Forum

Wątek - Jak ograć czas?
← powrót

Kto Post
karolinahirth
Avatar użytkownika - karolinahirth
2013-12-21 07:12:45

Jak pokonać czas? cześć 1 Linia czasu to dość istotna kwestia w matrixie i po za nim, to także jeden z najważniejszych towarów w życiu, jeśli nie najważniejszy. Na wzorze pokazałam 2 przykłady linii czasu, pani X i pani Y. Obie panie mają tyle samo czasu 60min na godzinę, 24godziny na dobę. 360 dni w tygodniu. Lecz można by się wydawać, że żyją w dwóch światach. Telewizor <<<<<<< Pani X Zabiera czas i tworzy stanie w miejscu Plotki i narzekanie Skupia się na blokowaniu, przed rozwiązywaniem problemów FB i inne portale Zabiera czas i nie rozwiązuje problemów Telewizor Zabiera czas…. Spanie Z myślą o problemach Praca – stałe obowiązki Brak wiary w siebie i życie Narzekanie Skupianie się na tym, co nie rozwiązuje problemy, szukanie wymówek i usprawiedliwiania się, szukania winnych Powtarzanie schematów Stanie w miejscu, problemy ciągle te same. a teraz........................ Książki <<<<<<<< Pani Y Rozwijanie się, swego umysłu i życia. Szukanie rozwiązań Skupianie myśli, na rozwiązywaniu problemów Tworzenie przyszłości Wyzwania, rozwój i pójście do przodu. Dążenie do celów Nawyk wyzwań i szukanie możliwości Spanie Z myślą o rozwiązaniu problemów Marzenia i Cele Wiara w siebie i wiara życie Wyzwania Nawyk podnoszenia sobie poprzeczki i dokonywania, tego, czego inni nie potrafią rozwiązać, branie życie w swoje ręce Powtarzanie schematów Przekraczanie granic, nowe dokonania i nowe cele Tym wzorem chce pokazać różnice wykorzystywania czasu i to, jaki ma wpływ na nasze życie. Jest to ważne i zaraz postaram się pokazać. Gdy pani X skupia się na problemach, godzi się na nie i ciągle krąży wokół nich, traci energię na zadręczanie się, by nie myśleć o nich zatraca się w złodziejach czasu, narzeka, że nie potrafi ich rozwiązać, ale nie szuka problemów. Gdy Pani Y skupia się na przyszłości, nie chce myśleć o problemach, bo ma plany na przeszłość, a problemy jej utrudniają, dlatego skupia energię, by je rozwiązać i móc zrobić kolejny krok do celu. Ta informacja mówi nam, że mając cel na przyszłość, automatycznie próbujemy rozwiązywać problemy, by oddać się wyzwaniom. To wyzwania są tutaj kluczem. No, ale zastanówmy się, jak to jest z tym czasem. Wielu z nas często sobie planuje plan na dzień, ale bywa tak, że dzień mija, a plan nie wypalił. Wiele osób, gdy ma chwilę słabości, to zatraca się często w grach, w mediach i różnych złodziejach czasu. Sama kiedyś byłam w tej pułapce, dlatego teraz proponuje Ćwiczenie pierwsze. Zakładamy, że mamy jakiś problem, przeszkodę. W tym celu proponuje każdemu wypisać sobie na kartce 5 problemów do rozwiązania, nie mniej, ale może być więcej. Problemy do rozwiązania… 1………. 2………. 3………. 4………. 5………. 1 Ćwiczenie, to podsumowanie, co daje efekty i co należy zrobić? Czy oglądanie TV mi pomaga w życiu? Tak/Nie Czy analizuje swoje decyzje i efekty? Tak/Nie Czy granie w gry i zabawy na forach i portalach pomagają mi? Tak/Nie Czy szukam rozwiązań, tam gdzie mnie nie było? Tak/Nie Czy szukam rozwiązania w książkach i szkoleniach, w celu rozwiązania problemów? Tak/Nie Czy mam odwagę działać? Tak/Nie Od kogo uczę się rozwiązywanie problemów i czy te osoby są kompetentne? Tak/Nie Czy wierzę w siebie i jestem silną psychicznie osobą? Tak/Nie Czy ja rządzę swoim czasem, czy czas rządzi mną? Tak/Nie Czy sam siebie oszukuje? Tak/Nie Czy skupiam się na swoich celach pozytywnych i czy dążę do nich? Tak/Nie Czy mam marzenia i staram się dążyć do nich? Tak/Nie Czy mam konkretnie określony cel, by rozwiązywać swe problemy i się rozwijać? Tak/Nie Czy szukam winnych i usprawiedliwiam swą nieudolność? Tak/Nie Czy moje działania dają mi rozwiązania, czy nie? Tak/Nie Czy pozwalam, by matrix kradł mi czas? Tak/Nie Warto sobie uczciwie zrobić taką analizę i zastanowić się, czy naprawdę rozwiązuje swe problemy, czy się oszukuje i jestem więźniem matrixu? A teraz promuje zrobić analizę i wyciąganie wniosków, przy pomocy dialogu wewnętrznego. Ćwiczenie 2 1. Co zrobiłam/zrobiłem by w tym miesiącu rozwiązać problemy? 2. Czy szukałam/szukałem rozwiązania? 3. Czy moje efekty były skuteczne i dały mi rozwiązanie? 4. Czy mam przygotowany plan i czy mam wyznaczone sobie cele? 5. Czy moje problemy, to wymówki i powody, dla których nie idę do przodu? 6. Czy traktuje swe problemy i życie, jako wyzwanie, czy wolę się użalać? 7. W którym miejscu jestem i jak bardzo udało się mi iść do przodu? 8. Czy jestem dumna/dumny z tego miesiąca? I jakie masz wnioski? Czy dało do myślenia, czy uważasz, że wiele czasu traci się na rzeczach, które powodują problemy, zamiast je rozwiązywać? Czy zastanawiałeś się, dlaczego tak jest? Jaki to ma cel? Matrix tak działa, by tworzyć schematy niewoli, czym bardziej ludzie uzależnieni od systemu, od innych, tym bardziej można doić z takich osób i one tracą czas, gdy inni go zyskują. Większa władza nad społeczeństwem, to energia i możliwość wykorzystywania czasu. Dlatego ważne pytanie czy my tego chcemy? Proponuje zrobić 3 ćwiczenie, które wiele pokaże - ciekawą rzecz. Masz już wypisane 5 swoich problemów, ale możesz teraz wypisać 5 celów, które chcesz dokonać. 1…….. 2…….. 3……… 4………. 5……….. Teraz twoim zadaniem jest wypisać 10 rzeczy, które przybliżą do celu, lub je rozwiążą. Jeśli nie masz pomysłu, to wypisz sobie rzeczy, które trzeba zrobić, by znaleźć rozwiązania i plan realizacji. 10 rzeczy, które pomogą mi zrealizować cel. 1….. Czy zadanie jest zrealizowane? 2…… Ile czasu poświęciłem/ poświeciłam na nie? 3…… Czy pomogły mi? 4…… W jakim stopniu od 1 do 10 zrealizowane je mam? 5…… Czy dało mi nowe zadania, przybliżające do celu? 6…… Czy mam odwagę je zrealizować? 7….. Czy mam wszystkie opcje wykorzystane? 8…… Czy zmieniam swoje podejście do życia? 9…… Czy tkwię w martwym punkcie? 