Beksińscy. Portret podwójny

Ocena: 5.56 (32 głosów)

,,Zdzisław Beksiński nigdy nie uderzy swojego syna.

Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna".

To nie jest książka o znanym i modnym malarzu, który malował dziwne i straszne obrazy. To nie jest książka o jego mrocznym synu, który fascynował się śmiercią i tak długo próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało. Ani też książka o obsesjach, natręctwach, fobiach i artystycznych szałach. Ani też o karierze, pieniądzach, wystawach i krytykach. To nie jest książka o dziwnych uczuciowych związkach, fascynacji muzyką i filmem oraz nowymi technologiami. To nawet nie jest książka o ludziach, którzy pisali dużo listów.

To książka o miłości - o jej poszukiwaniu i nieumiejętności wyrażenia. I o samotności - tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić. O tym, że czasem bardzo chcemy, ale nie wychodzi. O tym, że życie czasami przypomina śmierć, a śmierć - życie.

Informacje dodatkowe o Beksińscy. Portret podwójny:

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2014-02-19
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 9788324063765
Liczba stron: 480
Język oryginału: polski

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Beksińscy. Portret podwójny

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Beksińscy. Portret podwójny - opinie o książce

Biografie i życiorysy zawsze mnie pociągały. Lubiłam zagłębiać się w żywoty cezarów, świętych i nieświętych, naukowców, polityków. Czytałam je chętnie. Tak było i tym razem, gdy sięgnęłam po „Beksińskich. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej. Książka wprawdzie odleżała się nieco na dysku, bo trafiła do mnie w wersji elektronicznej, a ja ostatnio staram się ograniczać obcowanie z ekranami, bo po prostu moje oczyska tego nie wytrzymują. Po godzinie gapienia się w monitor wyglądam jak zoombie, a oczu mało sobie nie wydrapię. Ale to taka dygresja. Tym razem też wyglądałam jak zoombie, zakraplałam sobie oczy, byle jeszcze trochę doczytać, byle się tylko nie oderwać od lektury. Zwyczajnie mnie pochłonęła i przepadłam z kretesem. Ach, jak ja lubię, tak zagubić się w historii i zapomnieć o Bożym świecie. A tym razem spodobała mi się zarówno treść, jak i forma. W przypadku biografii zawsze zastanawiało mnie, jak to w ogóle możliwe pokazać prawdziwą osobowość, prawdziwą twarz drugiego człowieka. Przecież zdarzało się, że sama opisywana osoba potrafiła się nie zgadzać z własną biografią, potrafiła kwestionować fakty, podważać sposób ujęcia. Mam tu oczywiście na myśli osoby, których biografie ukazały się jeszcze za ich życia. Czyli obraz danej osoby może być jednocześnie prawdziwy i nieprawdziwy. Ale może to jest właśnie ten element, który mnie w biografiach pociąga? Ot, taka moja przewrotność.

            O Beksińskich lub chociaż o Beksińskim-artyście chyba każdy słyszał. W książce Grzebałkowska przedstawiła portret i ojca, i syna (stąd w tytule mowa o portrecie podwójnym). To na nich się przede wszystkim skupiła, choć do najbliższej rodziny należała też przecież Zofia – żona Zdzisława i matka Tomasza. Zdzisław Beksiński to jeden z bardziej rozpoznawalnych współczesnych malarzy. Uważa się go za kontrowersyjnego z uwagi na dominującą w jego twórczości tematykę. Pełno w niej kościotrupów, zdeformowanych ciał, erotyczno-pornograficznych podtekstów, wieje śmiercią i grozą. Artysta w wieku 76 lat został zamordowany w swoim mieszkaniu. Natomiast Tomasz Beksiński, syn Zdzisława i Zofii, tłumacz, prezenter radiowy, miłośnik i znawca muzyki oraz filmu, kilkakrotnie próbował popełnić samobójstwo, raz o mało nie zginął w katastrofie samolotowej. Życie odebrał sobie skutecznie mając 41 lat.

