ćma - wiersz
naucz mnie dziś nocy tej cichej muzyki przygaś słowo mrokiem gdy do ust się wlewa zatrzymując w piersi żałobne okrzyki skieruj wzrok na stare pomarszczone drzewa i naucz mnie milczeć z podniesionym czołem gdy od środka ogniem pustki się wypalam napnij sztywne palce niech rysują kołem drogę z której zbaczam z której się oddalam … lekkim przezroczystym woalem przykryta wulkaniczna magma zastygnięta w kamień i brnąc marzeniami w srebrzysty łan żyta noc w noc i nocą w motyla mnie zamień być może się wtedy uśmiechnie ze wstydu gdy ubrana w nagość spojrzę prosto w oczy szarobury kłębek zimnych stalaktytów wtedy świt zanuci pieśni nowej nocy a ja spłonę przed nim na iglastym stosie skrząc się rozsypując deszczami humorów niech patrzy się dobrze w płomienie tej nocy bo jutro powstanę powstanę z popiołów powstanę niebieskim skrzydłem dotykając tajemnej świątyni wśród deszczowych lasów ćma ognistą magmą przeszłość wypalając świtem powitana pośród skalnych krasów