Uda³y¶my siê do restauracji. Gdy wraca³y¶my na pla¿ê, ja i podopieczna dosta³y¶my po lodzie na pocieszenie. Przypuszczam, ¿e Monika mia³a dobre chêci. Nie szanuj±c grafiku matki, rozwali³a ca³y nasz ¶wiat. Do tego by³a choleryczk±. Nie pozwolê, by psychicznie zdrowa osoba podnosi³a na mnie g³os. Spodziewa³am siê przeprosin. Zamiast tego wieczorem ujrza³am kartkê z moim numerem telefonu w koszu w salonie.
Im d³u¿ej jestem na zleceniu, tym swobodniej siê czujê. Oczywi¶cie pomijaj±c miejsca, gdzie ma siê do czynienia z kompletnie szalonymi osobami, które robi± z mojego ¿ycia i mojej pracy piek³o. Kordula nie nale¿a³a do toksycznych ludzi. Powoli przyzwyczai³am siê do moich obowi±zków. Cieszy³am siê ka¿dym wypadem na miasto i ka¿d± woln± chwil±, kiedy to oddaj±c podopieczn± w dobre rêce, mog³am zwiedziæ pobliskie ulice, sklepy, parki. Cieszy³am siê równie¿ ka¿dym wieczorem. Pocz±tkowo spêdza³am je zamkniêta w pokoju. Z czasem bra³am komputer i sz³am na taras. Wieczory by³y o wiele przyjemniejsze ni¿ spêdzane tam popo³udnia. Mniej samolotów, muchy i osy te¿ gdzie¶ ucieka³y. Powietrze by³o rze¶kie. W³±cza³am muzykê i cieszy³am siê spokojem.
Gdy zaczê³a siê wypowiadaæ o uchod¼cach, ¿e powinno siê ich zagoniæ do pracy za 1 euro na godzinê (w Niemczech czêsto do tzw. 1 euro Job kierowane s± osoby bezrobotne, które pobieraj± ¶wiadczenia socjalne), ¿eby nie stali ca³ymi dniami w grupkach bezczynnie, my¶la³am, ¿e eksplodujê. Sama narzeka³a, ¿e pracuje za 10 euro na godzinê. W czym taki uchod¼ca jest gorszy od niej, ¿e ma zarabiaæ jedn± dziesi±t± tego, co ona?
Jedna córka wpada³a ju¿ w porze obiadowej. Wchodzi³a do kuchni i mówi³a: „A wy znowu jecie?”. I to by³ ten drugi minus – Monika! Nie cierpia³am jej. Przypuszczam, ¿e za zadanie wziê³a sobie sprawdzanie, co gotujê podopiecznej. Wpada³a, stwierdza³a, ¿e jemy, porozmawia³a kilka minut i sz³a do siebie, by wieczorem znowu siê zjawiæ.
Kordula by³a jedyn± podopieczn± bez demencji, jak± siê zajmowa³am. Praca wygl±da³a u niej inaczej ni¿ u wcze¶niejszych seniorek. Nie by³o stresu, który zazwyczaj towarzyszy opiekunce podczas pracy. Kordula planowa³a ka¿dy dzieñ. Wozi³am j± na terminy. Przygotowywa³am posi³ki, które by³y o sta³ej porze. Podopieczna nigdy nie narzeka³a. Czasami powiedzia³a, ¿e co¶ jej smakuje.
Dom opieki dziennej wezwa³ jej dzieci na konsultacjê. Krótko po tym seniorka wróci³a z Tagespflege, trzymaj±c wypychanego misia. Gdy spyta³am, co to, odpowiedzia³a, ¿e musi siê udzielaæ, bo inaczej zamkn± j± w zak³adzie dla psychicznie chorych. Z dostêpnych zajêæ wybra³a wiêc miêdzy innymi zszywanie i wypychanie misiów. Maskotka przyda³a siê na prezent dla jej wnuka. Pewnego dnia Aleksandra wróci³a z przedszkola i powiedzia³a, ¿e w tym samym o¶rodku znajduj± siê osoby, które przebywaj± tam ca³± dobê. Ona równie¿ siê na to zdecydowa³a. Optymistycznie o¶wiadczy³a, ¿e zostanie jej udzielona fachowa pomoc. Chwilowo nie czuje siê bowiem najlepiej.
