Starszy detektyw z wydziału zabójstw, David Ross zostaje zawieszony za napaść na aresztowanego podczas niefortunnego przesłuchania. Ross jest osobą niepokorną, która chadza swoimi ścieżkami i niedługo potem pakuje się w kolejne śledztwo. Wyjeżdża do Michigan na prośbę pewnej kobiety, i odkrywa, że jego były towarzysz broni, Adams... zaginął. Miasteczko pozornie spokojne, ale ujawnia przed Rossem drugą, mroczniejszą stronę. Pytań przybywa, a wścibski Ross jest niemile widziany, i musi radzić sobie sam, do tego depczący mu po piętach agenci FBI. Ta sprawa naprawdę mocno śmierdzi... Ross za wszelką cenę pragnie odnaleźć Adamsa. Intryga jest fascynująca i nieźle pokręcona. W miarę rozwoju sytuacji przebrzmiewające echa tragedii z przeszłości wychodzą na światło dzienne.Pełno tu zwrotów akcji wzbudzających ogrom emocji, przez co jest ta książka właściwie nieodkładalna. To udana mieszanka kryminału z thrillerem. "Pytań nie powinno kierować się do żywych. Należy pytać martwych, bo tylko oni nie mają nic do stracenia." Tutaj jak zawsze u Arnolda rozwiązania zagadki należy szukać w przeszłości, ale czy to wszystko? Ta książka jest jak labirynt, tu nic nie jest takie, jak się wydaje! Tyle scenariuszy sobie wymyśliłam i żadne się nie sprawdziło. Po prostu końcówka to mistrzostwo, wbijające w fotel. P.S. w swym roztargnieniu przegapiłam trzecią część cyklu Adams & Ross, ale to w niczym nie przeszkadza, Arnold ma tak skonstruowane książki, że można je czytać bez znajomości wcześniejszych.
W podziemiach waszyngtońskiego centrum handlowego zostaje uprowadzony Russell Miller. Wzorowy ojciec i mąż znika bez śladu. Nikt nie żąda okupu, a poszlaki...
Po ucieczce pierwszych ludzi z Terenów Centralnych i opanowaniu tych ziem przez olbrzymów, gigantów i niszczycieli, Archeon pozostawał...