Ten, kto ogląda seriale, wie jak to jest. Pierwszy sezon jest super, drugi też niczego sobie, trzeci zdziebko gorzej, a w okolicach czwartego zaczyna się równia pochła. Mimo to oglądamy. Bo może to chwilowy dołek. Bo może się poprawi. Bo i tak nic lepszego akurat nie ma. Bo lubimy którąś postać. Potem nadchodzi piąty, albo szósty sezon, narzekamy, że to już kompletnie nie nadaje się do oglądania, a jednak wyrwale siadamy przed telewizorem w porze emisji. Bo (patrz wyżej). W końcu producenci litościwie zdejmują serial z ekranu, a my oddychamy z ulgą, że to już koniec.
Z tych samych pobudek dotarłam do końca serii przygód Hamisha Macbetha. Dwudziesty dziewiąty (!) tom to, przynajmniej na razie, koniec serii. Aczkolwiek główny bohater przeżył, posterunek w Lochdubh ma się dobrze, więc kto wie?
Trzeba przyznać, że pod koniec autorka zaczęła "gonić w piętkę" (że pozwolę sobie na takie mało literacki porównanie). Kolejne pomysły na "ulepszenie" serii były coraz bardziej absurdalne: a to rosyjska mafia grasująca na szkockiej wsi (takiej, co to diabeł mówi "Dobranoc"), a to para dzieci-morderców, a to przyczepione na siłę epizody - wszak trudno nazwać wątkiem pobocznym coś co zajmuje pięć stron i ma się do głównej opowieści jak pięść do nosa. Mimo wszystko, mamrocząc brzydkie słowa pod nosem, brnęłam przez kolejne tomy. Dlaczego? Bo może to chwilowy dołek. Bo może się poprawi. Bo i tak nic lepszego akurat nie miałam pod ręką. Bo polubiłam rudowłosego Hamisha i podstarzałego Dicka.
Oj, chyba się powtarzam. Ale jak tu się nie powtarzać, opisując dwudziesty dziewiąty tom?
Informacje dodatkowe o Hamish Macbeth i śmierć policjanta:
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2014-03-17
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-7769-931-7
Liczba stron: 288
Dodał/a opinię:
nureczka
Sprawdzam ceny dla ciebie ...