10…. Czy jestem zadowolona/zadowolony ze swojego planu? Powstaje ważne pytanie i dowód matrixu, czy mam takie same problemy jak zeszłym roku? I czy moje życie zmieniam, by było lepsze, czy tkwię w monotonni? Każdy sam może sobie tak wyciągnąć wnioski, czy tkwi w matrixie, tracąc swój cenny czas? Bycie na 1 poziomie życia gwarantuje nam stały poziom życia, lub poziom, który się cofa, tak powstaje więzienie mentalne, tak możemy sprzedawać swój czas. Sama kiedyś byłam w takim więzieniu, w padłam w pułapkę czasu matrixa i wiem, że ciężko z niego się uwolnić. Ale jak mawiała Eleanor Roosevelt "Życie jest do przeżycia i trzeba zawsze mieć odwagę. Nigdy, pod żadnym pretekstem,nie należy odwracać się do życia plecami" Kiedyś grałam w gry, grałam dużo, aż się przebudziłam i uświadomiłam sobie, tak prostą rzecz, jak wolność, życie i cenę czasu. Zamiast 100lvl w grze, zbieram inwestycje i pasywny dochód. zamiast skarbów w grach, zbieram majątek na kącie bankowym. Zamiast misji i zadań w grach, zaczęłam mieć ambicje i wyznaczałam sobie wyzwania w życiu, projekty i ich realizacje. Zamiast zwiedzać lokacje w grach, zaczęłam odkrywać życie, a teraz zamierzam zwiedzać świat. Zamiast rozmów z botami, zaczęłam rozmawiać z ludźmi, poznawać cudowne osoby Zamiast grać życiem postaci w grach, zaczęłam odkrywać siebie i swój potencjał. Zamiast zdobywać życie w grach, zaczęłam odradzać się w życiu. Zamiast żyć światami fantasy, zaczęłam odkrywać, jaki cudowny jest świat. Zamiast tracić mnóstwo godzin, zaczęłam dążyć i realizować swoje marzenia. Zamiast Zamiast monotonni, wybrałam przygodę w życiu. Zamiast zabijanie potworów w grach, zaczęłam pomagać ludziom, pokonywać swoje słabości i przeszkody. Zamiast przechodzić na nowe poziomy w grach, robię to w życiu i dzięki temu się rozwijam, a moje życie staje się coraz lepsze. Wszystko to, dzięki dwóm aspektom w życiu, wyznaczeniu sobie wyzwań w życiu i odkrywaniu siebie. Cały mój świat się zmienił, a życie stało się piękniejsze i ekscytujące. Świat mi podziękował i pokazał nowe drzwi. Nowe możliwości i że mogę wszystko, być szczęśliwa, wolna i żyć. Zrozumiałam, że nie żyjąc dla siebie, nie żyjemy, lecz jesteśmy martwi, za życia. Zrozumiałam, jak łatwo uwolnić się z matrixa, niewoli i niedoli. Zrozumiałam, że poznajemy siebie, tylko dzięki podnoszeniu poprzeczki i przechodzenie kolejnych wyzwań w życiu. Zrozumiałam, że jestem zdolna i mam prawo do szczęścia. Zrozumiałam, jak życie jest cudowny, a jak wspaniali są ludzie. Tak, oto ja, Karolina Hirth, wymyśliłam sposób, na uwolnienie się od nałogów. Co możesz powiedzieć o swoim czasie i działaniu z wczoraj? Jak wygląda Twoja Linia czasu? Czy będziesz dumna/dumny ze swojego życia za 20lat? Gdzie chcesz być za 5lat? Co chcesz od życia i siebie? A teraz wrócę trochę do tematu sprzedawania i kupowania czasu, trochę w innej sferze życia i jest to także bardzo ważne. Jest tak, że czas można sprzedać, lub kupić, jest to cenny towar, bo raz stracony już się nie odzyska i wiedzą o tym mądre osoby. Podam 2 przykłady. 1. Wyobraź sobie, że masz dwa zlecenia budowlane za 2tys złoty 1 zlecenie, czyli suma 4tys, które są przewidziane na 40 godzin. 2. Szukasz dwie ekipy i sprzedajesz im zlecenia, za połowę swego zysku. Czyli dajesz im na brygadę 1tysiąc złotych, a sam masz 2 tysiące złoty i kupiony czas 40 godzin. 3. Brygady dzielisz na 2 zlecenia, czyli wykonują zadanie w 20godzin, zarabiając 1tys. 4. W tym czasie możesz poświęcić czas na kupienie jeszcze więcej czasu, czyli np. poszukanie 4 zleceń na 80godzin i wynagrodzenie 10tys. 5. Sprzedajesz czas 4 brygadom, lub dwóm brygadom. Oddając im 6tys. 4 brygady na 80godzin, to daje im 20godzin na brygadę i 1500zł za zlecenie. 6. Ty masz 40tys i kupiony czas 80godzin. Oczywiście możesz i masz czas zainwestować i rozwinąć biznes.Czego oni nie mają. 7. Gdy brygady sprzedały swój czas Tobie, co oznacza, że za dany czas i energię dostaną wynagrodzenie, gdy skończy im się czas, to nie będą mieć dochodu. Nie mają też możliwości powiększenia dochodu, bo czas i energia ich ogranicza, a Ciebie nie. Ale może podam teraz łatwiejszy przykład i bardziej znany. 1. Osoba pracuje na etacie, 10godzin na dzień i zarabia 100zł na dzień. Tygodniowo 500zł 2. Miesięcznie ma 1500zł, ma długi i nie daje rady, bo zawsze brakuje. Gdy wraca do domu, poświęca 1 godzinę na dzień, na rozwój w Ebiznesie, czy MLM czy inne opcje. (nie mając czasu nawet zamartwiać się problemami). 3. Inna osoba w tym samym czasie, z tym samym wynagrodzeniem odpoczywa, ogląda TV, gra w gry, lub inaczej spędza wolny czas, relaxując się. (zamartwiając się problemami) 4. Osoba, która poświęca czas na szukania nowych dochodów w branży, gdzie kupuje się czas. Ciężko pracuje i po pewnym czasie ma dodatkowo miesięcznie 200zł, czyli razem 1700zł 5. Druga zaś, dalej TV, gry itd.. i nadal ma 1500zł plus to co wyda na rozrywkę. 6. Nasza ambitna osoba zdobywa doświadczenia i uczy się, traci swój czas na rozrywkę, ale po jakimś czasie ma 500zł dodatkowo. Razem już ma 2000zł 7. Druga osoba nadal się frustruje, pali papierosy, piję alkohol. Zatraca się w grach i TV. 8. Po 2 latach nasza 1 osoba, ma dzięki swej pracy dodatkowo 3000tysiące złoty. Może odejść z etatu i poświęcić się działaniem wydajniejszym, lub dalej tak działać. Dodatkowe 3000zł jest pasywne, czyli daje stały dochód pasywny. 9. Druga osoba by zarobić 3tysiące musi sprzedać swój czas 120 godzin na miesiąc. Czyli stracić czas 240godzin. 10. Czyli 1 osoba kupuje w ten sposób 240godzin miesięcznie, zyskując czas na rozwój. To są 2 przykłady, ale może być ich dużo więcej, jak np. zarządzanie swoich czasie, inwestycje w siebie i przyszłość, planowanie i rozwijanie świadomości o swoim czasie. Pozostaje pytanie, a co zabiera nam czas? Czyli jak działa matrix, który nam kradnie czas i jak nauczyć się czas kupować? Jest taka ciekawa historyjka, co po sieci krąży…. „Pewnego dnia, pewien stary profesor został zaangażowany, aby przeprowadzić kurs dla grupy szefów wielkich koncernów amerykanskich, na temat skutecznego planowania czasu. Kurs ten był jednym z pięciu modułów przewidzianych na dzień szkolenia. Stary profesor miał, więc do dyspozycji tylko jedną godzinę by wyłożyć swój przedmiot. Autor nieznany Stojąc przed tą elitarną grupa (gotową zanotować wszystko, czego ekspert będzie nauczał), stary profesor popatrzył powoli na każdego z osobna, następnie powiedział: "Przeprowadzimy doświadczenie". Spod biurka, które go oddzielało od studentów, stary profesor wyjął wielki dzban (o pojemności 4 litrów), który postawił delikatnie przed sobą. Następnie wyjął około