#współpracabarterowa"Niewyraźne ramiona demona snu o godzinie drugiej i piątej delikatnie, delikatnie wyrastają z ziemi - przemykają za szafami i drzwiami, za trzymającymi straż, by uderzyć puszystymi, czarnymi, olbrzymimi dłońmi skry świadomości istoty - te zaś zsuwają się z niego bezradnie."Wychodzę z założenia, że klasyka literatury grozy zawsze się obroni. Tak właśnie jest z omawianym tu Meyrinkiem."Gabinet figur woskowych" to zbiór niesamowitych utworów wydanych przeszło sto lat temu. Niektóre z opowiadań były już znane na polskim rynku, ale cztery z nich dopiero teraz zostały wydobyte z otchłani niepamięci dzięki Wydawnictwu Abyssos w ramach serii "Otchłanie grozy"."Gabinet figur woskowych" jest niczym mroczny korytarz w labiryncie, pełen tajemniczych drzwi, spiralnych schodów i ciemnych zakamarków, za którymi nie wiadomo na jaki się trafi świat na skraju rzeczywistości.Ten zbiór wyróżnia różnorodność tematyczna, niezwykle działająca na wyobraźnię. Groza ma wiele obliczy. Gatunkowo dominuje tu weird fiction, momentami jest onirycznie, są tu surrealistyczne historyjki przesiąknięte groteską i absurdem na granicy psychodelii, okraszone czarnym humorem.Co w tej osobliwej galerii znajdziecie?Niezwykle cudaczne, pokręcone historyjki jak: "Baranoglobina" i "Pierścień Saturna". Przedziwne, w orientalnym klimacie "Wytworny wielbłąd Tschitrakarna", "Wiedza pewnego bramina - pewnego bramina" i "Budda jest moim ratunkiem". Niesamowicie straszny wywołujący ciary "Albinos", "Bal macabre", "Fijołki doktora Kopciuszka". Makabryczny i groteskowy tytułowy "Gabinet figur woskowych". Moim ulubieńcem z tego zbioru jest groteskowy "Wyparowany mózg", po którym miałam wrażenie przepalenia zwojów mózgowych."Na co właściwie budować ciało? Jeśli mogę stworzyć sam mózg i rdzeń kręgowy, co powinienem zrobić z uruchomionym rupieciem?".Język jakim zostały napisane te opowiadania, jakże odmienny od obecnego nie ułatwia lektury. Należy pamiętać, że Meyrink miał swój specyficzny styl, gierki słowotwórcze i nie brakowało w jego twórczości potocznych słów sprzed lat, także jestem pełna podziwu dla tłumacza, że lektura tego jest dość przyjemna. Wiem, że przez ten dość specyficzny styl i rojowisko słów, zbiór nie trafi w gusta wszystkich czytelników, jednak mimo wszystko gorąco Was zachęcam do zagłębienia się w te przedziwności.
Najlepszym aspektem są zakończenia. To właśnie wtedy koszmar ujawnia się z całej siły, pozostawiając czytelnika z głową kipiącą od pytań. Gustav był mistrzem w swoim fachu i nie dziwi mnie nawet na moment fakt, że jest często wznawiany.Gratka dla fanów klasyki literatury grozy, pozwalająca na chwilkę zadumy. To książka dla Was, o ile lubicie literackie eksperymenty.Katooola patronuje tylko sztosom!