            W opisie zamieszczonym na okładce Wydawnictwo Znak podkreśla, że jest to książka o miłości. Pewnie też, choć czytając ją, bardziej miałam wrażenie, że jest to historia samotności. Odmian miłości jest wiele. Te przedstawione tutaj raczej zakwalifikowałabym do relacji trudnych. Każda z przedstawianych osób, nawet Zofia, której jest na kartach tak niewiele, to oryginał. Utalentowany ojciec, inteligentny syn, wyrozumiała do granic kobieta i… ta ustawicznie utrzymująca się poprawność. Między nimi jest tak wyczuwalny dystans, jakby w pewnych zakresach fal nie wchodzili między sobą w interakcje. Przecież rozmawiali ze sobą często, nierzadko dyskutowali, a jednak brak między nimi spoiwa emocjonalnego, jakby nigdy nie rozgrzali emocji do granic możliwości, a pewne tematy pozostawały poza skalą. Każdy z nich był dla siebie tak bardzo odrębny, że chyba nigdy nie byli dla siebie naprawdę razem. Mimo że łączyło ich tak wiele, to jeszcze więcej od siebie oddzielało. Żyjąc w swych fascynacjach, nie żyli ze sobą.

Grzebałkowska doskonale wychwyciła tę osobność, jednostkową odrębność każdego z nich. Najpierw wprowadza nas w świat Zdzisława, potem gdy pojawia się i dorasta Tomasz, stopniowo on skupia na sobie uwagę, aż do kulminacyjnego efektu rozstania się z życiem poprzedzonego okresem rozczarowań i miłosnych zawodów. Zarysowują się podobieństwa i różnice osobowościowe między ojcem i synem, ich fascynacje, manie, niemal fobie. W ostatnich latach daje się odczuć gorączkowość charakteru Tomasza, duszące go lęki, szarpanie się z uczuciami. Rzadko jednak obszary ich współistnienia się zazębiają, zadziwiają ich obawy o naruszenie sfery wolności drugiego.

 Grzebałkowska niewiele zostawia sobie miejsca do własnej interpretacji faktów. Tylko czasami pozwala sobie na pokazanie własnego stosunku do tego, co działo się w życiu każdego z nich. Tak jest na przykład w przypadku fragmentów dot. zasztyletowania Beksińskiego. W przeważającej jednak mierze daje pole materiałom źródłowym o Beksińskich. Książka jest wręcz nimi naszpikowana. Wypowiadają się osoby, które znały rodzinę, np. Maria Turlejska, Henryk Waniek, Jerzy Lewczyński, Anja Orthodox. Dodatkowo autorka zamieściła mnóstwo urywków korespondencji, zwłaszcza Zdzisława, który namiętnie wymieniał listy ze znajomymi. Są obszerne wyimki z dziennika fonicznego artysty. Znajdziemy też sporo opatrzonych podpisem fotografii zarówno z życia rodziny, jak i reprodukcje dzieł Zdzisława Beksińskiego. Tak zebrany materiał pozwala czytelnikowi zestawić obraz i dokonać własnej oceny faktów. Autorka mówi tym samym, masz tu, czytelniku, wsad merytoryczny, a jakie wnioski z niego wyciągniesz, to już twoja indywidualna sprawa. Twarze obu Beksińskich pokazuje odbite po obu stronach lustra, zestawia kontrastujące fakty, przez co czasami może wprowadzić czytelnika w skonfundowanie.

Grzebałkowską świetnie się czyta. Ma wyrobiony warsztat, wie, co chce powiedzieć i świadomie zmierza do celu. W „Beksińskich. Portrecie podwójnym” oscyluje na granicy biografii, reportażu i powieści. Budzi zaciekawienie przedstawieniem nieprzeciętnych osobowości oraz oddaje nabrzmiały ładunek emocjonalny, skrywany przy kolejnych kontaktach ojca i syna, niemal podobnie jak warstwy na obrazach Beksińskiego, które żmudnie zamalowywane przez artystę pokrywały poprzednie wersje dzieła. Ale Grzebałkowską czyta się świetnie nie tylko ze względu na temat i obiekty zainteresowania, jakie sobie obrała, lecz także ze względu na jej styl. Zatrzymuje uwagę czytelnika na z pozoru nic nie znaczących drobiazgach, które pokazując Beksińskich w codziennych sytuacjach, składają się bardziej na obraz zwykłych ludzi niż lewitujących w obłoczkach natchnienia twórców. Niczym paparazzi, acz dość dyskretny (czy słowa „paparazzi” i „dyskrecja” się aby wzajemnie nie wykluczają?), podpatruje ich przez obiektyw kamery, przesuwa oko po biurku z rozłożonymi pędzlami, zagląda do szafek w kuchni, wepchnie nos między półki z płytami. Wielki artysta, wybitna osobowość schodzą wtedy z piedestału i ze swoimi słabościami czy obsesyjnymi rytuałami stają się nam zwyczajnie bliżsi.