dwunastu kamieni, wielkości piłki do tenisa, i delikatnie włożył je kolejno do dzbana. Gdy dzban był wypełniony po brzegi i niemożliwym było dorzucenie jeszcze jednego kamienia, podniósł wzrok na swoich studentów i zapytał ich: "Czy dzban jest pełen?". Wszyscy odpowiedzieli: "Tak". Poczekał kilka sekund i dodał: "Na pewno?". Następnie pochylił się znowu i wyjął spod biurka naczynie wypełnione żwirem. Delikatnie wysypał żwir na kamienie, po czym potrząsnął lekko dzbanem. Żwir zajął miejsce między kamieniami ... aż do dna dzbana. Stary profesor znowu podniósł wzrok na audytorium i znowu zapytał: "Czy dzban jest pełen?". Tym razem świetni studenci zaczęli rozumieć. Jeden z nich odpowiedział: "Prawdopodobnie nie". Dobrze - odpowiedział stary profesor. Pochylił się jeszcze raz i wyjął spod biurka naczynie z piaskiem. Z uwagą wsypał piasek do dzbana. Piasek zajął wolną przestrzeń między kamieniami i żwirem. Jeszcze raz zapytał: "Czy dzban jest pełen?". Tym razem, bez zająknienia, świetni studenci odpowiedzieli chórem: "Nie". Dobrze - odpowiedział stary profesor. I tak, jak się spodziewali, wziął butelkę wody, która stała na biurku i wypełnił dzban aż po brzegi. Stary profesor podniósł wzrok na grupę studentów i zapytał ich:, „Jaką wielką prawdę ukazuje nam to doświadczenie?" Niegłupi, najbardziej odważny z uczniów, biorąc pod uwagę przedmiot kursu, odpowiedział: "To pokazuje, że nawet, jeśli nasz kalendarz jest całkiem zapełniony, jeśli naprawdę chcemy, możemy dorzucić więcej spotkań, więcej rzeczy do zrobienia". Nie - odpowiedział stary profesor, "To nie o to chodziło. Wielka prawda, którą przedstawia to doświadczenie jest następująca:, jeśli nie włożymy kamieni, jako pierwszych do dzbana, później nie będzie to możliwe". Zapanowało głębokie milczenie, każdy uświadomił sobie oczywistość tego stwierdzenia. Stary profesor zapytał ich: "Co stanowi kamienie w waszym życiu? Wasze zdrowie? Wasza rodzina? Przyjaciele? Zrealizowanie marzeń? Robienie tego, co jest waszą pasją? Uczenie się? Odpoczywanie? Dawanie sobie czasu na ...? Albo jeszcze coś innego? Należy zapamiętać, że najważniejsze jest włożyć do swego życia, jako pierwsze - właśnie KAMIENIE. Jeśli damy pierwszeństwo drobiazgom (żwir, piasek), wypełnimy życie drobiazgami i nie będziemy mieć wystarczająco dużo cennego czasu, by poświęcić go na ważne elementy. Przegramy swoje życie." Idąc tym śladem, matrix stara się nas zapełnić rzeczami, które są dla nas nie istotne, no chyba, ze ktoś uważa, że granie w gry, libacje alkoholowe, oglądanie TV, czytanie czasopism itd., to główne ambicje i cele w życiu. By się przekonać, czy Matrix nami manipuluje i kradnie nam czas, są te zadania wyżej, ale także są inne sposoby. Dlatego teraz zróbmy mały test i niech każdy się sam przekona, na ile jest niewolnikiem, a na ile wolnym człowiekiem. 1. Czy kontrolujesz swoje życie samodzielnie i masz w sobie dość samodyscypliny by planować i zarządzać swoim czasem, według swej woli? (daj sobie punkty od 1 do 10) 2. Pieniądze są odwiecznie związane z czasem, zatem pytanie, czy zarządzasz swoimi pieniędzmi, czy jesteś ich właścicielem, czy niewolnikiem? (daj sobie punkty od 1 do 10) 3. Pytanie, czy jesteś pewny, że na tym się znasz? A powiedz, na czym opierasz się? Od kogoś się uczysz? Powinno się uczyć, nie od rodziców, nie sami, ani od środowiska, ale od osób, które są ekspertami, czyli np. w sprawach finansowych od takich, co mają dużo kasy. Od tego są książki, szkolenia, kursy, poradniki. (daj sobie punkty od 1 do 10) 4. Czy dążysz do tego, by kupować czas? Czy masz świadomość i rozwijasz się? A może nie myślisz o tym ? (daj sobie punkty od 1 do 10) 5. Co dla Ciebie jest ważne w życiu i czy dbasz o to, by poświęcać swoją energię, na to, co dla Ciebie jest ważne? (daj sobie punkty od 1 do 10) Dziwnym, choć naturalnym zjawiskiem jest, że kontrolowany czas i taki, z którym współpracujemy, jest całkiem inny, niż ten niekontrolowany. Czas, którego nie było, naglę okazuje się, że jest, można zrobić dużo więcej, choć ma się wrażenie, że jest mniej. Jest to swego rodzaju efekt wypełniania czasu. Tak jak wodę w dzbanie, zatem korzystając z czasu, zaczynamy doceniać go i szanować. Nawet teraz, to czytanie poradnika, zabiera czas. Pytanie tylko, czy ten poradnik pozwoli kupić czas? Czy będzie praktyczny i coś nam da? Czy jest to dobra inwestycja w siebie i czy tracąc czas na poradnik, zyskamy go potem. Ja uważam, że czy ktoś chce, czy nie, to ten poradnik zadziała automatycznie. Jak będzie, czas pokaże i wyda swe owoce, lub nie. Jak chcesz poznać różnice, to zrób sobie test 7 dniowy, kontroluj swój czas i rządź nim, planując, wyciągając wnioski i uświadamiając sobie, jak potraktowaliśmy swój czas, 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Na podstawie swych obserwacji poznasz prawdę, poczujesz ją i zrozumiesz. Ważną kwestią jest obserwacja, to jest podstawa w wychodząc z matrixu, mieć świadomość siebie, swego otoczenia i działań. Gdy mamy świadomość i wyciągamy wnioski, to niesamowicie dużo zaczynamy widzieć. Inaczej odbierać życie i świat i rozumieć schematy. Przypomnijmy sobie jeszcze raz linie czasu, pamiętając, że nasze działanie mają 2 cechy Albo coś nam dają i kupują czas. Albo nic nie dają i zabierają czas. Jest to także kwestia mentalna, czyli kwestia interpretacji i wyciągania odpowiednich wniosków. Pytanie, czego tak naprawdę chcemy? Po co to robimy, co robimy? Jakie chcemy mieć efekty? I Co na m to daje? Doba ma 24godziny na dobę, każdy ma tyle samo i od nas zależy jak wykorzystamy czas. Zwróćcie uwagę, że czas to linia i kiedyś nam się kończy, dlatego czym dłużej zwlekamy, tym mniej czasu mamy, każda minuta, która przeminęła, każda godzina, która była, już nie wróci i zawsze zostaje, to, co jest i będzie. Czy jest to dowód matrixu? Ja uważam, że tak, bo jak wytłumaczyć, że większość ludzi marnuje swój czas i sprzedaje go, choć jest to sprzeczne z tym, co chcemy? Podsumowując temat, by wyjść z matrixa i poczuć różnice czasowe, trzeba. 1. Prowadzić ze sobą dialog wewnętrzny z pytaniami, czego chce? Czy to, co chce, daje mi to, co robię? A jak nie wiem, czego chce, to, kim jestem? Czy to, co robię daje mi wolność? Czy czuję się z tym dobrze? Czy to mnie spełnia? Czy to mój cel na przyszłość? Czy czuje, że żyje? Czy życie mi nie ucieka? 