Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2021-06-30
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 128
Dodał/a opinię:
Jenny
Bardzo lubię poezję i daję jej zawsze dużo przestrzeni, jednak ta autorstwa Lany Del Rey kompletnie do mnie nie przemówiła. Na początku myślałam, że może to kwestia problemów z tłumaczeniem (czapki z głów dla wszystkich, którzy w ogóle podejmują się tłumaczenia jakiejkolwiek poezji). Dało się to jednak szybko zweryfikować, ponieważ poniższy tomik zawiera zarówno wersje w języku polskim, jak i w oryginale. I muszę przyznać, że tłumaczka wykonała kawał świetnej roboty – tylko jeden wiersz zyskiwał, gdy był czytany w oryginale (kwestia dobrania rymów – w języku polskim były mocno toporne, ale lepszych też bym nie znalazła). Druga myśl – styl autorki to po prostu nie moja bajka. Ten wniosek był bardziej słuszny, bo faktycznie styl Lany zupełnie do mnie nie przemówił – losowe rymy, pisanie na granicy poezji i prozy, dużo egzaltowanych słów. Jednak styl to przecież tylko kwestia gustu, prawda?
I wtedy do mnie dotarło, co mi najbardziej w tych tekstach nie pasuje. Jestem po prostu na kompletnie innym etapie życia niż Lana, gdy składała te słowa. W jej wierszach jest mnóstwo smutku, żalu, odrzucenia, samotności, poszukiwania kogoś, kogo można się uczepić, by nie zapaść się w otchłań. Nie potrafiłam się ani utożsamić, ani nawet zbytnio empatyzować z autorką. Zamiast tego, łapałam się na nieudolnych próbach diagnozowania zaburzeń osobowości (tu akurat wina tego, że dopiero co miałam z tego egzamin na studiach ;)).
Bardzo żałuję, że tak mi się nie spodobał ten tomik. Byłam pewna, że będzie inaczej. Całość uratowały końcowe haiku – te były naprawdę dobre i bliskie memu sercu. Także nie skreślam jeszcze poezji Lany i na pewno sprawdzę kolejny tomik. Kto wie – może wiersze z innego etapu jej życia bardziej do mnie przemówią?