Zdzisław Beksiński powiedział kiedyś, że dla niego „znaczenie jest (…) bez znaczenia”*) a „sztuka jest maską”. Może więc czytając biografie, należałoby zastosować podobny klucz? Dla Beksińskiego liczyła się jego twórczość jako taka, twórczość, która sprawiała mu przyjemność, inspirowała do poszukiwań, bo (również cytując starszego Beksińskiego) „(…) nie jest ważne, co się ukazuje, lecz co jest ukryte.” Szukajmy więc ukrytego tak w jego sztuce, jak i w książce Magdaleny Grzebałkowskiej pt. „Beksińscy. Portret podwójny”.

Książka pt. „Beksińscy. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej ukazała się pod auspicjami Wydawnictwa Znak.

*) cytat z książki „Beksińscy. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej

Link do opinii
Avatar użytkownika - Joannate
Joannate
Przeczytane:2019-02-27, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2019,

„Beksińscy. Portret podwójny” to książka, którą dostałam w prezencie. Nie przepadam za biografiami, zwłaszcza ludzi, którzy jakoś specjalnie mnie nie intrygują (a przyznam, że ogólna „moda na Beksińskich” mnie nie ogarnęła), a jednak coś mnie do tej książki ciągnęło. Przeczytałam pierwszą stronę – tak, żeby się przekonać, że to nudy i zupełnie nie dla mnie – i… nie mogłam się oderwać! Jak to możliwe, że biografię czyta się tak, jakby była to książka sensacyjna?! Początek jest po prostu niesamowity – autorka zastosowała ciekawy chwyt, zaczynając biografię od… śmierci bohatera. I ten chwyt jest zabiegiem, który przyciąga czytelnika i sprawia, że chcemy poznać życie człowieka, który odszedł w taki sposób.

Książka napisana jest bardzo ciekawym językiem, a poza tym autorka stosuje świetne zabiegi, wplatając w biografię opinie różnych ludzi (często sprzeczne), wspomnienia bliskich i dalekich znajomych artysty, fragment jego dziennika, opowieści rodziny. Powstaje z tego bardzo fascynująca historia – historia człowieka, ale też – historia Polski, bo przecież dostajemy tutaj obraz zarówno pierwszej, jak i drugiej wojny światowej, czasy wczesnego komunizmu, socrealizm, antysemickie wystąpienia, no i tworzenie się wolnej Polski. To wszystko sprawia, że biografię Beksińskich czyta się jednym tchem. Powiem więcej: czyta się ją nie jak biografię, ale jak powieść sensacyjną, czy nawet thriller. Zakończenie jest wstrząsające, a środek – porusza i zapada w pamięć! To także opowieść o wielkiej samotności, o wyobcowaniu, poszukiwaniu własnej tożsamości, o obsesjach, fobiach i lękach.

Książka bardzo mi się podobała – przede wszystkim dlatego, że autorka wykonała ogromną pracę badawczą, aby poznać wszystkie szczegóły życia Beksińskich, ale też – że szczegóły te i cała pracę potrafiła ubrać w taką formę, że czytelnik siedzi jak zahipnotyzowany, przerzucając kolejne strony. Ktoś może powiedzieć – nie sztuka napisać ciekawą książkę o życiu interesującego człowieka- to się samo pisze. To nieprawda. Bardzo łatwo jest z intrygującego tematu zrobić zwyczajny gniot. Łatwo zmarnować potencjał, pisząc tylko o suchych faktach, datach i wydarzeniach, które kształtowały znaną osobistość. Autorka zechciała zrobić coś więcej – chciała poznać nie tylko artystów – ale przede wszystkim: osoby. Ich marzenia, plany, relacje, myśli. I myślę, że to właśnie wszystkie te elementy sprawiają, że powstała książka tak niezwykła i pełna treści.