2. Kontrolować swój czas i brać odpowiedzialność za niego?, pytaniami – czy odpowiednio dążę do swego celu, co sprawia, że żyje? Czy wykorzystuje czas na sukces, czy na marnowanie go? Czy jestem dumny/dumna z tego dnia? Czy dałam z siebie to, czego oczekuje od siebie? Czy był to czas spędzony według planu i mojej woli? Czy sprzedaje swój czas, czy kupuje? (planowanie, to ważna kwestia) 3. Świadomość swych czynów i branie za nie odpowiedzialność – Czy wiem, co mi daje czas, który przeminął, który planuje wykorzystać. Czy spędzony czas, to moja wola, czy schemat matrixu? Jakie konsekwencje będę ponosić, jakie zalety, wady? Co mi to da? 4. Sprawdzanie siebie – np. zapisujemy sobie plan na 2 tygodnie, co chcemy osiągnąć, zrobić, jak wykorzystać, planując sobie szczegóły. Potem schować plan i po dwóch tygodniach zrobić sobie analizę, na ile udało się nam zaplanować i mieć kontrolę nad swym czasem. W ten sposób widzimy efekty matrixa, nasze słabości i swoją siłę. Zatem jeśli nie boisz się poznać rzeczywistość, to zobacz i określ swój czas. 5. Pamiętajmy, że linia czasu, jest linią, każda doba jest jak ciastko, niezjedzone, tracimy je bez powrotnię. 6. Kupujmy czas i się rozwijamy, bo czym większa inwestycja w siebie i swój czas, tym więcej go kupimy, a jest to towar bezcenny, o który warto walczyć, by mieć go potem na swoje życie, a nie życie matrixu. Teraz opowiem o sobie i swoich doświadczeniach i lekcjach, wnioskach i zaletach. Miałam swoją wiedzę na dane tematy, mam ją od urodzenia, ale poddałam się schematom rodziców jak większość. Dlatego robiłam jak chcieli, przestałam wierzyć w siebie, i szłam z prądem życia. Nie było to, co chciałam, tłumiłam swe emocje, myśli, marzenia i pragnienia, byłam niezadowolona, ale wmawiałam sobie, że trzeba się cieszyć tym, co mam. Zatem grałam swoją rolę, wmawiałam sobie, żyje, jest dobrze, mam nogi, mam ręce, mam umysł i rodzinę, to jest dobre. Jestem zdrowa i nie mam, na co narzekać, wmawiałam sobie, ciesz się tym, co masz i nie wychylaj się. Ale w moich oczach był smutek, czegoś mi brakowało. Nie czułam sensu życia, czułam się, jakby moje życie było gówno warte, a świat był do dupy, a zatem jak tak jest, to trzeba się z tym pogodzić i tylko, aby przeżyć ten dzień, ten jedyny dzień, a potem kolejny i jakoś to będzie. Nie czując potrzeby życia i pragnąć śmierci, wmawiałam sobie, ważne by żyć, samobójcy to tchórze, świat jest zły, ale trzeba żyć. Zamknęłam się w swoim świecie, poszłam do pracy, robiłam, co mi kazali, myśląc o tym, oby szybko minął dzień. Wracając do domu i widząc to szarość w oczach rodziny, nie widziałam sensu takiej egzystencji, ale brakowało mi odwagi. Zatem by zabić czas, by nie myśleć o tym, jaki jest zły świat, zaczęłam oglądać filmy, dużo spać, zaczęłam grać w gry i to mi dawało satysfakcje, ponieważ i filmy i gry powodowały, że nie myślałam o tym, jaki paskudny jest świat, jacy wredni są ludzi i jakie życie jest do dupy. Mijały dni, tygodnie i lata, a szlam z prądem systemu, choć znałam matrix. Pracowałam na etacie, biorąc to, co mi dają, a wolnych chwilach gry, filmy, piwo, narkotyki, słodycze na depresje. Czułam się tylko wolna wtedy, gdy uwalniałam się od życia, gdy mogłam zapomnieć, jak marnuje swój czas. Swego czasu grałam po 14godzin na dzień, czasami głodując, cierpiąc, trolując ludzi ze złości, a gdy gry mnie męczyły, to oglądałam filmy. Nie chciałam przybywać czasu z ludźmi, bo oni mi przypominali, że są nieudacznikami, tak jak ja. Ze jesteśmy tylko bydłem, kupą która marnuje swe życie. Bolało mnie to i nie mogłam na nich patrzeć, zatem chowałam się w swoim pokoju, lub samotnie w lesie, lub pijąc przy nich, by szybko się ogłupić i zaniżyć swój mózg do ich poziomu, udawałam i tłumiłam swe emocje, przeklinając swój los. Kilka razy postanowiłam zrobić ten krok, zmienić swoje życie, lub się zabić, ale prąd życia był zbyt silny, a ja zbyt słaba, dalej sobie wmawiałam, że jest dobrze, ze tak już musi być, jestem biedna i tak będzie, nie mogę być tym, kim się czuję i nie mogę otaczać się wśród ludzi, którzy mnie rozumieją. Nie miałam tak naprawdę nikogo, z kim mogłabym pogadać, bo wiedziałam, że wszyscy za bardzo wierzą w swoje życie i ten los, pogodzeni, ogłupieni. Jakby świadomie dali sobie wyciąć mózg. Jakby ktoś pozostawił im tylko myśli zwierzęce, a nawet gorzej, bo zwierzęta są bardziej honorowe. Mijały lata, a ciężar był coraz silniejszy, a ja stałam w swoim miejscu, naglę powiedziałam sobie, dość, nie wytrzymam już i postanowiłam iść pod prąd, bojąc się nowego, bojąc się swych decyzji i konsekwencji, walki ze światem, nie mając siły. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że przez 10lat jestem na tym samym poziomie i już nie odzyskam tego czasu, straciłam, sprzedałam je, jak kawałki duszy, jak siebie samą. Wtedy zaczynało się zmieniać moje życie, postanowiłam się uwolnić od narkotyków, gier i zacząć mieć cel, zacząć walczyć o wolność. Wtedy firma, w której byłam, padła i zostałam bez pracy, ale rozdmuchaną wizją, powiedziałam sobie, dość z etatem i czas zacząć działać. Zaczęłam wykorzystywać swoją wiedzę i umiejętności, uczyć się i robiąc to, czego inni się bali. Wyznaczyłam sobie cele, marzenia i jakie życie chce mieć i zaczęłam iść pod prąd. Powstawało pytanie, co z moim życiem, jakie straciłam?, ta myśl mnie bolała i to cholernie, byłam zła na siebie, ale postanowiłam wyciągnąć wnioski, wyciągnąć z tego ile się da, aby tu i teraz być mądrzejsza, aby na przyszłość być lepsza. Dziś mija około 2 lat i nie żałuje tej decyzji, wiele się zmieniło, poznałam cenę czasu i swego życia, w tym czasie poznałam siebie i tego, czego naprawdę chce, co mnie naprawdę bolało. Cel i dążenie do niego pozwoliło mi poznać cudownych ludzi i od nich się uczyć, zmienić swoje podejście i uwierzyć w siebie, kupić czas i zacząć widzieć, jak cenne może być życie. Paradoksalnie, gdy się poddałam i nie miałam nic do stracenia, to odnalazłam siłę. Mogę także uczciwie powiedzieć, że znam cenę czasu i życia, ponieważ znam obie strony, matrixa i życia. Pozdrawiam Karolina Hirth :)
kalola
Avatar użytkownika - kalola
2013-12-21 09:49:57