Spakowa³y¶my cztery wory do naszego kabrioletu i pojecha³y¶my na podbój ¶wiata. Na miejscu nikt siê nami nie zainteresowa³, chocia¿ przy stoliku siedzieli m³odzi ludzie. Podejrzewam, ¿e byli to wolontariusze. Wesz³y¶my do budynku spytaæ, czy to tu oddaje siê ubrania. Wróci³y¶my po worki z ciuchami. Wrzuci³y¶my je do przeznaczonego do tego kosza i pojecha³y¶my do domu po kolejn± dostawê. Zrobi³y¶my trzy kó³eczka. Podopieczna pozby³a siê odzie¿y zmar³ego mê¿a i by³a na chwilê spokojna.
W pi±tek wieczorem sanitariusze przywie¼li podopieczn±. Wniesiono j± na noszach i po³o¿ono do ³ó¿ka. Na szczê¶cie nie zosta³am z ni± sama. We wsi mieszka³a jej dalsza rodzina. Widzia³am ich pierwszy raz. By³am szczê¶liwa, ¿e przyszli, tym bardziej ¿e podopieczna w dalszym ci±gu ze mn± nie rozmawia³a. Dodali mi otuchy, zadaj±c jej pytania, które mnie równie¿ trapi³y.
Andreas kaza³ mi wezwaæ pomoc przez numer alarmowy. Na stoliku w jadalni sta³ aparat podobny do telefonu. Nacisnê³am guziczek. Spytano mnie, co siê dzieje, i poinformowano, ¿e za chwilê kto¶ przyjedzie. Nie musia³am nawet podawaæ adresu. Faktycznie pierwsza karetka przyjecha³a bardzo szybko. Mê¿czy¼ni zajêli siê „babci±”. Ja biega³am i próbowa³am w³±czyæ dodatkowe lampy. Panowa³ pó³mrok. Wiêkszo¶æ kontaktów i lamp nie dzia³a³a. Zjawi³a siê druga karetka. Za ni± przyjecha³ samochodem osobowym lekarz. W salonie zrobi³o siê t³oczno. Gromada wielkich ch³opów przys³ania³a i tak ju¿ s³abe ¶wiat³o padaj±ce z sufitu. Mimo sprzeciwów Gerdy zabrano j± do szpitala. Da³am sanitariuszowi listê leków, które bra³a seniorka. Spyta³am, do jakiego szpitala j± zabieraj±, i zosta³am sama.
Nie znalaz³am nic ¶wie¿ego, ani jednej herbaty! Przez okna niewiele by³o widaæ. Na parapetach sta³y kwiaty ogromnych rozmiarów. Istna d¿ungla. Po zawarto¶ci szafek w kuchni podejrzewa³am, ¿e w tym domu co najmniej dwie dekady nikt nic nie robi³.
Nagle patrzê, a Gerda trzyma w d³oni czubek jajka, który odciê³a… Jej d³oñ wêdruje w kierunku buzi. Nie wiem, czy za wolno my¶la³am, by co¶ powiedzieæ, czy ona by³a za szybka. Zanim wydoby³am z siebie jakikolwiek ton, czubek jajka wraz ze skorupk± wyl±dowa³ w jej ustach. Rozleg³o siê lekkie chrupanie.
Poszli¶my do stodo³y, w której ujrza³am góry drewna, w rogu znajdowa³a siê kupka wêgla, obok le¿a³ pouk³adany równiutko, jak sztabki z³ota, brykiet. Przynajmniej by³y¶my zaopatrzone we wszystko, co potrzeba. Zawsze to jaki¶ plus. Wiedzia³am, ¿e nie muszê sama zbieraæ chrustu na opa³.
