Maciej Mazur stworzył książkę o dziennikarskich wpadkach i przypadkach, lekturę, jak sadzę, pouczającą dla malutkich żuczków, którymi są zwykli oglądacze telewizji. Przede wszystkim dostajemy obraz pracy dziennikarza od kuchni i historie o tym, że czasem trzeba rzeczy niemożliwe robić bez mrugnięcia okiem, bo od tego zależy nie tylko wynagrodzenie, ale też dziennikarskie być albo nie być, a z trudem zdobyty news przepada w bezmiarze informacji albo odgórną decyzją staje się bezwartościowym śmieciem. Dowiadujemy się też jak wygląda codzienna walka powstanie programu informacyjnego i ile wysiłku wkładają w to ci, których nie widzimy, a bez których nie byłoby niczego.
Ale praca dziennikarza to nie tylko bóle i trudy, to czasem też zabawne sytuacje: dostawca pizzy jeżdżący za głodnymi reporterami po całym mieście, przeszkadzające muchy, wpadki i przejęzyczenia. Sporo jest tu przytoczonych przykładów przekleństw na antenie (ach, ta polska soczysta k!) i żartobliwych określeń, które nie powinny trafić do uszu postronnych (tu: ,,Inwazja moczu").
Dodatkowym smaczkiem jest, moim zdaniem, historia, z której płynie gorzkie potwierdzenie faktu, że media kłamią. Oto Lizut ze Staszewskim, umierając z nudów w pracy, stworzyli tekst dla stołecznej Wyborczej o koniu, który chciał jeździć metrem. Tekst przez nieuwagę poszedł do druku i został przyjęty przez wszystkich całkowicie bezrefleksyjnie. Nikt odpowiedzialny za metro nie sprostował przekłamania, chociaż radiowa Trójka wałkowała za Wyborczą tę wiadomość do znudzenia... Oto jak powstają urban legends. Jest to zabawne do momentu, w którym nie zamieni się w tekst o trotylu na wraku tupolewa...
Można po tę książkę sięgnąć, bo choć nie są to pisarskie wyżyny (niestety, zdarzają się dłużyzny...), to dostajemy parę zabawnych anegdot.
Informacje dodatkowe o Anegdoty dziennikarskie:
Wydawnictwo: The Facto
Data wydania: 2011-11-08
Kategoria: Rozrywka, humor
ISBN:
978-83-61808-29-9
Liczba stron: 224
Dodał/a opinię:
brightwitch
Sprawdzam ceny dla ciebie ...