Wystarczy odnaleźć w sobie duszę dziecka i cieszyć się tym co małe i wydawać by się mogło zwyczajne oraz nie tracić pogody ducha i odnajdywać sens w każdej przeżytej chwili, bo czasu nie zatrzymasz, możesz jedynie sprawić aby był niezapomniany i wyjątkowy.
rama83
Avatar użytkownika - rama83
2013-12-21 11:29:21

Upływ czasu odczuwam coraz bardziej. Tak to jest, kiedy człowiekowi stuknie trzydziestka :) Jak ograć czas? Nie ma na to recepty, nie ma na to sposobu. Trzeba zaakceptować przemijalność czasu. Trzeba robić wszystko, żeby potem nie mieć poczucia, że czas ucieka między palcami... Trzeba żyć chwilą, smakować każdy moment, niczym dobre wino. Nie czuję się jakoś specjalnie staro, jeszcze nie. Myślę, że lepiej próbować robić różne rzeczy, niż potem żałować, że się nie spróbowało. Bo wtedy zostaje już tylko gdybanie. Ktoś np. boi się iść na studia, a potem do końca życia będzie się zastanawiał nad tym, co by było gdyby jednak na nie poszedł. Trzeba jak najlepiej wykorzystać czas, jaki został nam dany. W końcu "nie znamy dnia, ani godziny". Łatwo jest tak mówić, gorzej realizować. Ludzie lubią trwonić czas, odkładać wiele rzeczy "na jutro". Liczy się dziś, to jacy jesteśmy od wschodu słońca.... Czasu nie da się oszukać, myślę, że trzeba za to codziennie stawiać sobie nowe cele i wyzwania.... Trzeba wyciągać wnioski, by nie popełniać wielokrotnie tych samych błędów.... Tkwiąc np. kolejny raz w tak samo toksycznym związku. Mija kolejny rok, idą kolejne święta. To czas podsumowań i bilansów. Niby w tym roku znalazłam miłość i szczęście (właściwie, to w grudniu zeszłego roku poznałam mojego - już teraz - męża). Ale ta przemijalność czasu mi coraz bardziej doskwiera.... Może ze względu na to, że prawie od roku siedzę w domu i praktycznie każdy dzień wygląda podobnie do poprzedniego, poprzedni do następnego.... Jestem w wieku produkcyjnym, a nie mam pracy. Żeby właśnie zagłuszyć to poczucie bezczynności i jak najlepiej wykorzystywać ten nadmiar wolnego czasu podjęłam się wolontariatu. Przynajmniej mam poczucie, że robię coś dobrego, robię coś dla kogoś. I nie marnuję czasu aż tak bardzo.
Reklama
Avatar usuniętego użytkownika
Uleczkaa38
Avatar użytkownika - Uleczkaa38
2013-12-22 12:31:33

Myślę, że tak naprawdę możemy ograć czas tylko w jeden sposób. Po prostu mimo upływu czas czuć się tak, jakbyśmy wciąż mieli po 18 lat..
kama185
Avatar użytkownika - kama185
2013-12-23 20:15:40

Recepta na bycie szczęśliwą? Sposób na spowolnienie upływającego czasu? Pff. Sama bym chciała to wiedzieć. Niestety czasu nikt nie da rady zatrzymać, czy nawet spowolnić. A szkoda... Mam dopiero 19 lat, ale sama cierpię na "brak czasu". Wiele osób zapewne zapyta: "Co taka młoda może wiedzieć o życiu? To jeszcze dziecko! Co ona może wiedzieć o prawdziwych problemach, o ciężkiej pracy? Przecież jej największym problemem jest na pewno to - jakim kolorem lakieru pomalować sobie paznokcie, a nie problem dotyczącym szybkiego mijania czasu!" Zapewne, gdy będę starsza, też tak będę mówić o osobach dużo młodszych ode mnie. Jednakże pomimo młodego wieku, mam możliwość zaznania problemu - brak czasu. Jestem obecnie w klasie maturalnej. Co za tym idzie? Nauka, nauka i jeszcze raz NAUKA. Jak wygląda mój dzień? Wstaję rano, idę do szkoły, kończę około godziny 14, następnie zajęcia dodatkowe przygotowujące do matury, kolejne godziny mijają, wracam do domu, czas rozpocząć naukę na jutrzejszy dzień. Naukę, która nie trwa tylko 3 godziny. No niestety muszę więcej czasu poświęcić, by pochłonąć cały materiał obowiązujący na drugi dzień, plus powtórzenie wszystkiego, co było zadane na poprzednie dni. I tak czasem schodzi do 1-2 w nocy. Takie tam kilka godzin nauki. Niektórzy na pewno stwierdzą, że przesadzam, że się użalam. Że na studiach będzie gorzej. Możliwe. Ale, gdy mój dzień składa się tylko z nauki, to kiedy mam znaleźć czas dla siebie? Jak mam znaleźć czas na przeczytanie książki, obejrzenie filmu? Codzienna monotonia czasem potrafi nieźle dobić człowieka. Brak snu, również źle wpływa na organizm. A jak ma być inaczej, skoro mogę sobie pozwolić na maksymalnie 5 godzin snu? Czasem mam ochotę rzucić wszystkimi książkami w kąt i wyjechać jak najdalej. Jedynie w weekend mam możliwość się zrelaksować i spędzić miło czas, obijając się. Oczywiście w niedzielę już nie, bo należy znowu się uczyć. Wiem, że inni mają gorzej. Jestem świadoma, że wiele ludzi ma gorsze problemy, niż ja - młoda dziewczyna, która narzeka na brak czasu, bo musi poświęcić swój czas nauce... Ale ja tak naprawdę nie narzekam. Tak naprawdę cieszę się każdą chwilą życia i zawsze staram się dostrzec te dobre strony, plusy. Nawet jeśli nie da się ich początkowo zauważyć. Bo co mi da rozpaczanie? Użalanie się? Tylko zmarnuję czas na niepotrzebne rozmyślania nad sensem życia. Od zawsze kieruję się zasadą - carpe diem. Staram się łapać chwilę i cieszyć drobnostkami. Życie nie jest takie złe. Nawet, gdy widzę, jak szybko mija dzień, jak przemija minuta za minutą, wiem, że rozmyślanie nad tym, nic nie pomoże. Choć nie zaprzeczę, że jednym z moich marzeń jest właśnie sprawienie, by doba miała więcej godzin ;) Tak z 30 godzin i już byłoby o wiele lepiej ;) Jak spotkam złota rybkę i ofiaruje mi 3 życzenia do spełnienia, to na pewno o to poproszę ;D Uważam, że ludzie, którzy nie mają czasu dla siebie, ponieważ cały dzień mają zawalony np. siedzeniem do późna w pracy, kilkugodzinną nauką jak w moim przypadku albo innymi zajęciami, tak naprawdę nie powinni się zamartwiać, że czas ucieka im niczym piasek pomiędzy palcami. Przynajmniej robią coś pożytecznego, a nie marnują czas na bezsensowne siedzenie przed telewizorem i obijanie się. Rozumiem, że taki menel jest szczęśliwy mogąc siedzieć całymi dniami z koleszkami swojego pokroju, przed sklepem sącząc ukochanego browarka. Ale co to za życie? Marnowanie dnia!! Cennego czasu!! Dlatego cieszę się, że przynajmniej ja nie marnuję swojego czasu, tylko "marnuję go", poświęcając się i ucząc. Przecież ta ciągła nauka wyjdzie mi na dobre. Dzięki temu dostanę się na studnia i kiedyś o ile dopisze mi szczęście znajdę wspaniałą pracę. Lepsze takie życie i takie "marnowanie" czasu. Dlatego uważam, że zawsze należy starać się dostrzec te dobre strony. Nie należy przejmować się szybko upływającym czasem, lecz cieszyć się z danej chwili. Doceniać to, co się dzieje teraz. Należy żyć tak, byśmy kiedyś wspominali dawne czasy z uśmiechem. Bo życie mamy tylko jedno. Rozmyślając o przeszłości, analizując to, ile już przeszliśmy, ile dobrego mamy za sobą, nie wykorzystujemy sposobności, by teraz żyć jeszcze szczęśliwiej. Sprawiać, by teraz również móc żyć szczęśliwie i cieszyć się życiem. Dlatego - carpe diem i do przodu!
izabela81
Avatar użytkownika - izabela81
2013-12-24 10:26:30