Biografia jest bardzo obszerna, a jednak czyta się ją błyskawicznie. Mnie zajęło to, co prawda, cały tydzień – ale tylko dlatego, że mam tendencję do czytania kilku książek równocześnie i robienia przerw na przemyślenie – jeśli temat mocno mnie porusza i przemyśleń wymaga. A w tym przypadku tak właśnie jest.

Komu ta książka może się spodobać? Myślę, że każdemu, kto lubi historie niebanalne, głębokie – historie o życiu intrygujących ludzi, napisane w niezwykły sposób. Nie musicie być fanami Beksińskich – ba! możecie ich nawet w ogóle nie znać – a jednak gwarantuję, że wciągnie Was ta lektura. Jeśli nie wierzycie, przeczytajcie pierwszą stronę.

Biografie to gatunek, po który sięgam bardzo rzadko. Zwłaszcza, jeśli są to biografie osób, których twórczość nie jest mi szczególnie bliska – a tak jest w przypadku Beksińskich. Ta książka sprawiła, że po prostu musiałam przyjrzeć się bliżej tym postaciom i ich dziełom – bo nie sposób pozostać obojętnym, kiedy przeczytało się takie historie…

Podsumowując: to nie jest biografia, tylko fascynująca opowieść o życiu, twórczości, historii, marzeniach i ludziach uwikłanych w przedziwne historyczne i polityczne uwarunkowania. O ludziach niezwykłych i niezwykłych życiach – na tle historii Polski. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - MsBeatles
MsBeatles
Przeczytane:2017-08-14, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2017,

Genialna. Wspaniale napisana. Polecam całym sercem!

