Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2015-02-04
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 496
Tytuł oryginału: The Queen of the Tearling
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Izabella Mazurek
Ilustracje: Stefan Łaskawiec
Dodał/a opinię:
Marta Dąbkowska
Tom 1 cyklu
Królowa Tearlingu
Historia, nawet w szkole, od zawsze była moją piętą achillesową. Powieści historyczne to nie moja broszka i już. Wystarczy, by w książce pojawiły się jakiekolwiek wątki historyczne, a już są one w stanie przysłonić mi jej największe zalety. Mój organizm działa dziwnie, wiem. Zawsze więc, gdy sięgam po lekturę fantasy w średniowiecznych klimatach, w moim umyśle pojawiają się liczne obawy. Podobne odczucia obudziły się we mnie, gdy rozpoczynałam Królową Tearlingu Eriki Johansen. Kelsea od dziewiętnastu lat mieszka w zapomnianej chatce oddalonej od królestwa. Ukrywa się, ale tylko do czasu. Pewnego dnia przychodzą po nią straże, by zabrać ją do zamku. Dziewczyna będzie musiała zasiąść na tronie, zarządzać sojuszami i wojnami, karać winnych i wybawiać posłusznych, bronić się przed spiskowcami i przekonać się, czy ludność dojrzy w niej lepszą królową, niż była nią jej matka. Nie uwierzyłam. Po prostu nie uwierzyłam. Powieść nienależąca do cienkich, z drobnymi, niemal niewidocznymi elementami magii, skupiająca się głównie na historii, polityce, prawach rządzących królestwem, obławach i wojnach. To nie powinno mi się ani trochę podobać. Po prostu nie powinno. Tym bardziej, że część osób, jako wadę Królowej Tearlingu uważa długie, może czasem zbędne opisy i licznych bohaterów - przyznaję, również nie jestem fanką takich aspektów. A tu stało się coś niezwykłego. Chociaż dostrzegałam mniejsze lub większe wady i niedopowiedzenia tego YA (młodzieżowe, choć nieco brutalne), to... Zachwyciłam się wszystkim tym, co powinno mnie odrzucać. Opisy wcale mnie nie nudziły, a urozmaicały całą opowieść i przenosiły w czasy i miejsca, w jakich rozgrywa się akcja. Mimo ich dużej liczby, bohaterowie nie mylili mi się, tylko tworzyli dokładny obraz społeczeństwa i przy każdym rozdziale czekałam, aż pojawi się kolejna postać, ze zniecierpliwieniem przewidując jego zachowanie. Tytuł ten przywodzi mi na myśl Trylogię Czarnych Kamieni Anne Bishop, w dobrym tego słowa znaczeniu. Naprawdę nigdy nie przypuszczałabym, że ta książka aż do tego stopnia mnie zachwyci. Ciąg dalszy: http://secret-books.blogspot.com/2016/03/oto-nowa-i-lepsza-krolowa-tearlingu.html
Z każdym dniem Kelsea Glynn coraz bardziej oswaja się z rolą władczyni. Kładąc kres zsyłkom niewolników do sąsiedniego Mort, wchodzi w drogę czerpiącej...
EMOCJONUJĄCE ZAKOŃCZENIE BESTSELLEROWEJ TRYLOGII W niespełna rok Kelsea Glynn z niedoświadczonej nastolatki zmieniła się w potężną władczynię. Jako królowa...
Nie zawsze decydujemy sami (...) Kiedy przychodzi pora, wybieramy po prostu to, co najlepsze.
Więcej