Czytając bardzo wciągającą książkę czuję się jakbym rzeczywiście zatrzymała czas. Nie liczy się wówczas nic prócz bohaterów, z którymi wszystko przeżywam, jakbym była tam, w samym centrum wydarzeń.
karolinahirth
Avatar użytkownika - karolinahirth
2013-12-25 03:05:12

Mamy dwie skrajności, całkowite przeciwne dwie idee. Jedni uważają, że czas się pokonuje ciesząc się jak dziecko, a inni że trzeba mieć wyzwania i kontrolować swoje życie. Więc jak jest ze szczęściem i czasem? 1 idea mówi, że szczęście jest tu i teraz, należy cieszyć się tym co się ma i skupić się na teraźniejszości, bo jak nie potrafimy być teraz szczęśliwi, to potem też nie będziemy 2 idea mówi, że szczęście to wynik wyzwań i pracy i rozwoju na drodze i skupienie się na przyszłości, dążenie do sukcesów, mówi że to efekt odwagi i czym większa odwaga do spełniania marzeń, tym większe szczęście. Czyli to dążenie do celu, które ma dać to, czego pragniemy. Nasuwa się mi kilka wniosków, po 1, że to kwestia urodzenia i życia jaki daje los. Jedni rodzą się w dobrych rodzinach, mają porządny dom, spokojne życie i ułatwiony start. Takie osoby pewnie mogą się cieszyć tym co mają, a gdy komuś los przynosi ciężkie próby? głód, patologię, tragedie? brak godności, walka o życie? wtedy takie osoby muszą walczyć, bo mają trudniejszy start, muszą dążyć do życia, jakie mają inni i jakie chcą mieć też. Po 2 może to kwestia ambicji, osobowości, jedni lubią skromność, spokój, uległość, inni wyzwania, walkę i ambicje, jedni to buntownicy, liderzy, inni cieszą się, będąc sługami? Po 3 i jest to mój trzeci wniosek, że może prawda jest gdzieś po środku? jakby się tak zastanowić, to znalezienie drogi, celu, który będzie zgodne z nami, cel który wiąże się z pasją, wtedy droga do celu może być szczęściem. Ale jest mały haczyk, nie każdemu dany taki los, nie każdy odkrywa swoją pasje, a jak już odkryje, to nie każdy potrafi z niej wyżywić się i zapewnić rodzinie godne życie. To nasuwa kolejny wniosek, że jednak trzeba szukać szczęścia, celu, rozwijać się, uczyć się. Choć z drugiej strony, taka osoba może szukać całe życie szczęścia i go nie odnaleźć, zatem czy nie warto cieszyć się tym co się ma? Moja odpowiedz jest taka, opierając się o swoje doświadczenia i myślenia. Najpierw próbowałam 1 idei, dopasowywać się do świata i życia, ciesząc się tym co mam i skupiając się tym co jest teraz. W ostateczności i sumą tego było, że zmarnowałam sobie 10lat życia, a może nawet 18lat. Twierdzę tak, ponieważ choć niby złego życia nie miałam, to nie byłam szczęśliwa, nie byłam wolna, nie byłam zadowolona i nie czułam motywacji do życia, a lata uciekały. Dlatego postanowiłam iść w drugą stronę. Przestałam grać w gry, oglądać filmy godzinami i włóczyć się bez celu. Mając cel, ambicje, zaczęłam skupiać się na tym co chce osiągnąć. Wyciągając wnioski z przeszłości i oczekując przyszłości. To obudziło we mnie nowe rzeczy, nowe spojrzenia na świat, pragnienia i odnalezienie siebie. Chcąc nie chcąc musiałam pracować nad sobą, nawet iść do psychologa by rozwiązać swe problemy. Nie dało mi to większego szczęścia, bo mój cel jest bardzo ambitny i trudny, moje marzenia są trudne do osiągnięcia, a to rodzi wątpliwości, ataki i nowe przeszkody. Ale stałam się mądrzejsza, poznałam więcej pozytywnych osób, pozytywnych stron życia i wiem, że mam misje do wykonania, zatem nie poddaje się. Bo chce wygrać na końcu i być dumna z siebie. Dziś mogę powiedzieć, że wiara w szczęście tu i teraz nie była dobra dla mnie, moja droga to wyzwania, jak nie mam wyzwań, to mam doła. Jak nie mam celu, to nie czuje, że żyje. Nie mając wizji przyszłości, nie widziałam sensu życia, teraz mam wiarę, nadzieje i misję do wykonania, jak w grze, dlatego już nie muszę grać, bo mam bardziej ryzykowną misje. Chce być szczęśliwa, ale wiem, że chce przejść tą drogę, która będzie nie raz bolesna, będę upadać, wątpić i się bać, ale wiem, że by być sobą, być tam gdzie chce być i mieć takie życie jakie chce mieć, wymaga ciężkiej pracy i odwagi, wytrwałości i nauki. Lecz istotne jest Inspiracja i spostrzeganie świata, bo myślenie i na kierunkowanie tworzy nawyki myślowe. Czyli jak jak ktoś skupia swe myśli negatywnie, to tak widzi świat, gdy ktoś kieruje myśli pozytywnie, to też tak kieruje świat. Tu trzeba uczyć się równowagi, to lekcja na całe życie, ale faktem jest, że gdy próbowałam żyć tu i teraz, to było mi źle, a co za tym idzie, narzekałam i widziałam świat w ponurych barwach. Co powodowało, że wpadłam w schemat kreowania sobie myśli, że jeśli świat jest do dupy, to po co się starać. Nawet gdy próbowałam cieszyć się grami, czekoladą, lodami, filmami, trawą, słońcem, niebem i deszczem, to byłam zła na świat, siebie i ludzi. Zrozumiałam to, jak zaczęłam mieć cel i pracując nad tokiem myślenia i swoimi schematami.... Pytanie czy ta droga jest dla każdego? Nie mi to osądzać, każdy sam powinien podjąć decyzje i zastanowić się nad sobą, zadać sobie 5 główne pytania. 1. Jakie chce, by moje życie wyglądało za 5 lat (zamykając oczy, zacząć marzyć, aż na twarzy będzie uśmiech, a serce będzie bić z podniecenia nad tym co sobie wyobrazimy) 2. O czym ja marzę? jakie są moje marzenia? (Pisać sobie na kartce ile się chce, pisać o rzeczach, które sprawiają, że cieszymy się, że nam się to podoba) 3. Czy środowisku, ludzie wśród których się otaczam, to jest to co mi daje szczęście i spełnienie i zadowolenie ze swojego życia? (warto sobie zrobić dialog wewnętrzny, lub zapisać na kartce osoby jakie znam i czy jestem przy nich szczęśliwy/szczęśliwa) 4. Czy jestem tym kim chce być, czy może tym kogo udaje, dostosowując się do świata i innych ludzi? 5. Czy jestem tam gdzie chce być? czy moje życie daje mi to co chce, lub czy zmierza do tego co chce? Na podstawie tych 5 pytań, każdy raczej powinien wiedzieć czy to jest to, czego pragnie, lub chociaż przybliżyć się do poszukiwań sensu swego życia i tego kim jest. Zatem Co Tobie da szczęście?
karolinahirth
Avatar użytkownika - karolinahirth
2013-12-25 03:14:04