Link do opinii
Avatar użytkownika - annna84
annna84
Przeczytane:2016-08-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Ulubione, 52 książki 2016,
Fantastyczna biografia, która wciąga bez reszty i nie można o niej zapomnieć jeszcze długo po przeczytaniu. Właściwie nigdy.
Link do opinii
Avatar użytkownika - hania_sr
hania_sr
Przeczytane:2016-04-08, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki,
Uwielbiam malarstwo Beksińskiego. Grzebałkowska pisze pięknie, tak ja lubię. Książka wygrywa wszelkie nagrody, więc czego jeszcze chcieć. Nic nie dodaję, bo sprofanuję.
Link do opinii
Avatar użytkownika - papetka
papetka
Przeczytane:2016-03-13, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Magdalena Grzebałkowska podjęła się trudnego zadania, jakim było napisanie biografii Beksińskich: ojca i syna. Książkę, a raczej opasłe tomisko przeczytałam z chęcią, pomimo to, że nie byłam i nie jestem fanką twórczości Zbigniewa Beksińskiego, a na temat jego syna posiadałam tylko fragmentaryczne informacje. Napisana z wielkim rozmachem biografia przybliża nam życie wielkich indywidualistów, którzy nie potrafili porozumieć się ze sobą, ranili się nawzajem, ale paradoksalnie kochali się, tylko, że nie potrafili tego okazać. Nie umieli odnaleźć się w otaczającym ich świecie, nie przyjmowali jego reguł, tylko narzucali własne. Beksińscy to ludzie inteligentni, którzy mają swoje pasje. Ojciec, znany malarz uwielbia nowinki techniczne, na które jest w stanie wydać wszystkie swoje oszczędności, a dla kontrastu warto napisać, że kupowanie ubrań uważa za wyrzucanie pieniędzy w błoto. Zanim zaczął sprzedawać obrazy, robił wszystko żeby nie pracować zawodowo. Nie przejmował się jednak tym, że nie miał środków do życia, bo wymagał na innych, aby kupowali mu i dostarczali, to czego chce. Był zwykłym pasożytem, który nie przyjmował odmowy. Jednak, gdy zaczął sprzedawać obrazy, bardzo często wspomagał finansowo ludzi znajomych i obcych, bo najzwyczajniej w świecie nie umiał odmawiać. Tomasz od najmłodszych lat przejawiał skłonności samobójcze. Niestety z wiekiem nasiliły się i kilkakrotnie podejmował próby odebrania sobie życia. Kochał muzykę, lubił o niej rozmawiać, ale ze względu na swój despotyczny charakter i "kochliwość" nie zaznał szczęścia w życiu osobistym. Ojciec i syn, bliscy sobie, a jednak odlegli -- tak jak na okładce książki -- zakończyli swoje życie tragicznie. Tomasz popełnił samobójstwo, a Zdzisław został zamordowany. Biografia ta to również świetnie nakreślone tło społeczno-obyczajowe. Możemy przejść się ulicami Sanoka, zaczynając od międzywojnia; zobaczyć, jak się zmieniał i porównać z jego obecnym wyglądem. Poznajemy mentalność małomiasteczkową, dowiadujemy się, że rodzina Beksińskich była częstym tematem plotek. Cieszę się, że przeczytałam biografię, bo o ile fanką malarstwa Beksińskiego nie zostanę, o tyle dobrze było poznać życie malarza, który pochodził z sąsiedniej miejscowości.
Link do opinii
Zdzisław Beksiński był artystą o olbrzymiej wyobraźni, pełnej mroku, tajemnicy , śmierci. Rysuje, rzeźbi, maluje, zajmuje się grafiką komputerową. Przez czterdzieści kilka lat żyje wraz z rodziną w biedzie. Co nie przeszkadza mieć najlepszy aparat fotograficzny, aby dokumentować życie, aby mieć dobry sprzęt fonograficzny aby nagrywać rodzinny dziennik fonograficzny, aby słuchać radia i muzyki, ma z synem potężną kolekcję najpierw płyt gramofonowych, później kompaktowych, ma komputer, kiedy niewielu w Polsce Wie co to jest. Ma żonę, którą uwielbia i która poświęca całe swoje życie mężowi, synowi, matce, teściowej. Od momentu zawarcia małżeństwa z Beksińskim, nie ma takiej chwili, którą by poświęciła tylko sobie. Tomasz Beksiński, późniejszy dziennikarz muzyczny, jest dzieckiem, któremu totalnie wszystko wolno i który, mimo biedy, ma wszystko o czym tylko zamarzy. Nie ma wyznaczonych żadnych granic, może wszystko powiedzieć, wszystko zrobić. Będąc dzieckiem, jest bardzo pogodny, wesoły. Z wiekiem ogarnia smutek, mrok, pragnienie śmierci. Jest kolekcjonerem muzyki, filmów. Zakochuje się często, bez pamięci, na krótko. Nie potrafi utrzymać na dłużej dziewczyny, nie idzie na żadne kompromisy. Wszystko jest czarne, albo białe. Jest to bardzo dobrze napisana podwójna biografia, ale wprowadzająca w moje życie niepokój.
Link do opinii
Avatar użytkownika - szmaragdova
szmaragdova
Przeczytane:2015-04-06, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2015, Ebook- mobi,
