otuleni srebrem księżyca otwieramy butelkę czerwonego wina
I patrzymy na gwiazdy czekając na tę spełniającą marzenia
Taką, która nareszcie pozwoli przekroczyć nam wszelkie bariery…