Więc czym jest CZAS, dla wolności? Moim zdaniem wolność, to możliwość wyboru i jest to aspekt, który chce pokazać, bo dla naszego czasu jest ważny. Zakładamy, że mamy problem jakiś, zawsze są jakieś problemy. Idąc tym tropem wyciągam wniosek, że by być wolnym i mieć czas, to trzeba mieć cel. Bo jak można określić, co się chce, którą drogę wybrać, jak się nie ma celu? Zobaczmy jak to wygląda na wzorze. Mam Cel + Mam kilka dróg + Analizuje i wybieram drogę, która pasuje do celu = Wybieram świadomie drogę do celu = decydujemy o swoim czasie i zdobywamy czas. (rozwiązuje problem, czym szybciej go rozwiąże,tym więcej czasu mam dla siebie) Nie mam celu + Mam kilka dróg + Nie mam, co analizować, nie mam podstaw by wybrać drogę = Ktoś za mnie wybiera mi drogę, sprzedajemy czas na cudze cele. (ktoś za nas rozwiązuje, ale przecież jak decyduje, to rozwiązuje swój problem, więc się sprzedaje czas i traci się go, na rozwiązywania cudzych problemów ) Mój wniosek - jak chcemy wygrać z Czasem, to musimy kontrolować swój czas, a nie być jak liść na wietrze. Pozdrawiam :D
igielka
Avatar użytkownika - igielka
2013-12-27 15:29:45

Najpiękniej i najlepiej o czasie wyraził się Kohelet. Żyję zgodnie z jego myślą. I wcale nie mam ochoty na to, aby ograć czas. "Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju". (Księga Koheleta) Lubię czytać te słowa, powtarzać je, umiem je właściwie już na pamięć, wrosły w moją świadomość, w moje życie, są ze mną, istnieją, żyją we mnie, są częścią mnie. Często je cytuję, wymawiam na głos. Pozwalają mi żyć,żyć szczęśliwie i cieszyć się każdą chwilą.
sebastianjena
Avatar użytkownika - sebastianjena
2013-12-28 12:02:48

Osobiście uważam, że nie ma żadnego sposobu, aby wygrać z czasem. Za to jak najbardziej można postarać się o dobre jego wykorzystanie. W końcu nie wiadomo ile nam go jeszcze pozostało... Dlatego warto żyć chwilą, odnaleźć w sobie dobro i dzielić się nim z innymi. Każda sekunda staje się wyjątkowa, jeśli samemu się na ten stan zapracuje. W ciągu właśnie takiej sekundy wbrew pozorom może zdarzyć się naprawdę wiele. Można odmienić zarówno czyjeś życie, jak i swoje. Wtłoczyć w czyjeś serce szczęście, miłość, siłę, aby zacząć naprawdę żyć. Pieniądze, sława.. Nic z tych rzeczy nie sprawi, że poczujemy się całkowicie spełnieni. Niby mamy wtedy wszystko, lecz paradoksalnie nie mamy nic. Najcenniejszym skarbem, który sam zresztą w swoim życiu odnalazłem, jest ukochana osoba. Której można w nieskończoność wyznawać, jak bardzo się ją kocha, na którą zawsze można liczyć, czuć się dzięki tej osobie szczęśliwym, jednocześnie obdarowując tę osobę tym samym. Wtedy właśnie czas praktycznie nie ma znaczenia. Upłyną miesiące, lata, dekady.. Może i zestarzejemy się fizycznie (chyba, że doczekamy się jakieś magicznej mikstury :>), ale tam w środku będziemy wciąż tacy sami. A wtedy potem, na łożu śmierci, uświadomimy sobie, z łezką w oku, że warto było. Warto było pojawić się na tym świecie, dorosnąć, zakochać się, założyć rodzinę... Tak właśnie sobie wyobrażam walkę z czasem, albo raczej po prostu jego zaakceptowanie :)
alkatraz
Avatar użytkownika - alkatraz
2013-12-28 15:32:07

Z roku na rok, coraz częściej przez głowę mą przechodzą przeróżne myśli związane z przemijaniem. Czas pędzi szybko, zbyt szybko. Kiedy byłam dzieckiem wskazówki tykały powoli, dzisiaj mkną w ekspresowym tempie. Z zachwytem czytam książki o Indianach, którzy żyją bez zegarków, na wszystko mają czas. Z przerażeniem zauważam, że w naszym społeczeństwie wszyscy się spieszą, czasu zawsze jest mało. Każdy planuje, co będzie jutro, ale przecież tak naprawdę nikt nie wie czy jutro w ogóle dla niego nadejdzie. Szalenie podoba mi się urywek wiersza ks. Twardowskiego ,,Mówi się - Do jutra. a umiera dziś”. Co ze znanym powiedzeniem ,,Carpie diem” - ,,Chwytaj dzień, chwytaj chwilę” - czyżby poszło w niepamięć? Za czym wszyscy gonimy? Dlaczego nie mam czasu spokojnie usiąść i docenić piękna dnia – wspaniałego słońca, wędrujących chmur, śpiewających ptaków.. Moim ulubionym sposobem na ogranie czasu jest wyłączanie telefonu. Chcę odpocząć, rozkoszować się chwilą, nie mam ochoty bycie niewolnikiem aparatu, który kradnie cenny czas. Zrezygnowałam z oglądania tv, ponieważ zauważyłam, że ówczesne programy ogłupiają, czas z nimi spędzony jest zmarnowany, można go było wykorzystać inaczej. Lubię gromadzić wspomnienia w postaci zdjęć, widokówek lub innych pamiątek, powracam do nich na bieżąco i rozkoszuję się chwilą która minęła, ale została zaklęta na zawsze. Łapczywie chwytam każdą mijającą sekundę życia, aby nie żałować na starość źle wykorzystanych minut, dni, miesięcy, lat. Lubię przystanąć na ulicy i przysłuchiwać się odgłosom miasta. Nie róbmy wszystkiego ,,na wczoraj”, nie planujmy jutra, cieszmy się obecną chwilą i pamiętajmy, że czas się nie cofnie! Nie myślmy tylko o sobie, bo fakty są takie, że jesteśmy niewolnikami globalizacji, konsumpcjonizmu, Internetu, krępują nas łańcuchy, które duszą nasze szyje. Wyjdźmy do ludzi, nie żyjmy tylko pracą, same pieniądze nie zagwarantują nam dobrego życia, a mogą zniszczyć nam najcenniejsze nasze dobro – zdrowie.
Luthien_Alcarin
Avatar użytkownika - Luthien_Alcarin
2013-12-28 19:02:20