"Zdzisław Beksiński nigdy nie uderzy swojego syna. Zdzisław Beksiński nigdy nie przytuli swojego syna". Zdanie, które pojawia się w opisie książki jest jednocześnie clou obszernej biografii autorstwa Magdaleny Grzebałkowskiej. Tak obszernej i rzetelnej, że aż trudno się w nią wczytać, wejść w pełen mroku i niedopowiedzenia klimat życia dwojga niezwykłych ludzi- ojca i syna Beksińskich. Pomiędzy nimi, równie ważna matka i żona- Zofia Beksińska, wierna i oddana dwóm mężczyznom swego życia, aż po jego kres. Śledzimy losy Zdzisława, słynnego na cały świat malarza, rzeźbiarza, grafika i fotografa od dzieciństwa po tragiczną śmierć. Przyglądając się rozwojowi geniuszu i mrocznym zakamarkom jego psychiki, która drogę ujścia swych fascynacji znajdowała w sztuce artysty. W tym wszystkim syn, ich pokręcona relacja, w której należy szukać przyczyn kilkakrotnych prób samobójczych Tomasza, aż do ostatniej, udanej... Okraszona mnóstwem ciekawych zdjęć, nienachalna, pełna szacunku i daleka od not oceniających książka wciąga w końcu jak narkotyk, nie pozwala spać, trzyma w garści. W tle "In memoriam", a w głowie wiele myśli o tym, jak istotne są nasze relacje z najbliższymi, jak to nas kształtuje, czasem umacnia, czasem krzywi i łamie. I o tym, jak tak naprawdę niewiele wiemy o ludziach, którzy nas otaczają- czasem tylko tyle, ile oni sami nam pozwolą. Wspaniała książka!
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2015-03-16,
Sięgając po "Beksińscy. Portret podwójny" ma się słuszne wrażenie, że właśnie rozpoczynamy literacką przygodę z książką reporterską pisaną z wielkim rozmachem. Malując w naszej wyobraźni obraz Tomasza i Zdzisława Beksińskich, autorka czerpie z wielu wiarygodnych źródeł. Prawdziwy ogrom pracy jaki został włożony w podanie wyłącznie prawdziwych informacji na temat tych dwu niesamowitych osobistości można ujrzeć podczas całej lektury tej biografii. Niedowiarkom polecam zapoznanie się z wszystkimi przypisami źródeł, z których korzystała Grzebałkowska. Jestem przekonany, że szczęka Wam opadnie. Grzebałkowska zręcznie, ale nie tak całkiem do końca, omija temat tragicznych śmierci obu panów (Tomasz popełnił samobójstwo, Zdzisław zaś został zamordowany), tworząc tym samym opis ich życia sprzed okresu, z którym to większość nas ich kojarzy. Dzięki temu przyglądamy się bliżej życiu wybitnych ludzi, wesołego, chociaż niesamowicie mrocznego Zdzisława oraz smutnego Tomasza, którego los ciężko doświadczył. "Beksińscy. Portret podwójny" to przede wszystkim po mistrzowsku napisana biografia, z wielkim rozmachem, emocjami bijącymi z każdej strony, całą skarbnicą szczegółów z życia Beksińskich, możliwością podglądania ich życia z różnych perspektyw. Wrażliwość autorki, lekkie pióro i oryginalność Tomasza oraz Zdzisława sprawią, że czytając te lekturę pochłonie nas ona bez reszty od początku, do końca. Rzadko zdarza się obcować z tak mistrzowsko napisaną biografią. Gorąco polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - karrun
karrun
Przeczytane:2015-02-01, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2015,
Bardzo smutna książka. O dwóch mężczyznach, którzy w swoim geniuszu zupełnie nie potrafili żyć wśród ludzi i z ludźmi. Nadrozwinięci w sferze sztuki, ją jedynie rozumieli i wyrażali się przez nią, ale niedrozowinięci społecznie. Zdzisław miał swoją żonę, którą kochał i która go kochała. Tomasz, poprzez bycie wychowanym bez żadnych ograniczeń ze strony rodziców, bez okazywanej mu przez ojca miłości, nie potrafił związać się z nikim innym, kto nie akceptował go w całości, kto nie spełniał jego wyśrubowanych wymagań. Trudni, samotni, bardzo wrażliwi. Nieszczęśliwi.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Febra
Febra
Przeczytane:2015-01-24, Ocena: 6, Przeczytałam, 52książki/2015,
Przeczytanie tej książki zajęło mi to kilkanaście dni. Sięgnęłam po tę nią bo ktoś bardzo jej poszukiwał i mnie tym opowiadaniem o poszukiwaniu zaciekawił. Ojca znałam, o synu nic nie wiedziałam, ale radia przestałam słuchać zanim młodszy B. zaczął w nim pracować. Chciałam się dowiedzieć dlaczego obrazy są takie mroczne, dlaczego wywołują we mnie lęk, uczucie zawieszenia w próżni, samotności, braku nadziei. Co we wnętrzu artysty tkwiło, że tak tworzył? W połowie książki przestałam szukać, zaczęłam akceptować starszego B. takim jakim był , pod koniec dowiedziałam się, że interpretacja należy do odbiorcy, autorowi nic do tego, wręcz przeciwnie pozwala doszukiwać się tego co widz chce. Przewrotne, nie? Szukaj w sobie! A syn? Muszę go poznać jego audycji, poszperać po internecie. Książka rewelacyjnie napisana - rzetelnie, życzliwie, bez pomijania niewygodnych faktów (dwaj egocentrycy), bez pudru, pomników, laurek. W dodatku wspaniale opisane realia ówczesnego życia - momentami bawiłam się świetnie, czułam ulgę, że nie muszę nic chomikować, kiwałam głową i wołałam rodzinę młodszą - posłuchajcie, jak było.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Olena
Olena
Przeczytane:2014-08-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Chcę mieć, 26 książek -2014,
Hipnotyczna i niepokojąca. "Zostaje w głowie". Czytałam z narastającą fascynacją. Świetna i rzetelnie napisana biografia dwóch nietuzinkowych, diametralnie różnych postaci żyjących w odrębnych światach, wędrujących po własnych orbitach. Plastyczny i niejednoznaczny literacki portret ojca i syna, który warto sobie przyswoić.
Link do opinii
Avatar użytkownika - TangoAndWaltz
TangoAndWaltz
Przeczytane:2014-10-21, Ocena: 4, Przeczytałam,
Ekscentryczność dziwnie znajoma.
Link do opinii
Przede wszystkim uznanie budzi ogrom zgromadzonego przez autorkę materiału, rzetelność, dokładność, skrupulatność. Równocześnie, całość czyta się po prostu dobrze - wciąga i fascynuje. Zdecydowanie warta polecenia.
Link do opinii

