Zło nie zawsze jest ciemnością. Czasem potrafi ukryć się pod postacią światła. (s. 266)
I być przyciągającym światłem, który wyciąga po nas swe świetliste promienie, a my jak ta ćma lecimy do niego, jesteśmy otumaniani i giniemy na wiele sposobów. Tak właśnie jest w powieści Hanny Greń ,,Cynamonowe dziewczyny", drugim tomie ,,Wiślańskiego cyklu".
Akcja toczy się w Beskidach - w Szopienicach, Wiśle, Bielsku-Białej, Cieszynie. We wrześniu 2013 roku włamywacz Witek wyszedł na zwolnienie warunkowe i już ma nową robotę na zlecenie. To ten sam zleceniodawca co 2 lata temu. Ale tym razem mężczyzna jest chory i prosi swoją kuzynkę Tamarę o pomoc. Praworządna obywatelka zostaje włamywaczką. Pech chciał, że włamała się do mieszkania policjanta, który chwilę wcześniej wrócił do domu. Napastnik staje się ofiarą z ręką przykutą do metalowej ramy wieszaka. Na ziemię spadło zawiniątko. Okazuje się, że to róża bez kolców. Telefon sprawił, że kobieta po cichu zdołała się uwolnić, zostawić karteczkę i zniknąć w ciemnościach.
Policjant Daniel był pod wrażeniem umiejętności Tamary i jej urody. Po chwili widzi radiowozy pod swoim blokiem. Ktoś wezwał policję do morderstwa w jego klatce. Ofiarą był policjant Cholewik. Śledztwo rusza. To tam włamywaczka miała zostawić różę bez kolców, dziwną i tajemniczą wiadomość, ale pomyliła mieszkania. Pytania się mnożą, odpowiedzi brak, a morderca dalej cieszy się wolnością. Za to policji przybywa pracy - odnajdywane są ciała młodych kobiet w różnych miejscach i w różnym stanie rozkładu. Łączy je ten sam typ urody i śmierć w męczarniach, bowiem kobiety były gwałcone i okrutnie kaleczone. Dwaj policjanci Daniel i Konrad łączą siłę, a przyjaciele i rodzina pomagają im schwytać psychopatę, którego nazwali Yellowknifer.
Już po tytule domyślałam się mniej więcej, o czym będzie, jednak potem w treści niewiele odnalazłam owego cynamonowego koloru. Kryminał mnie wciągnął, a jego otoczka obyczajowa jeszcze bardziej mnie do niego przykuła, zwłaszcza życie prywatne policjantów i ich miłości oraz docinki, przekomarzanie się, a nawet kłótnie, a to ożywia akcję i nadaje jej ludzki wymiar. Państwo Pocnerowie oraz ich przyjaciele to nietuzinkowe postacie. Zwłaszcza Petra zwróciła moją uwagę swą osobowością i umiejętnościami. Komendant policji w Wiśle, jej mąż Konrad wie, że posiadanie zbyt inteligentnej żony bywa czasami kłopotliwe, lecz uczciwie przyznał się przyjaciołom policjantom:
Poza tym nie ja jestem w tym domu specjalistą odłączenia faktów w całość i wysnuwaniu wniosków. To domena mojej żony. (s. 160)
Petra jest niesamowita, jeśli chodzi o pamięć, analityczny umysł, cięty język i swoją przeszłość. Jednak moim zdaniem, autorka nieco przesadziła z ilością wielkich szczęść i wielkich nieszczęść w jej życiu, ze skrajności w skrajność, co wydaje się być mało wiarygodne. Konrad zwany Enderem, bo kończy wszystkie sprawy, mimo blizny na policzku jest przystojny. Samym wyglądem i mimiką twarzy w drugiej osobie potrafi wzbudzić różne skrajne emocje. Inne osoby też zasługują na uwagę czytelnika ze względu na swą różnorodność osobowości, zalety i wady, zarówno ci dobrzy bohaterowie, jak i ci źli. Oni są zwykłymi ludźmi, przeszli w życiu to i owo, zostali pokaleczeni psychicznie i fizycznie, dlatego mają blizny na duszy i ciele. Petra znakomicie wyjaśnia znaczenie blizn:
Blizny nie mają znaczenia, ważne jest tylko to, że udało nam się przeżyć. Są też dowodem siły. Będą ci przypominały, że to ty wygrałaś. Mimo że byłaś ranna i bezbronna, a on miał nóż! (s. 259)
Dzięki narracji wieloosobowej można bliżej poznać wszystkie postacie, zwłaszcza ich stan umysłu i myśli, co jest ważne w przypadku Yellowknifera. Ważny jest czas, kto pierwszy, kto lepszy... Mnie trochę początkowo wybijał z rytmu czas wydarzeń, mimo iż na początku rozdziałów są informacje, kiedy i gdzie toczy się akcja - to ja przeskakiwałam z roku do roku, z miejsca na miejsce, ale potem już się wciągnęłam. Lecz dwa razy na początku powieści były przeskoki czasowe z akapitu na akapit bez żadnego światła i to mnie zbiło z pantałyku i zmusiło do dwukrotnego przeczytania tych fragmentów.
Żywa akcja, która czasami zmienia swój bieg przez jej zwroty, trwa niespełna rok, lecz fabuła sięga kilku lat wstecz. O poszczególnych ofiarach seryjnego mordercy, sposobie polowania czytelnik dowiaduje się stopniowo jakby ze wspomnień zabójcy. I tu przestrzegam, niektóre opisy nie są dla wrażliwców, są mocne, dosadne i realistyczne. Typów seryjnego jest kilka, aktorka zwodzi czytelnika i pozwala mu się pobawić w śledczego. Napięcie stopniowo rośnie, jak i adrenalina. Zakończenie mnie lekko zaskoczyło sposobem rozwiązania sprawy, bo efektu końcowego byłam pewna.
,,Cynamonowe dziewczyny" to dobry kryminał z policjantami na różnych szczeblach zawodowych w roli głównej w ciekawej otoczce obyczajowej na tle malowniczych i groźnych Beskidów. Praca zawodowa funkcjonariuszy policji, ich życie osobiste oraz ich kobiet zaciągnie Was do komendy, na miejsca zbrodni oraz do ich domów. Rozgośćcie się.
Informacje dodatkowe o Cynamonowe dziewczyny:
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2016-01-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
9788376744926
Liczba stron: 336
Dodał/a opinię:
martucha180
Sprawdzam ceny dla ciebie ...