Czas nie jest graczem, szulerem, cyrkowcem: nie możemy go ograć czy stanąć z nim w zawody. Za to możemy go tolerować, tym samym pozwalając sobie na szczęście. Tak to w życiu bywa że ile razy chcemy dać upływającym dniom przytyczka w nos, sami wychodzimy z obolałym kinolem. Jak nie poobijać się w całej tej jednostronnej walce? Najlepszym lekarstwem jest akceptacja i świadomość. Każdy wiek ma swoje prawa, swoje przywary i radości. W dzieciństwie jesteśmy beztroscy, ale mało decyzyjni, czym więcej mamy wolności, samodzielności, tym więcej obowiązków. Dorosłość to slalom między pracą, domem, dziećmi, pracą, Tesco, pracą… a my coraz częściej wzdychamy do spokoju. Spokój z kolei często okraszony jest zmarszczkami i bólem stawów: i znów tęsknimy za tym czego nie mamy. Być może upływający czas łatwiej jest tolerować tym, którzy każdy etap swojego życia wyciskają jak cytrynę ze świadomością że będziemy musieli go wypić, więc odpowiednio go słodzą: marzeniami, wspomnieniami, ludźmi. Ciągle bieganie, dążenie, przeskakiwanie siebie i wszystkich w koło jest męczące, a przecież szkoda życia marnować na ciągłą zadyszkę. Po prostu musimy dać sobie trochę wytchnienia, trochę czasu...
takahe
Avatar użytkownika - takahe
2013-12-28 19:04:18

"...Tylko dajcie mu czas, dajcie czasowi czas..."
lokesh
Avatar użytkownika - lokesh
2013-12-31 08:22:13

Fajnie sie czyta takie wpisy,tylko pytanie:po co to wszystko? Czasu i tak sie nie oszuka!:)Zycie nalezy brac takie jakim jest.
izabela81
Avatar użytkownika - izabela81
2013-12-31 09:56:21

A zauważyliście, że czas leci wolniej gdy się nudzimy?
agatrzes
Avatar użytkownika - agatrzes
2014-01-01 15:17:09

Moim zdaniem z czasem wygrać się nie da, ale czy to oznacza, że trzeba stresować się jego upływem? Nikt nie zaprzeczy, że każdy kolejny dzień życia zbliża nas do śmierci, ale czy to oznacza, że zamiast żyć pełnią życia mamy przygotowywać się na to, co nie nieuniknione? Zawsze można zakopać metrykę głęboko w szafie, albo tak jak moja szefowa 50+ ubierać w sklepie dla małolatów i odkrywać to, co w pewnym wieku zamiast zachwytów wywołuje niesmak - powiedzenie „ Z tyłu liceum, z przodu muzeum” skądś się wzięło. Można też chirurgicznie „naciągnąć” sobie tu czy tam, albo wstrzyknąć botox, byle nie zapomnieć, że stosuje się miejscowo, w żadnym wypadku nie spożywa... Sposobów na ogranie czasu jest mnóstwo, ale czy one rzeczywiście przynoszą pożądany efekt na dłuższą metę? Bo, czy „podrasowanie” zewnętrznej powłoki sprawi, ze naprawdę kogoś oszukamy ? Ja od jakiegoś czasu mam nieustająco 25 lat ( pewnie za kilka lat wiek moich dzieci zacznie mnie zdradzać i aż nie chce mi się wierzyć, że kiedyś sobie dodawałam). Czytam literaturę dla młodzieży, która przypomina mi smak pierwszej miłości, młodzieńczego zauroczenia i problemy, których już nie mam. Pozwala mi zapomnieć o doświadczeniu, rozwadze i odpowiedzialności. Przypomina mi o spontaniczności i sprawia, ze przez jakiś czas czuję się „wolna” od swojego życia... Robię to na co mam ochotę i nie słucham, gdy ktoś mówi, że w moim wieku to już nie wypada i nie przejmuję się zgorszonymi spojrzeniami ( Wprawiłam ostatni sąsiadki w zakłopotanie, kiedy razem z dzieciakami zjeżdżałam na sankach, bawiąc się przy tym jak za dawnych lat) Żyję i korzystam z uroków życia, póki własne ograniczenia nie „przykują” mnie do łózka, choć pewnie i wtedy znajdę jakiś złoty środek na „oszukanie” starości
karin
Avatar użytkownika - karin
2014-01-01 16:09:09

Po pierwsze dziękuję za przepiekne cytaty z książki ... "Gdyby był mądrzejszy, mógłby zachwycić się urodą wschodu słońca ..." Nic dodać, nic ująć. Może chodzi właśnie o przewartościowanie spraw, którymi żyjemy, by znaleźć to, co najważniejsze i temu poświęcić czas ... by odrzucić to, co w gruncie rzeczy zupełnie nieistotne i nie tracić na to cennego czasu ?
aishiteru
Avatar użytkownika - aishiteru
2014-01-01 16:37:38

To ja tylko czekam, aż spadnie śnieg! W zeszłym roku obiecałam sobie, że ulepię bałwana, ale jakoś nic z tego nie wyszło (bo pomyślałam sobie, że może jestem na to za stara...). A skoro można zjeżdżać z dziećmi na sankach, to i można ulepić bałwana! :) Przedwczoraj oglądałam pewien film i jeden z bohaterów powiedział (nie pamiętam dokładnie, ale sens zachowany): "Czymże jest życie? Naturalnym umieraniem". To mnie trochę pesymistycznie nastawiło... ja sama nigdy bym tak życia nie określiła, a jakoś bardzo mnie to uderzyło, bo chyba coś w tym jest. Trzeba więc to naturalne umieranie jak najlepiej wykorzystać.
konrad47
Avatar użytkownika - konrad47
2014-01-02 18:48:57

Najważniejsze jest to aby szczęśliwie wykorzystać każdą godzinę, minutę i sekundę naszego życia.
izabela81
Avatar użytkownika - izabela81
2014-01-03 11:09:17

"Czas to nie dro­ga szyb­kiego ruchu po­między kołyską a gro­bem, czas - to miej­sce na za­par­ko­wanie pod słońcem." - Phil Bosmans
Odpowiedz