Czytanie książki „Małgosia contra Małgosia” dla dzisiejszych ponad 45 latków może być sentymentalną podróżą do czasów dzieciństwa, kiedy w 1980 roku powieść Ewy Nowackiej była wyświetlana w trzech odcinkach teatru telewizji z Ewą Wencel w głównej roli.
Książka ta jest niesamowitą opowieścią o krnąbrnej nastolatce, która przenosi się 300 lat wstecz i musi odnaleźć się w rodzinie pośledniejszej szlachty, gdzie mores i codzienna ciężka praca są niepodważalnymi elementami ówczesnego życia młodej kobiety. Sytuacje, w jakie zostaje wplątana Małgosia, z jednej strony wywołują śmiech, a z drugiej szok.
Jest to wspaniały obraz XVII wiecznej sytuacji społeczno-obyczajowej w Polsce.
Powieść naszpikowana jest słownictwem, jakiego już się nie używa, a które trudno byłoby zrozumieć bez wyjaśnień zawartych w stopkach stron. Język ten wspaniale dodaje pogląd na sposób wysławiania się, np. wobec szanownej pani matki (określenie „mamo” w ogóle nie funkcjonuje). Pomimo zdarzających się trudno zrozumiałych słów, pierwszoosobowa narracja prowadzona jest swobodnym językiem nastolatki (aczkolwiek nie jest to dzisiejsza gwara, bo książka została napisana w 1975 roku), co wprowadza komiczny efekt i powoduje uśmiech u czytelnika.
„Małgosia contra Małgosia” stanowi dla mnie miłą, uroczą książką z ważnym wydźwiękiem dla dzisiejszych nastolatków.
Polecam.
Michał jest zafascynowany nową uczennicą swojego liceum – Gosią. Aby zdobyć jej uczucie, postanawia zrealizować desperacki plan, w który zostaje...
Wszystkie dzieci marzą o podróżach – nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Bohaterowie też książki będą mogli wreszcie przenieść się w...