Ju¿ od ponad trzech lat je¿d¿ê do Niemiec jako opiekunka. Mia³am jedno drastyczne prze¿ycie, kilka ciê¿kich. Nie wiem dlaczego, ale zawsze spotyka mnie jaka¶ „atrakcja”. Bez wzglêdu na to, jak bardzo przebieram i sprawdzam oferty pracy. Kto pyta, nie b³±dzi, wiêc rozmawiam, pytam i dopiero jadê. Na miejscu i tak czeka mnie niespodzianka. Otwieram wtedy szeroko oczy ze zdziwienia i cichutko w duchu powtarzam sobie „Ba¶ka, uspokój siê. To nie dramat. Poczekaj”.
Ale jednocze¶nie zauwa¿y³am, ¿e od chwili, gdy jestem ¶wiadom± opiekunk±, z ¿adn± rodzin± nie powsta³y tak dobre wiêzi, jak na pierwszym zleceniu. To cena tego, ¿e cz³owiek wywalczy³ swoje prawa. Jest wtedy tolerowany, ale nie ma sympatii. Przecie¿ fakt, ¿e chcê mieæ wolny dzieñ, nie czyni ze mnie innego cz³owieka. Nadal jestem t± sam± sympatyczn± Ba¶k±, z któr± mo¿na pogadaæ i siê po¶miaæ, która czasami chcia³aby pomocy ze strony rodziny podopiecznych. Chcia³aby móc powiedzieæ, co siê dzieje w domu seniorki. Us³yszeæ, ¿e postêpuje dobrze, lub otrzymaæ wskazówki, jak z czym¶ sobie poradziæ.
Nigdy siê nie skar¿y³am, my¶l±c, ¿e moja praca tak w³a¶nie powinna wygl±daæ. Dopiero gdy by³o bardzo ciê¿ko, zaczê³am szukaæ informacji o prawach i obowi±zkach opiekunek i pomocy domowych, pracuj±cych w systemie dwudziestoczterogodzinnym. Nie mia³am serca mówiæ jej w oczy, ¿e czu³am siê wykorzystana i oszukana. Przed wyjazdem chcia³am unikn±æ niepotrzebnego stresu. Zawiod³am siê na niej. Zrezygnowa³am ze wspó³pracy z „anio³kami”, a ona mia³a mnie zatrudniæ bezpo¶rednio. Z pracy na ca³y etat najpierw zrobi³ siê Midijob, potem Minijob. Koniec koñców Katarzyna powiedzia³a, ¿e bêdê pracowa³a na czarno, a ona zwróci mi pieni±dze za ubezpieczenie. Niemiecka kasa chorych odmówi³a mi ubezpieczenia, widz±c, ¿e chodzi o pracê na czarno. W Polsce nie mia³am mo¿liwo¶ci, by ubezpieczyæ siê (tak jak moja zmienniczka) w KRUS-ie. Zreszt± nie chcia³am. Przecie¿ chcia³am pracowaæ legalnie.
Uda³y¶my siê do restauracji. Gdy wraca³y¶my na pla¿ê, ja i podopieczna dosta³y¶my po lodzie na pocieszenie. Przypuszczam, ¿e Monika mia³a dobre chêci. Nie szanuj±c grafiku matki, rozwali³a ca³y nasz ¶wiat. Do tego by³a choleryczk±. Nie pozwolê, by psychicznie zdrowa osoba podnosi³a na mnie g³os. Spodziewa³am siê przeprosin. Zamiast tego wieczorem ujrza³am kartkê z moim numerem telefonu w koszu w salonie.
Ksi±¿ka: Per³y rzucone przed damy
Tagi: starosc, demencja, #alzheimer, otêpienie, praca, #emigracja, Niemcy, Autobiografia, biografia, cz³owiek, ¿ycie, Nadzieja, choroba, opowiadania, #literaturafaktu