Po przeczytaniu ostatniej strony i zamknięciu książki „Beksiński” kołacze się w głowie niezmierzona ilość emocji i przemyśleń. Właśnie tak napisała ją Magdalena Grzebałkowska: nie interpretując zdarzeń lecz pozostawiając wnioski do wysnucia czytelnikowi. Według mnie na tym właśnie polega wysoki poziom dziennikarstwa, który cenię. W celu napisania obszernej biografii Zdzisława i Tomasza Beksińskich autorka zebrała i przeanalizowała ogromną ilość dowodów: listy, artykuły, audycje, wypowiedzi znajomych i przyjaciół (a także „przyjaciół”). Zebrało się to na obraz dwóch nieszablonowych postaci ojca i syna.

Test w książce płynie wolno i tak samo powoli, ale skutecznie wciąga czytelnika w przeszłość do domu i życia państwa Beksińskich nie pozwalając się oderwać od lektury.

Zbigniew Beksiński był moim zdaniem malarzem genialnym. Nie interpretuję jego twórczości pod kątem stosowanych technik, sposobu nakładania farby czy doboru kolorów, bowiem zupełnie się na tym nie znam i szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Najważniejszym jest dla mnie fakt, że obrazy mistrza Beksińskiego poruszają ogromnie wywołując emocje: niepokój połączony z zachwytem. Obrazy jego są bowiem niesamowite: magiczne, budzące grozę, stawiające masę znaków zapytania i jednocześnie piękne w wykonaniu. Takie, od których nie można oderwać wzroku. Niewielu twórców potrafi osiągnąć taki efekt.
Jego syna Tomasza, dziennikarza muzycznego i tłumacza filmów oraz wyjątkowej osobowości radiowej wcześniej nie znałam. 
Książka „Beksińscy” zaintrygowała mnie możliwością poznania charakteru Zdzisława Beksińskiego oraz tematem samobójstwa jego syna. Ciekawa byłam relacji w rodzinie wybitnego artysty.

Nie zawiodłam się, ponieważ biografia jest bardzo dokładna (momentami nawet za bardzo) i przedstawia w pełni postaci obu głównych bohaterów książki. Dzięki niej można dokonać analizy psychologicznej, poznać np. głębię skomplikowanej osobowości Tomasza Beksińskiego i prywatne życie malarza, który przenosił na obrazy mroczne wizje. Nie zdradzę jednak tego, co można wyczytać w wierszach (w sensie: w liniach) i pomiędzy nimi oraz jakie są moje przemyślenia dotyczące życia i charakterów panów Beksińskich, ponieważ możliwość odkrywania tego i poznawania bohaterów samemu jest ogromną wartością książki.
Powiem jedynie, że warto. Szczerze polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - GRZADA
GRZADA
Przeczytane:2014-05-12, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2014,
Uffff. Skończyłem czytać, ale chęć dalszego poznawania twórczości seniora Beksińskiego pozostanie ze mną na długo. Juniora trochę pamiętam z audycji w Trójce i opowieści moich znajomych będących w tamtych latach pod jego wpływem. Książka naprawdę wyjątkowo dobra - ukazuje życie całej rodziny i każdego z jej członków osobno, panujące zwyczaje, relacje pomiędzy nimi, uzależnienia, fobie, fascynacje i lęki. Dobre pióro; treść powodowała wielogodzinne przeszukiwania internetu celem uzupełnienia informacji i głębszego zaznajomienia się z twórczością obu panów Beksińskich.
Link do opinii
Avatar użytkownika - frolic
frolic
Przeczytane:2014-03-02, Ocena: 6, Przeczytałam,
Biografia Beksińskich ogromnie mnie poruszyła. Rzadko zdarza się biografia tak świetnie napisana, nie poddająca się stereotypom, nie podająca liniowo wydarzeń, ale skupiająca się na różnych aspektach opisywanych postaci. Z początku porażała mnie osoba Zdzisława Beksińskiego - z każdą następną stroną przekonywałam się, że nie był do końca taki, jak jego obrazy, za to coraz bardziej przerażał mnie jego syn Tomasz, co dzień terroryzujący rodziców groźbą swojego samobójstwa. W książce Grzebałkowskiej najlepsze jest to, że autorka nikogo nie ocenia, nie stygmatyzuje - czytelnik po prostu czyta jak było i sam musi sobie wyrobić własną opinię. A opinia ta nigdy nie będzie ostateczna.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Plewka
Plewka
Przeczytane:2014-02-10, Ocena: 6, Przeczytałem,
Każdy, kto zetknął się chociaż pobieżnie z malarstwem Zdzisława Beksińskiego wie, jak bardzo mroczny i posępny był świat na jego obrazach. Jak przekonuje książka Magdaleny Grzebałkowskiej – równie przerażające, a nie raz i odpychające było wnętrze samego malarza: bezkompromisowego artysty, który nie potrafił inaczej niż z niechęcią myśleć o tym, że przyjdzie mu wychowywać potomka. Właśnie drugim bohaterem „Portretu podwójnego” jest syn artysty – Tomasz Beksiński, znany prezenter muzyczny, który w stosunkowo młodym wieku popełnił samobójstwo. Czy te biografie musiały tak się potoczyć? Grzebałkowska przepytuje znajomych, przyjaciół, rodzinę Beksińskich po to, by dotrzeć jak najbliżej prawdy o tych skomplikowanych acz nietuzinkowych ludziach. Trzeba przyznać, że praca, którą wykonała autorka jest monstrualna, efekt zaś – piorunujący (już teraz przewiduję, że książka ta nie przejdzie bez echa i zaistnieje przy okazji tegorocznych nagród literackich). Pierwszorzędna robota dziennikarska. Polecam nie tylko tym zainteresowanym Beksińskimi.
Link do opinii

Rewelacyjna biografia, wywarzona, ale i prawdziwa. Udało się uchwycić złoty środek, bez zabiegów "upiększających". Bardzo rzetelna.

Polecam miłośnikom Beksińskich, ale nie tylko.

Link do opinii
Avatar użytkownika - radeksc-wp
radeksc-wp
Przeczytane:2017-10-10, Ocena: 6, Przeczytałem, 26 książek - 2017,

Wiele pracy kosztowało autorkę poznanie ludzi po ich odejściu. Niebanalne postacie pozostawiły  po sobie niesamowitą historię w obrazach i dźwiękach.

Link do opinii
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2017-10-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Literatura polska,
Avatar użytkownika - lucter
lucter
Przeczytane:2017-06-19, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - ze sztuką w tle 2017,

Przeczytałam książkę w drugim podejściu - przyznam, że w zeszłym roku lektura mnie znużyła i nie dokończyłam jej. Przeplatana biografia dwóch mężczyzn, ojca i syna, malarza i radiowca, każdy będacy wielką indywidualnością. Pomiędzy nimi Zofia Beksińska - żona i matka, której losu chyba nie da się zazdrościć (oczywiście patrząc z boku i w świetle tej lektury). Mężczyźni jej życia wymagali całkowitego poświęcenia się, ona była satelitą. Wbrew tytułowi i intencji książki to właśnie postać Zofii mnie zainteresowala najbardziej.

Link do opinii
Inne książki autora
Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia
Magdalena Grzebałkowska0
Okładka ksiązki - Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia

Wojna? Nikt nam tutaj szyj nie sprawdza i nie każe mówić pacierza na dobranoc. Do szkoły chodzić nie trzeba i nikt nie pilnuje, kiedy kładziemy...

1945 Wojna i pokój
Magdalena Grzebałkowska0
Okładka ksiązki - 1945 Wojna i pokój

Już nie wojna i jeszcze nie pokój. Fascynująca podróż po dwunastu miesiącach strachu, nadziei, euforii i rozczarowania.   Najnowsza...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy